 |
|
Widziałeś jak płaczę i nic z tym nie zrobiłeś, więc błagam. Nie pierdol mi tutaj o przyjaźni, bo to nie ty zbierałeś mnie z podłogi gdy nie mogłam ogarnąć życia. / esperer
|
|
 |
|
na tej planecie już
nie opłaca się kochać.
|
|
 |
|
"Zawsze chciałam być wolnym człowiekiem, a stałam się niewolnikiem pełnej strzykawki."
|
|
 |
|
absurdalne marzenia są dla mnie stylem życia od dnia, kiedy mnie opuściłeś. od teraz odliczam sekundy biegnąc wciąż, z nadzieją, że kiedyś Cię dogonię.
|
|
 |
|
trzęsąc się z zimna, umierając z tęsknoty, zastygając we własnych kroplach łez, w wannie wypełnionej krwią z mojego serca, zanurzona po samą szyję we wstydzie i poniżeniu przeżyłam dni pozbawione twojego zapachu.
|
|
 |
|
nigdy nie umiałam przyznać się do błędu, nigdy nie umiałam wypowiedzieć najprostszego, a zarazem tak głebokiego słowa "przepraszam". byłam zawsze osobą, która unikała kontaktu z drugim człowiekiem, bałam się tego, że będę kiedyś niemiłosiernie cierpiała, że będę wylewać tony łez, miałam wrażenie, że jeśli ktoś mnie zrani, to żadna osoba nie będzie wstanie mnie odratować, że zagubię się we własnej świadomości, szukając odpowiedzi na wiele pytań. to mnie przerastało. do czasu. kiedyś to spotkałam pewną starą panią, która przysiadła się do mnie na ławce w parku, spojrzała mi w oczy i powiedziała: "nie bój się kochaniutka, musisz najpierw zasmakować cierpienia, a później możesz mówić, że jesteś naprawdę szczęśliwa".
|
|
 |
|
połknęłam twoją duszę, zamknęłam ją szczelnie w swoim sercu, tym samym patrząc jak umierasz powoli tracąc zmysły. nie ukrywam - planowałam to od dawna. komiczne, a takie dramatyczne zakończenie życia. a teraz, proszę państwa, śmiech na sali. śmiejmy mu się w twarz, temu skurwielowi nie należy sie nic więcej.
|
|
 |
|
wstaję rano z myślą, że go ujrzę. wychodzę z domu z myślą, że go spotkam. wracam z myślą, że go zobaczyłam. zasypiam z myślą, że mi się przyśni.
|
|
 |
|
jestem słaba, mam chorą duszę, nie czuję serca i nie kontroluję myśli rozwalających moją korę mózgową.
|
|
 |
|
zegar wybił już godzinę 23:00, a ona wciąż siedziała na parapecie wpatrując się w mrok panujący na jej ulicy. zawsze miała nadzieję, że wyłoni się z niej potwór o niebezpiecznie czarnych ślepiach, który porwie ją i pożre. miała zbyt wybujałą wyobraźnię. ale lubiła ją. to ona pozwala jej myśleć całymi dniami o tobie, wyobrażać wspólne spacery o zachodzie słońca, dojrzałe lata małżeństwa, wychowywania dzieci, lat, kiedy przychodzi starość i przesiadywanie na werandzie małego domku nad jeziorem. marzyła, bo to lubiła. była niczym Piotruś Pan w damskim wydaniu.
|
|
 |
|
nie sztuką jest zaakceptować rzeczywistość, lecz nauczyć się w niej żyć nie mając pretensji do samego Boga.
|
|
 |
|
Jesteś jedyną osobą, która może mnie zabić jednym słowem, a nawet nie słowem, bo gestem. A nawet i nie gestem. Złym spojrzeniem, uśmiechem do tej blondynki po drugiej stronie, zamyśleniem o koleżance z klasy... Nienawidzę cię za to.
|
|
|
|