 |
Rozgniotłaś mój strach, rozwiałaś obawy, zmyłaś cień, teraz ktoś inny zaplanował wszytko zniszczyć, kiedy czujemy więcej niż wcześniej chce mi Ciebie zabrać i nic nie można zrobić poza czekaniem, które jest zbyt długie nawet na chwilę.
|
|
 |
Gdy zrobiłem wszystko a to i tak za mało to co pozostaje? Sznur, ucieczka, zabawa a może sen, może jutro znów zapomnę, że przegrałem.
|
|
 |
Czy to wszytko dookoła się rozpada, czy to rozpadam się ja? Czy wszytko ucieka mi z pod nóg czy po prostu się przewracam? Czy zmieniasz się w kogoś innego czy to ja widzę wszytko inaczej?
|
|
 |
Znowu to zrobię. Zostanę. Dla dobra innych zostanę i znowu mnie nie będzie. Już nigdy. Oststnia burza, ostatni krzyk a potem sam oddam siebie na ofiarę, nieustanną. Będę odgrywał dla nich ulubiony teatrzyk, aby się uśmiechali a w środku gnił od żalu. Tak właśnie będzie a mnie nie będzie.
|
|
 |
ścisnął moje ramiona, przyciskając ciało do ściany. jedną ręką oparł się o budynek, drugą natomiast próbował mnie zatrzymać, gdy chciałam wyrwać się z jego objęć. patrzyłam w jego oczy ironicznie się śmiejąc. - chcesz się na mnie wyżyć? - syknęłam. - za to, że nie powodzi ci się z nią? że w domu nie jest tak, jak powinno być? że nie masz już kasy na prochy? że kumple zaczęli cię zlewać? no uderz, proszę - powiedziałam odbierając dotkliwie jego milczenie. ujął jedną dłonią moją twarz próbując zbliżyć się wargami. instynktownie odwróciłam się w drugą stronę. wtedy mocno ścisnął mój nadgarstek przytrzymując dłonią twarz, tak abym patrzyła mu w oczy. adrenalina ukoiła ból. - już wiesz, jak bardzo cię kocham? jak tęsknię? jak cholernie mi ciebie brakuje? - krzyczał potrząsając mną. wtedy z jego brązowych tęczówek popłynęła łza. przykucnął obok i próbując się wtulić, szepnął jakże istotne "kocham".
|
|
 |
za dużo sobie wybaczaliśmy. wybaczaliśmy sobie to, czego normalny człowiek nie powinien wybaczyć drugiemu. byliśmy nienormalni, wiem.
|
|
 |
czasem tak dziwnie, gdy patrzysz na mnie i wtedy po prostu wiem. chciałbyś, żeby było jak dawniej.
|
|
 |
wiesz, czasem gdy uświadamiam sobie, że jestem szczęśliwa - jest mi wstyd. mam wrażenie, że nie powinnam, że nie mam prawa się uśmiechać, bo ciebie już tutaj nie ma. chociaż wiem, że zawsze chciałeś mojego szczęścia.
|
|
 |
jeśli raz mu zaufasz, to już przegrałaś.
|
|
 |
Nie ma już mnie, tylko ten zły walczący z tym świętym, zostawiłem to w cholerę niech zdecydują, mam już dosyć bycia winnym każdej porażki.
|
|
 |
Mógłbym przełknąć cały ten ból zeszłych lat, mógłbym zostawić czyste szczęście, które ktoś inny chce mi podarować, mógłbym zapomnieć aby zacząć od początku ale nie potrafisz powiedzieć kocham aby było w tym życie.
|
|
 |
Nic już nie musisz mówić, tylko bądź tu w moich ramionach abym mógł poczuć to przez skórę.
|
|
|
|