|
Pojechałam tam, nie wiem właściwie po co. Chyba chciałam znowu poczuć to samo. Nie wyszło. Byłam tylko w miejscu pełnym wspomnień, a brakowało mi ich twórcy. I to był tak boleśnie odczuwalny brak, że nie mogłam tam dłużej zostać. Uciekłam stamtąd. Z tego miejsca, z tego miasta.I przykazałam sobie nie rozpamiętywać, zamordować te wspomnienia. /mxd
|
|
|
zanim zaczniesz się wahać, zobacz gdzie jestem. daje Ci wszystko, nadal niezmiennie mogę być wszędzie a wciąż jestem blisko.
|
|
|
wierze w każde słowo jak w Ciebie.
|
|
|
a świat karmi mnie nienawiścią tylko .
|
|
|
Zgubiłam się sama w sobie. W moich myślach, marzeniach i celach. W rutynie dnia codziennego. W przytłaczającej pracy. W słowach zbyt szybko wypowiedzianych. We wnioskach zbyt daleko idących. W tęsknocie i smutku. W beztroskim śmiechu. W sensie swojej egzystencji. /mxd
|
|
|
I dali mi coś, w czym się zatraciłam. Jedyną rzecz, którą mogłam kontrolować, w której gubiłam swoje myśli. I przepadłam. Pochłonęło mnie całkowicie. Dlaczego? Bo gdy chociaż przez chwilę miałam czas na wolne myślenie, czułam ból, nie do zniesienia. Łatwiej było się zgubić, oszukiwać niż czuć coś takiego. /mxd
|
|
|
Żeby w mojej duszy, znów zaistniał spokój, a serce tak nie tęskniło. Odejdź, nie ślij mi uroczych listów. Miłość tak destrukcyjna, ściąga na mnie depresyjne, ciemne widmo. Całodobowa energia, zużywana w ciągu chwili na stłumienie łez. /mxd
|
|
|
Doszła do momentu, gdy wspomnienia zamiast łez, zaczęły wywoływać smutny uśmiech. Tęsknota za tamtymi chwilami już tak nie doskwierała, ale ciągle pozostawiała ten szczególny niedosyt. I siedząc tak sobie, złapała starą fotografię, z której biło szczęście, beztroska i miłość. Coś co trwać wiecznie nigdy nie miało, a było na tyle wspaniałe, by wyryć się w jej sercu na zawsze. /mxd
|
|
|
Dwie planety po różnych stronach ziemi mają dwa obce języki, lecz tak bardzo siebie pragną.
|
|
|
Uśmiechnęłam się mimowolnie do swojego odbicia w lustrze. Już prawie zapomniałam, jak to jest być zakochaną. To taki miły rodzaj wypełniającego Cię szczęścia, gdy wstajesz rano i myślisz tylko o tym, czy go zobaczysz. I kiedy się spotykacie, ciepło rozlewa się po Twoim ciele, na twarz wstępuje uroczy rumieniec, a w brzuchu wariuje Ci stado motyli. I cieszysz się każdą chwilą z nim. A gdy się rozstajecie, to i tak myślami jesteś wciąż z nim. Po długim czasie, wreszcie jakaś iskierka rozgrzewa twoje zamarznięte serce. /mxd
|
|
|
Po paru latach spotkałam go gdzieś na ulicy. I znowu uderzyło we mnie to wszystko. Nie chciałam tego. W panice zaczęłam uciekać. Ja chciałam dać radę, przezwyciężyć to. I cofałam się, w głąb siebie, by nic do mnie nie dotarło. Nic a nic. /mxd
|
|
|
Czasem podejmujesz decyzje, które cały świat uważa za słuszne. Być może tak jest. Może te decyzje ułatwią Ci życie, może dadzą Ci wspaniały dom, pieniądze, pracę. Może wszyscy będą Ci zazdrościć. Może będziesz dla wielu osób wzorem. Jednak często te z pozoru dobre decyzje wywołują w tobie pewnego rodzaju konflikt. I chociaż wiesz, że zaakceptowanie ich byłoby dla Ciebie najlepsze, to całym sobą, z niewiadomych przyczyn, chciałbyś podjąć decyzję zupełnie inną. Pójść trudniejszą drogą i dostać po dupie. Nie osiągnąć żadnych wyższych celów, ale zaspokoić swoją duszę. Poczuć się wolnym i szczęśliwym. Decyzje innych nie dadzą Ci prawdziwego szczęścia, a jedynie jego pozory. Dlatego ja brodzę nogami we własnej kałuży, podczas gdy inni przechadzają się po czerwonym dywanie. /mxd
|
|
|
|