|
Siada na zimnych panelach w szerokim rozkroku. Pochyla się, chwyta palce stóp i trzyma je tak długo, jak tylko może. Czuje ostre mrowienie w naciąganych mięśniach. Palą ją ścięgna, oczy wypełniają się łzami. Nie puszcza. Pogłębia rozkrok, dłonie przesuwa niżej i chwyta śródstopia. Cierpi, ale się śmieje. Uwielbia ten ból. Jest niczym samookaleczanie się. Tylko nie ma po nim blizn. // Annalina
|
|
|
Może wypadałoby zacząć od początku...? Może coś zmienię...?
|
|
|
Pamięci nie zabiłem, pamiętam Ciebie do dziś i tylko Ciebie, bo przecież nic o nas bez nas.
|
|
|
leżała wpatrując się w jego zdjęcia w telefonie nie wiedząc że on robi to samo.
|
|
|
Wyluzuj , to przecież miliony nic nie znaczących słów .
|
|
|
Miłość i nienawiść, granica jest cienka, czego nie zdoła pamięć zgoła serce zapamiętać.
|
|
|
Nie powiem Ci nic więcej niż w lustrze po mnie widać, jak ty znam chwile ciężkie, codziennie je przeżywam.
|
|
|
Drugi tydzień, wciąż ten sam ból, boli rana, już nie dziwi mnie oddech wczorajszej nocy z rana. Pamięć coraz bardziej słaba, upływałam z nią i ulice przesiąknięte jak ja smutkiem one krwią.
|
|
|
Nie chcę, żeby ktoś mi Ciebie zastąpił. Nie znajdę takich drugich zielonych oczu, takich drugich gęstych, szatynowych włosów, takiego drugiego czułego uścisku. Nie znajdę drugiego Ciebie...
|
|
|
dam radę. zawsze dawałam.
|
|
|
Stoimy pośród szarych bloków. Twój beznamiętny wzrok wbity we mnie. Widzę, że chcesz coś powiedzieć, ale po chwili rezygnujesz. Zaciskasz pięści, po chwili robią się sine. Robisz krok do przodu, ja odchodzę krok do tyłu. Cisza odbija się echem od betonowych ścian. Stoimy tak minutę, godzinę albo dwie. Nie wiem.
|
|
|
|