 |
teraz zostało mi tylko łamanie każdej złożonej ci obietnicy. / smacker_
|
|
 |
z drżących dłoni wypada kubek z wciąż jeszcze gorącym napojem. plama z czarnej kawy na kafelkach przypomina rozmazany tusz do rzęs na jej policzkach, a ceramiczne odłamki naczynia wyglądają całkiem jak jej pokruszone serce. / smacker_
|
|
 |
chcę, żeby jeszcze raz nazwał mnie "mała", mimo, że zawsze zaraz po tym odpyskiwałam swoje, nie pokazując jak cholernie dobrze smakuje mi to słowo w jego ustach. / smacker_
|
|
 |
jest źle. siedzę po ciemku w pokoju, słuchając piosenki, którą kilka tygodni temu mi wysłałeś i stwierdzam, że nie mam siły. szukam gdzieś Twojego zdjęcia. włączam. patrzę jak się śmiejesz. śmiałeś się wtedy do mnie. na następnym widzę samą siebie gdzieś dalej i Ciebie, jak patrzysz na mnie i trochę się uśmiechasz, tym jednym kącikiem ust, jak to zawsze lubiłam. patrzę na Ciebie i wszystko we mnie się uspokaja, wraca na swoje miejsce, ciepło rozchodzi się po ciele, promieniując od serca. a potem przypominam sobie, że ona nie musi patrzeć na Twoje zdjęcia, bo widzi Cię codziennie, nie musi wspominać każdego Twojego słowa, bo każdego dnia słyszy kolejne. nie musi o Tobie marzyć wieczorami, bo ma Cię na własność. / smacker_
|
|
 |
tylko, że to pożegnanie nie miało być tym ostatnim. / smacker_
|
|
 |
|
...a najgorsze jest to, że nie masz odwagi
by przyznac się komukolwiek do tego, że
znów całą noc przepłakałaś paląc papierosy,
trując się dymem, miłością i nim.
Nie masz odwagi przyznac się, że tak bardzo
za nim tęsknisz i, że jesteś pewna, że
to miłośc. Nie masz odwagi i jesteś
zbyt dumna by przyznac się,
że zwyczajnie sobie z tym nie radzisz.
Milczysz tylko, mając cichą nadzieję,
że ktoś przytuli Cię i powie
"wszystko będzie dobrze."
|
|
 |
czasem tylko zastanawiam się jeszcze, jak zareagowałbyś, gdybym jednak powiedziała, że cię kocham. uśmiechnąłbyś się, czy zaśmiał ? spuściłbyś wzrok, czy patrzył mi w oczy. zatrzymałbyś mnie, czy pozwolił odejść. milczałbyś, czy odpowiedział tym samym ? / smacker_
|
|
 |
mimo rany na sercu, często lubiłam przywoływać wszystkie wspomnienia z nim związane. jeszcze nie pogodziłam się z jego odejściem, mimo to myśląc o naszych wspólnych chwilach kąciki ust bezwarunkowo, delikatnie unosiły się ku górze. nadawał piękna wszystkim moim dniom. każdy zmierzch i każdy świt stawał się magiczny, kiedy mogłam spojrzeć w jego tęczówki i czuć jego dotyk na mojej talii. szkoda, że nie usłyszę już jego głosu, budzącego mnie codziennie ze snu. ułożył sobie życie daleko stąd, wprawiając w palpitacje inne serce.
|
|
 |
obudźcie mnie, kiedy przestanę go kochać.
|
|
 |
zawdzięczam mu tak wiele. pokazał mi coś najpiękniejszego - uczucia. nauczył, jak korzystać z serca, wcześniej udowadniając, że jednak je posiadam. wspaniale było szeptać mu, jak bardzo go kocham, w odpowiedzi czując jego usta na moim karku. wywoływał u mnie niekontrolowane wybuchy śmiechu. łaskotał mnie swoim zarostem.
|
|
 |
jeden uśmiech przywróciłby magię tej jesieni. Jego uśmiech.
|
|
 |
dlaczego widząc moje łzy, nie wytrzesz ich rękawem swojej bluzy, jak dawniej? dlaczego nie schowasz mnie w swoich ramionach i kołysząc, nie zapewnisz, że razem zawsze damy radę? wystarczała Twoja obecność, a ja już czułam się bezpieczniej. przynosiłeś spokój i przywracałeś uśmiech. odkąd odszedłeś nie daję rady, więc nie dziw się, że na Twoje pytania jak się trzymam, odpowiadam tylko świecącymi od łez oczami, w myślach mówiąc 'bez Ciebie nie potrafię'.
|
|
|
|