Drżysz, chyba lekko drżysz.
Ja cóż, nie rozumiem nic.
Patrzysz niby wprost jednak, obok gdzieś.
Mówisz cicho coś, nie słyszę Cię
Nie mogłem zbyt wiele chcieć,
nie proszę o więcej
lecz...
Przez chwile popatrz jeszcze wstecz,
przez chwile choć zawahaj się.
Chyba czas juz wstać.
Zamknąć drzwi,
zniknąć we mgle.
Ty nie starasz się zatrzymać mnie.
|