 |
|
`Mistrzyni w kocham cię misiu..
|
|
 |
|
`9 liter i 2 słowa. "kocham cie" i "pieprz się" Wybór należy do ciebie..
|
|
 |
|
`Za bardzo wrażliwa, za mało twarda. Dziecinnie naiwna i głupio uparta..
|
|
 |
|
Może to wszystko jest perfidną pułapką, w którą dałam się złapać, może to zwykły podstęp?
Może jestem w wyjątkowo okropnym śnie, może nie powinnam się tym zamartwiać, bo za chwilę otworzę oczy? Może wcale gorzkie łzy nie spływają po mojej twarzy, może to nie ja jestem tą osobą, której wnętrzności aż krzyczą ze wściekłości?
|
|
 |
|
Właśnie ta strzaskana nadzieja na lepsze jutro stanowiła dla mnie najdotkliwszą stratę.
|
|
 |
|
Bywa, że wznosimy wokół siebie wysokie mury, budujemy je długo i mozolnie; cegiełka po cegiełce. Myślimy, że są niepokonane - mocne jak my sami, odporne na jakąkolwiek penetrację z zewnątrz. Ale wkrótce zjawia się ktoś kto obala je jednym tchnieniem oddechu, spojrzeniem bądź nawet dotknięciem. Wówczas mur się rozpada i wtedy mamy wybór, którego wcześniej nie dostrzegaliśmy: możemy zacząć budowę od początku, albo poddać się sile własnych uczuć.
|
|
 |
|
Mimo, iż szłam przed siebie, czułam się jak sparaliżowana, bo nie mogłam postawić nawet małego kroku poza granicę tego, co było, a jednocześnie wtargnąć na teren tego, co będzie. Ślepa, ponieważ nie potrafiłam spojrzeć prawdziwe w oczy. Głucha, gdyż zdawałam się nie słyszeć własnych, oponujących myśli.
|
|
 |
|
Jakaś cząstka jej pragnęła rozluźnić uchwyt, by dać odpocząć palcom i poprostu spaść, lecz inna ostrzegała, że nie można spadać ot, tak dla zabawy.
|
|
 |
|
Tylko ten kto kocha Twoją duszę, kocha Ciebie naprawdę.
|
|
 |
|
Jest taki moment, kiedy ból jest tak duży, że nie możesz oddychać. To jest taki sprytny mechanizm. Myślę, że przećwiczony wielokrotnie przez naturę. Dusisz się, instynktownie ratujesz się i zapominasz na chwilę o bólu. Boisz się nawrotu bezdechu i dzięki temu możesz przeżyć
|
|
 |
|
Odeszliśmy w zupełnie przeciwne strony, bo takie było nasze uczucie – pełne sprzeczności i kontrastów: wiele nas różniło, ale również łączyło. Mimo wszystko.
Odchodziłam, jakbym chciała mu udowodnić, że potrafię bez niego żyć i poprawnie funkcjonować.
Co ja wtedy zrobiłam?! Podświadomie chciałam udowodnić i sobie i jemu że będę potrafił zachować spokój, że już po wszystkim, że emocje już dawno opadły...
|
|
 |
|
Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy do niej strzelać z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc,ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć. Potrafi znaleźć sobie drogę do wolności i zaskoczyć nas, pojawiając się, kiedy jesteśmy już cholernie pewni, że umarła, albo, że przynajmniej leży bezpiecznie schowana pod stertami innych spraw
|
|
|
|