|
*"Jesteś silna, dasz sobie radę" - oczywiście, że tak, jestem chodzącym posagiem, wszystko odbija się ode mnie , wcale nie cierpię. To nie prawda, że co noc wylewam łzy, a poduszka jest mokra i brudna od łez zmieszanych z tuszem do rzęs.*
|
|
|
*Ułamek sekundy. Usta przy ustach. Moja dłoń penetrująca Twój brzuch, delikatnie muskająca zarysy mięśni. Twoja ręka błądząca po moim biodrze. Skupienie się jedynie na własnych, nerwowych oddechach. Oddanie się chwili, pragnąc żeby trwała wiecznie. Nagłe odsunięcie się od siebie i pytanie błądzące po głowie; 'co my robimy?'. Nabranie oddechu i ponowne zderzenie ustami. Przecież przesiąknięcie do cna pożądaniem bez obaw o nadchodzącym uczuciu, które później przerodzi się jedynie w cierpienie, jest czymś niemal idealnym. To jak opychanie się słodyczami bez konsekwencji. Smaczna konsumpcja, bez obaw o szerokich biodrach.*
|
|
|
*I nienawidzę Cię za moment, w którym sprawiłeś, że w oczach stanęły mi łzy.*
|
|
|
"Przychodzą w życiu takie momenty, że przytrafia nam się coś na co bardzo długo czekaliśmy. Szczególnie jeśli nie my to znaleźliśmy, ale to odnalazło nas. Staje się to powodem dla którego mamy ochotę rano wstać . Nie obchodzi nas szkoła, znajomi, nie potrzebujemy zajmować się niczym innym, czasem nawet zapominamy jeść. Pochłania to całe nasze życie, a gdy nagle się to kończy jedyne co potrafimy powiedzieć to 'kurwa, nie wierzę!'."
|
|
|
Przyszli inni, dziwka poleciała na tych z samochodem.
Zazdrość powiedz, a miała skoczyć za mną w ogień.
I co. Miał ją każdy w blokach, w bramach, w aucie.
I szmata posypała się jak brokat, brana gwałtem.
Miała pasje i wracała do mnie, czaisz.
Moje potomstwo kończyło na jej twarzy.
Odchodziła i znów miał ją prawie każdy.
Suka zmieniła serce w kamień, a talent... hehe, zgadnij!
Słyszałem gdzieś, ktoś sprzedał ją za grosze.
Ponoć jej to nie przeszkadza, częściej teraz ciąga nosem.
Cios za ciosem, któryś znów ją puścił w tłumy.
Zarobił na niej krocie, ona znów tu wróci brudzić.
Ma nowych kumpli, Siwy, Lewy, Banan.
I każdy ją gwałci. Dla niej to przemysł, wpadaj.
Jest dla Ciebie, dla nich, całą drogę ot tak.
Tylko szkoda, że tak kończy się ta historia.
|
|
|
Poznałem ją gdzieś, pierwsza miłość.
Inni biegali na techno, ja z nią gdzieś na piwo.
Tak wiesz nam w sumie było dobrze razem.
Ja miałem swoje jazdy, ona mnie rozumie, pragnie.
Dla mnie była jedną z najpiękniejszych w lidze.
I nie chodziło tu o piersi i seks, czy tyłek.
Myślałem pierwszy, byłem pierwszy, który pieprzył resztę.
Pisałem wersy, byłem niezły w tym śmieszny Werter.
Była starsza w chuj, uczyła życia.
Mogłem słuchać bez tchu, aż nie było czym oddychać.
Dla mnie miała zawsze czas i rzadko złe momenty.
I mówiła mi, nie przejmuj się, bo to nic złego.
Błędy - Każdy robi je, każdy zwodził je.
A ja miałem tupet żeby hajs wydoić z niej.
Ale nic z tego, miałem gorszy dzień, wpadłem.
I tak dzień w dzień czuję pętle przy gardle.
|
|
|
To wkurwia jak piątek, kiedy nie masz gdzie pójść.
Albo jak z kobiety życia ona zmienia się w kurwę.
Jak siema, gdzie kumple, pytają Cie o zdrowie.
Kiedy sam łapiesz fobię, że już długo nie pociągniesz.
Co ze mną? Średnio. I co z tego.
Tutaj większość robi gówno i sos z tego.
Idę sam przez to gówno i marzenia mam wielkie,
Chociaż gdyby nie marzenia to bym teraz miał pęgę.
A nie, że siedzę i piszę albo chleję i rzygnę.
I się jebię z życiem, w sumie mi nieźle idzie.
Jeszcze robię rap, nie narzekam i gram swoje.
Dobrze wiem, zawsze może być gorzej i gorzej, i gorzej.
Wstań kurwo, patrz mi na ręce.
W mieście zamulonym jakby żarli tabsy na sen.
Wiesz, jeden ma mniej, drugi ma szczęście.
Zapytaj o co chcesz, a nie pytaj mnie co ze mną jest. Pieprz się.
|
|
|
Lubię jak jesteś zimną suką.
Jeśli nie ja to koledzy Cię tłuką.
Nie jestem sam, jesteś obok i jutro
Będzie mnie bolał łeb od twoich głupot,
Lubię jak jesteś blisko ust bo,
Pierdole, rzucam wszystko, chuj w to.
Nie mogę kurwa wybrnąć, zrób coś.
Chyba trzęsą mi się ręce i chyba chciałbym usnąć,
Zobacz jak nas odbija lustro,
Zdrówko, wypijmy za nas, za przyszłość, zrób to.
Wypijmy za nas, nim dla nas będzie za późno.
Zdrowie kochana i spierdalaj kurwo.
|
|
|
Jakoś już dziwnie się czuję gdy jesteśmy sami.
Nie żebym zmęczył się z Tobą, bo uwielbiam cię walić.
Ty uwielbiasz mnie ranić i to chyba nie jest spoko.
Znów się kumple wkurwiali że coś tam. I po co to?
Wiem, że tłukłem Cię kiedyś.
Przeprosiłem przecież. Na chuj kurwa chcesz tu dalej o to żreć się?
I po co to wszystko, może lepiej jak odejdziesz?
Ale nie, w sumie zostań i się nie kręć.
Sprawiasz, że zapominam o niej, nie bądź zazdrosna,
Wiesz, że z Tobą jest inaczej, chociaż nigdy nie pokochasz mnie.
I nigdy nie pokonam Cię, ojciec też tak kochał,
Wracał po nocach i mówił że Cię kiedyś spotkam,
I nie wyrzucił Cię, siedziałaś tam jak zawsze.
Niby kryzys ale wierzył, że się jeszcze dogadacie, milczysz,
Znasz mnie, wiesz że znów muszę schlać się.
I najgorsze, że Ty jesteś przy tym zawsze.
|
|
|
Wiem, że znów wieczorem chciałbyś mnie na własność mieć,
Znów nie będziesz sobą, będę z Tobą aż po sen.
Znam Cie lepiej niż ktokolwiek i nie zmienisz się, bo
Zanim zaśniesz, kilka godzin znowu spędzisz ze mną.
Sam na sam, tylko my i nieprawda, że to chore,
I nie słuchaj ich, zamknij drzwi, bądźmy znów we dwoje.
Tylko my, tylko my, nikt nam nie przeszkodzi dzisiaj,
Chyba, że znów będziesz krzyczał.
|
|
|
Już kurwa rzygam Tobą i nie wyrabiam finansowo.
Mam deprechę, awantury i chcę żyć na nowo.
Kumple nie chcą gadać, bo niby mnie zmieniłaś.
Ale kiedy jesteś z nami nikt się nie wychyla.
Słyszałem, wczoraj ponoć byłaś u sąsiada.
Trzymał Cię za szyję, spijał, ponoć skończył na kolanach.
Kurwa, to nie ty - ja wiem, że to nie Ty.
Przecież wczoraj byłaś ze mną, choć zerwał mi się film na moment.
Zaraz, może wtedy on wziął Cię,
Ale przecież pamiętam, że leżałaś obok mnie.
Przyszedł Matek i wziął Cię na stronę,
Krzyczał, coś tłumaczył, że to już popierdolone.
Ale nie wyrzucił cię i siedziałaś z nami.
I niby kryzys, ale wierzę, że się jeszcze dogadamy.
Milczysz, znasz mnie, wiesz, że znów muszę schlać się.
I najgorsze, że Ty jesteś przy tym zawsze.
|
|
|
wiesz, rok mija i mi chyba trochę przykro,
miałaś być tu ze mną, a nie kurwa wyjść stąd.
|
|
|
|