 |
Czy mogłoby być trochę inaczej? Czy mogłoby być trochę... jak dawniej?
|
|
 |
- Skarbie, spóźnisz się na ten samolot.
- Wiem.
|
|
 |
- Muszę coś zobaczyć.
- Co?
- Chciałam zobaczyć, czy nie rozpadniesz się na milion cząsteczek.
- I jak mi idzie?
- Jeszcze tu jesteś.
- Lubię tu być.
|
|
 |
- A nocami śnię...
- Co ci się śni?
- Śni mi się, że stoję na peronie. I widzę ciebie wewnątrz pociągu, i odjeżdżasz, odjeżdżasz, odjeżdżasz. I budzę się cały spocony. Zasypiam, i śni mi się znowu, że leżysz koło mnie i jesteś w ciąży, i tak bardzo chcę cię dotknąć, a ty odwracasz się ode mnie. A ja i tak dotykam twojej kostki, masz taką miękką skórę, że budzę się łkając. Moja żona patrzy na mnie, a ja jestem miliony mil od niej. I mam poczucie, że wszystko jest nie tak, I, Boże, nie mogę już tak dłużej żyć! Miłość oznacza coś więcej niż poświęcenie. I zdaje mi się, że pogrzebałem wszystkie myśli o miłości. Pogrzebałem je tego dnia, kiedy ty nie przyjechałaś. Chyba naprawdę tak zrobiłem.
- Po co ty mi to wszystko mówisz?
- Przepraszam, sam nie wiem. Przepraszam.
|
|
 |
- Ale w tej chwili najmniej potrzebny mi tu żonaty facet. Tyle czasu minęło, że nie chodzi mi nawet już o ciebie. Tylko o tą chwilę która się więcej nie powtórzy.
- Teraz tak mówisz, a nawet nie pamiętałaś, że się kochaliśmy.
- Oczywiście że pamiętałam.
- Tak?
- Tak. Kobiety czasem tak się droczą.
- Co?
- A co miałam powiedzieć? Że do dziś pamiętam wino w parku i jak patrzyliśmy na gwiazdy i na wschód słońca? Kochaliśmy się 2 razy ty idioto!
|
|
 |
- Na parę miesięcy przed ślubem nie przestawałem o tobie myśleć. Nawet w drodze do kościoła, w samochodzie, wyjrzałem przez okno i widziałem ciebie, stałaś niedaleko kościoła, złożyłaś parasol i weszłaś do delikatesów, na rogu Trzynastej i Broadwayu. Wtedy myślałem, że zwariowałem, ale teraz myślę, że to naprawdę byłaś ty.
- Mieszkałam na rogu Jedenastej i Broadwayu.
|
|
 |
Kiedy się jest młodym człowiekowi się wydaje, że każda nowa znajomość będzie iskrzyć. Dopiero później okazuje się, że to mrzonki. I że można bardzo łatwo coś zepsuć.
|
|
 |
Bardzo mi trudno zaakceptować zmiany: zakochać się w kimś, nawet związać się z tą osobą, a potem zerwać i zapomnieć. Nie można zmieniać ludzi jak jakichś płatków śniadaniowych. Chyba nigdy nie zapomnę nikogo z kim byłam. Bo każda z tych osób miała swoje osobiste zalety. Nie da się zastąpić jednej osoby kimś innym. Kiedy już się kogoś utraci. Zawsze kiedy związek się kończy jestem załamana, i nigdy do końca nie dochodzę do siebie. Dlatego bardzo uważam, żeby się nie angażować. Bo to zbyt bardzo boli. Nawet czysty seks nie wchodzi w grę, bo boję się, że będzie mi potem brakowało choćby i najprzyziemniejszych szczegółów. Mam obsesję na punkcie najmniejszych szczegółów.
|
|
 |
Tak samo mam z ludźmi. Widzę każdy szczegół, który ich wyróżnia, który mnie wzrusza, i za którym potem tęsknię. Nie można zastąpić żadnej osoby kimś innym. Bo każdy składa się z tych maluśkich niezastąpionych szczegółów. Pamiętam, że twoja broda ma przebłyski rudych włosków, które widać w słońcu. Tego ranka kiedy się rozstaliśmy przypomniałam to sobie. I tęskniłam za tym.
|
|
 |
ale kiedy mówisz do mnie słońce
traktuję to co nieco opacznie
ty jesteś jednym a ja drugim końcem
daleko nam do siebie strasznie.
|
|
 |
Jeśli zwątpisz choć jeden raz.
|
|
 |
Nigdy nie bierz mnie za rękę, jeśli masz zamiar złamać mi serce...
|
|
|
|