 |
Dziewczyna o nieprzeciętnej urodzie, mała wzrostem, wielka sercem. Kocha bezgranicznie, choć często ludzie ją ranią. Jest krucha, delikatna, bardzo przywiązuje uwagę do słów, czynów oraz gestów. Jest pamiętliwa, nie zapomina choćby o drobnych, nic nie znaczących zdarzeniach. Wrażliwość to jej cecha, która wyróżnia ją najbardziej. Boi się odrzucenia, zranienia przez kogoś dużo znaczącego dla niej. Bezustannie wspomina, wraca wstecz pomimo, że były sytuacje, których nie chce pamiętać. Czasami miewa mętlik, pomieszany z żalem i goryczą, z którą nie potrafi się pogodzić. Na ogół wydaje się, że panuje nad wszystkim doskonale. Jednak pod tą maską kryję się wiele uczuć niedostrzegalnych gołym okiem. Ma w sobie cząstkę piękna, w którą przeważnie nie wierzy. A co jest w tym wszystkim najważniejsze? To, że nigdy, przenigdy nie będzie udawać kogoś, kim nie jest, z całą pewnością.
|
|
 |
Przyglądałam się tłumowi ludzi przepychających się w autobusie. Moją uwagę przykuł niepozorny staruszek, który siedział na jednym z miejsc. Miał posiwiałe włosy i szaroniebieskie oczy. Słońce swoimi ciepłymi promykami oświetlało jego twarz, uwydatniając każdą zmarszczkę i pomarszczoną, śniadą skórę. W ręce ściskał ciemnobrązową laskę. Jego oczy były posmutniałe, choć na ogół nie dał po sobie tego poznać. Wystarczyło się bardziej przyjrzeć, analizować każdy ruch jego źrenic. Z zainteresowaniem przyglądał się ludziom, którzy zawzięcie walczyli o miejsce. Tak właśnie jest w życiu: nieustanna walka. Ci, którzy usiądą czują się wygrani, choć są egocentrykami, chcącymi tylko własnego dobra. Ale są ludzie, dla których nie liczy się choćby głupie miejsce w autobusie. I to jest postawa godna naśladowania.
|
|
 |
Przez tydzień flirtowała ze śmiercią, żegnając się bez większego sentymentalizmu z tym, co zwie się Życiem. / Weronika postanawia umrzeć.
|
|
 |
Zimne dłonie drżą z zimna, oczy zalewają się łzami, a usta od przegryzania są całe przekrwione. A powód? Jest bardzo prosty. Brak ciepła drugiej osoby. brak obecności kogoś, na kim cholernie Ci zależy. Brak pocałunków pełnych czułości pomieszanej z namiętnością. Brak burzliwych kłótni, po których lądujesz w jego silnych i bezpiecznych ramionach. Brak jego, jego miłości. Niezaprzeczalnie..
|
|
 |
- Masz to zjeść! - Rozległ się krzyk nad jej uchem. - Ale ja nie mogę.. - Szepnęła ze łzami w oczach.. To był impuls, nie mogła dłużej wytrzymać- Nie mogę jeść mamo, nie mogę spać, boli mnie każda cząstka ciała i duszy. Naprawdę chce zniknąć... pozwól mi zniknąć.. chociażby w taki sposób, nie jedząc.. proszę.. mamo.. uratuj mnie od bólu.. - Szeptała kołysząc się w przód i w tył. Przytulona do mamy. Płacząc. / rebelangel
|
|
 |
Moje oczy pobłyskują, a po policzku leniwie spływa łza. Tęsknie cholernie.. Jesteś częścią mojego życia i zawsze nią będziesz.. Wiecznie..
|
|
 |
Jesteś perfekcyjny, w każdym calu. Jesteś moim małym ideałem, który zawsze będzie istniał w moim sercu. Nawet gdy zgubimy drogi, los nas poróżni i będziemy trwali osobno gdzieś na końcu świata. Tak po prostu..
|
|
 |
Jesteś słabością, której nie chcę zwalczać. Chcę, żebyś był nią na zawsze, przez lata, na wieczność..
|
|
 |
Pomimo, że nie proszę Cię o nic, chcę żebyś tu był. Trwał ze mną w objęciach, leżąc i palcem kreśląc kółka na moim brzuchu. Na moim ciele pojawiała się wtedy gęsia skórka, uwielbiałam to. Akceptowałeś mnie stuprocentowo. Kochałeś moją bladą cerę, z piegami i jasnoniebieskie oczy z ciemną oprawą. Ciemnobrązowe włosy, które skręcały się od każdej, choćby delikatnej wilgoci na dworze. Nasze serca biły w rytmie rapu, który tak bardzo uwielbialiśmy. Teraz nie ma już nic.. Nie ma Ciebie obok, a moje życie straciło ten cholerny sens, który istniał, kiedy byłeś przy mnie.
|
|
 |
Dostała małe, czerwone pudełeczko. Przedwczesny, urodzinowy prezent. Z uśmiechem na ustach odwiązała kokardkę i otworzyła wieczko. Uśmiech zbladł. W środku był smutek, żal, ból i tęsknota. Właśnie taki dostała prezent urodzinowy. Cichutko westchnęła kładąc się na łóżku ' wszystkiego najlepszego ' szepnęła tuląc się w kłębek i roniąc jedną, maleńką łzę. / rebelangel
|
|
 |
z dala od ludzi przy których trzeba ciągle udawać
|
|
 |
Usiadłam na murku, przypatrując się dzieciom bawiącym się na placu. Szczęśliwe biegały, goniąc się nawzajem. Jedna dziewczynka nagle upadła. Jej twarz momentalnie zalała się łzami, a z jej ust wydał się przeraźliwy krzyk. Tak właśnie dzieje się, gdy tracimy wiarę w siebie. Boleśnie upadamy na ziemie i wydobywa się z nas tylko przeraźliwy krzyk żalu.
|
|
|
|