Zagubiłam się, weszłam na złą drogę bez znaków ostrzegawczych, bez 'ale' bez 'przepraszam' dostałam po twarzy zimnym strumieniem rzeczywistości sączącej się z różowej słomki. Teraz słomka wypłowiała od słońca, które zamiast dzielić endorfinami, codziennie niszczyło wzrok, przez nie nabrałam nawyku mrużenia oczu, i teraz prawie je zamykam za każdym razem kiedy powinny być szeroko otwarte. Wiem już jak czuje się noworodek zachłystujący się świeżym powietrzem, moje oczy teraz łzawią i wydają się krwawić, są brutalnie rozcięte na otaczający ich świat.
Kiedyś przestanę kłamać, że źle dobrane soczewki są powodem szklanych oczu.
|