zegar wybił już godzinę 23:00, a ona wciąż siedziała na parapecie wpatrując się w mrok panujący na jej ulicy. zawsze miała nadzieję, że wyłoni się z niej potwór o niebezpiecznie czarnych ślepiach, który porwie ją i pożre. miała zbyt wybujałą wyobraźnię. ale lubiła ją. to ona pozwala jej myśleć całymi dniami o tobie, wyobrażać wspólne spacery o zachodzie słońca, dojrzałe lata małżeństwa, wychowywania dzieci, lat, kiedy przychodzi starość i przesiadywanie na werandzie małego domku nad jeziorem. marzyła, bo to lubiła. była niczym Piotruś Pan w damskim wydaniu.
|