Myślałam, że mogę, potrafię, że chcę. Nic nie wskazywało na to, że moja
ścieżka do raju zostanie zasypana żwirem. Wszystko przysłoniła mgła,
zgubiłam się i zobaczyłam ze szlaku. Teraz idę pod górkę, tylko dlatego,
że tak chcę, bo mogłam zawrócić, znaleźć drogę i ze swoją zawziętością
przekopałabym się przez górę żwiru. Myślałam, że mogę, potrafię, że chcę.
Mam podarte kremowe rajstopy, rozmazane rzęsy, jestem taka nieuczesana,
nieokreślona, niezwykle nieposkładana. Na osiem. Raz, dwa, pięć, osiem.
Było pięć, prawie pięć, pozostało zero, pół kilo smutku, 20 deko bólu i
lekki uśmiech, bo mogę zadzwonić.
Zadzwonię
|