 |
zimny listopadowy wieczór, było ciemno. szła przez osiedle w ciepłym płaszczu i swoim ulubionym czerwonym szaliku. poczuła w kieszeni wibracje telefonu, wyjęła go. dostała sms`a, nadawcą był On. zrobiło jej się jeszcze bardziej zimno, odczytała wiadomość. treść była nie zrozumiana dla niej `widzę Cie, patrzysz w moje okna, wciąż o mnie myślisz..` przecież nawet nie spojrzała w Jego okna, po prostu szła.. po chwili ujrzała Go. uśmiechał się jak zawsze i powiedział `tęsknię..` spojrzała się na Niego i ironią powiedział `odezwij się, jak zrozumiesz dlaczego odeszłam..` ominęła Go szerokim łukiem, a On stał zamyślony wspominając dzień ich rozstania..
|
|
 |
zapomnisz o mnie? tyle wspomnień, tyle dni, miesięcy, tyle łez, poniesień.. i co, zapomnisz? po prostu od tak z dnia na dzień, koniec?
|
|
 |
jestem szczęśliwa, mam zajebistych przyjaciół, mam Ciebie. oj, przepraszam to nie ta bajka. nie mam Ciebie, ale miałam i jestem z tego cholernie dumna..
|
|
 |
napisz do mnie, proszę.. tak tęsknie za Twoim `kocham` na dobranoc. potrzebuję Cie, aby móc funkcjonować, nie zostawiaj mnie teraz, proszę.
|
|
 |
mogłeś być, pamiętasz?
obiecałeś codzień walczyć o mnie, obiecałeś być i kochać..
mówiełeś `jestem cały Twój ! `
a dziś?
odwróciłeś się, odszedłeś..
|
|
 |
nie czyń priorytetu z kogoś, kto ma Cię tylko za opcję.
|
|
 |
jednak życie nie jest aż tak kolorowe jakby się wydawało. każdy z nas ma jakiś problem, przed którym ucieka. pokazuje, że jest mu wszystko jedno, pokazuje się od tej silniejszej strony. aż tak zagłębiamy się w tym cierpieniu, że nawet sami nie wiemy kiedy zamieniamy się w zimny głaz, a przecież chcieliśmy tylko zapomnieć o cierpieniu, uodpornić się od niego. / crazydream
|
|
 |
przecięta warga, podbite oko, cały poobijany. przyszedł do mnie. usiadł na fotelu, nie odezwał się, cały czas milczał. mogłam jedynie domyślać się, co się znowu stało. ' źle się czuję. ' - wyjąkał. po chwili stracił przytomność zaczęłam panikować, nie wiedziałam co mam zrobić. ' proszę Cię nie rób mi tego. ' - modliłam się. zamknęłam oczy, czekałam, aż odzyska przytomność. ' dasz buzi? ' - ścisnął moje nadgarstki, i okropnie się zaśmiał. ' chyba Ciebie zajebiście mocno musiał walnąć ten debil. ' - szarpnęłam jego rękę. ' no co nie powiesz kto Ci to zrobił? ' - spytałam. unikał spojrzenia w moje oczy. ' zrobić Ci herbaty? ' - zmienił temat. ' powiesz mi kogo mam załatwić? ' - nalegałam. ' ciacho z brązowymi oczami, które Ciebie ciągle kocha. ' - cicho wydusił z siebie. ' czemu zawsze mnie pilnujesz? ' - zapytałam. ' siostra zawsze będziesz bezpieczna. ' - odparł.
|
|
|
|