 |
|
Świadomość o nadchodzącej wiośnie rozpaliła uczucia w głębi mojego wnętrza, niosąc ze sobą wiele pozytywnych myśli. Tym samym rozjaśniła mi umysł i dała wiarę, że jeszcze nie wszystko stracone, że szczęście jest już blisko. Spokoju nie daje mi jedynie obawa przed tym, że to będzie kolejna wiosna, podczas której mimo pięknego słońca, samotność będzie doskwierać w każdym momencie. Odbierze mi radość ze wspaniałej pogody i z mnóstwa wolnego czasu. Nie mogę się nią cieszyć mając świadomość, że to poprzednia przyniosła mi wraz z nim zapakowane szczęście, perfidnie planując odebranie mi wszystkiego niedługo po tym. / xfucktycznie .
|
|
 |
|
Odejdź. Daj poczuć mi wolność. Choć raz pozwól, bym to ja zawładnęła swoim życiem. Zrozum, nie rozpalisz uczucia miłości, która dawno już wygasła. Nie wplączesz mnie w swoją intrygę, nie będziesz już powodem moich smutków i złych myśli. Po prostu nie zakazuj mi szczęścia. Chce go doświadczyć, wybacz że bez Ciebie. / xfucktycznie .
|
|
 |
|
patrzysz w te oczy i czujesz że się topisz . że zalewa Cie ocean miłości . / wszystko.albo.nic
|
|
 |
|
Znowu wszystko ukrywam. Nigdy więcej nie ujrzysz, co siedzi mi w głowie. /pierdolisz.
|
|
 |
|
Już niedługo poczujesz moją obojętność. Wtedy Ty będziesz przygryzał wargi aż do krwi z powodu cierpienia. To Ty będziesz wył z bezsilności i bólu. To Ty będziesz obserwował każdy mój gest, ruch, chcąc mnie lepiej poznać. To Twoje myśli będą pełne obaw, że powiem coś, co zaboli. Słowa, które pokruszą Twoje serce na kilkanaście małych kawałków, już niezdolnych do funkcjonowania. Ty będziesz obwiniał się, że stało się tak, a nie inaczej. Ty będziesz cierpiał z miłości, aż w końcu wpadniesz w obsesję. Czarne myśli przysłonią Twoje szczere intencje. To wszystko zmieni Twoje życie, nieodwracalnie. Będziesz chciał wrócić do czasów, w których byłeś zwykłym, typowym nastolatkiem, ale nigdy się tak nie stanie. Tęsknota i niemoc zaburzą Twoje działania. Na końcu dotrzesz do ostatniego etapu tej chorej gry. W końcu spostrzeżesz, że stamtąd nie ma ucieczki. Że miłość, pomimo dobrych stron, ostatecznie zabija. / xfucktycznie .
|
|
 |
|
co noc, głaszczę swoje serce w formie pocieszenia. zapewniam, że wszystko wkrótce będzie dobrze, ułoży się. biedne, nie przywykło jeszcze do tego świata, do kłamstw.
|
|
 |
|
skłaniasz się ku ostateczności. jesteś w stanie zacisnąć zęby, skrupulatnie udawać, że zapomniałaś i jest w porządku. wymazując przeszłość, zbliżać się do Niego, równocześnie grając na nowych zasadach oraz zapominając o starym układzie. zero uczucia w tym wszystkim. desperacja, by tylko znów poczuć Jego pełne usta.
|
|
 |
|
wnikał w detale. co mnie irytowało, wiele po mnie poprawiał, coś ulepszał. denerwował się chociażby, kiedy nie miał odpowiedniego papieru do zapakowania prezentu. wyblaknięte kolory, czy pomidor źle ułożony na serze żółtym, były jedynie początkiem Jego obsesji. wkrótce uznał, że Jego wygląd, ubrania, pokój czy czas, nie zasługują na mnie. zniknął, żegnając mnie pocałunkiem perfekcyjnie złożonym na policzku.
|
|
 |
|
Dobrze jest czuć się potrzebną, docenianą, wartościową. Kiedyś czułam się tak przy Tobie, teraz sprawiasz, że jest zupełnie odwrotnie. /pierdolisz.
|
|
 |
|
i nie byłbym tu sobą, mówiąc, że się chcę pozbierać,
i że umiem, i że potrafię. /Hucz♥
|
|
 |
|
zakładał, że zacznę coś odszczekiwać, rzucać się, może zacisnę pięść i histerycznie walnę Go w ramię, kiedy powie mi o tym wszystkim, co zrobił. ale stałam, patrzyłam na Niego, spokojnie oddychałam, a w końcu, choć może powinnam wybuchnąć płaczem czy cokolwiek żałosnego, uśmiechnęłam się. - ogarniasz? właśnie powiedziałem, że Cię zdradziłem. - przełknęłam ślinę, by w końcu się odezwać. - dawno? - posłał mi zdziwione spojrzenie, tak jakby zamiast tego oczekiwał pytania o to z kim. podał okoliczności, dzień. Jego źrenice rozszerzyły się jeszcze bardziej, gdy stając na palcach lekko Go pocałowałam. - brawo, kochanie, 1:1. nawiasem, niepozorni Ci Twoi znajomi. konkretni. - gdybym Go nie znała nie zauważyłabym jak pod podejrzeniami zmieniającymi się teraz w fakty, zgina się wewnętrznie z bólu. Jego oczy były kiepskie w udawaniu.
|
|
 |
|
bez słowa patrzyłam na Jej mokre rękawy, którymi skrupulatnie co kilka sekund ocierała zapłakane oczy, wygłaszając monolog o tym, jak był cudowny. nie musiałam słuchać. co wieczór w głowie odtwarzałam sobie to wszystko, co teraz mówiła, lecz ze mną w roli głównej obok Niego - całowanie w czubek nosa, wyuzdane pomruki, sprośne żarty, najlepsze pocałunki, dłonie omamiające moje ciało, gryzienie warg i płatku uszu. och ironio, najgorsze było to, że wcale nie odczuwałam żalu patrząc na tą dziewczynę - jedynie radość, że nie wyszła ze związku z Nim z lepszym bilansem, aniżeli ja.
|
|
|
|