 |
Dotknij, przekonaj mnie. Co święci się? Co w powietrzu jest?
|
|
 |
Myślałam, że zniknę, że zgasnę. Tak łatwo oddałam to, co we mnie jasne. Ostatkiem sił biorę głęboki wdech. Teraz już wiem, że płonę, nie zgasnę.
|
|
 |
Czarny deszcz fałszywych nut, chociaż pięciolinia pusta. Podłych kłamstw najsłodszy miód, metodą usta-usta.
|
|
 |
Kochany, mówiłam ci to milion razy, za bardzo chyba lubię marzyć. I co z tego dzisiaj mamy? Kochany, kilka zdjęć jest o nas. Ciekawe czy je oglądasz. Ja w sumie zerkam i nie żałuję tamtych chwil.
|
|
 |
Prawdę powiem Ci gdy zgadniesz moją wyliczankę, jak ujrzeć mój świat.
|
|
 |
Postanowiłem rozpocząć odwyk. Odinstalowałem wszystkie media społecznościowe z telefonu, po telefon sięgam tylko gdy to konieczne. Poza tym zero, alkoholu, zero słodyczy, zero kofeiny i tauryny. Pierwszy tydzień był ciężki. Stan depresyjny, wpadanie w gniew, nerwowość. Dziś pierwszy dzień lepszy, więcej sił, chęć aby zrobić coś pożytecznego, potrafię się uśmiechnąć, skupić dłużej na czymś, jestem bardziej obecny.
|
|
 |
Budzę się, zawiedziony, że jednak się budzę, a potem gonię, pędzę aby zdążyć wyrwać coś dla siebie, trochę sensu, trochę celów i uśmiechów, a potem jestem taki zmęczony, mózg zatkany od bodźców, usypiam na stojąco, krzyczę wewnątrz i wieczór, mogę patrzyć tępo w ekran i żyć życiem zmyślonych postaci a potem usypiam i marzę uciekając przed płaczem i usypiam uciekając przed bezsilnością.
|
|
 |
Czasem wydaje mi się że wszytko co robię, z czego mogę być dumny to tylko chaotyczne machanie rękami, gdy przestanę, utonę.
|
|
 |
A Ty stałeś tam na końcu drogi, tam gdzie nikt już nie przychodzi. Wtedy obudziło mnie przeczucie, że jak pójdę, to już do Ciebie nie wrócę.
|
|
 |
Kiedy wstaję w nocy czuję lęk. Wydaje mi się wtedy, ze Twoje ciało to tylko Twój cień. I ja dobrze wiem co nam zrobiłam. To moja wina, moja wina, ciężka wina. Teraz modlę się do siebie: "Proszę daj mi rozgrzeszenie, pożądane ukojenie".
|
|
 |
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam jego myśli, nasz koniec był już bliski.
|
|
 |
Podobno w Rzymie napadało gradu aż po kolana. W Japonii wiśnie zakwitły o dwie pory roku wcześniej. A ja tęsknię. Podobno kiedyś codziennością będą trąby powietrzne, październik miesza ze sobą zimę, lato równocześnie. A ja, ciągle tęsknie. Podobno obok otworzyli jakieś nowe miejsce. Ludzie w ogródkach piją piwo, wiosna wreszcie w mieście. A ja, dalej tęsknię. Podobno teraz radze sobie już o wiele lepiej. I mówią mi, że praca dobrze zrobi mi na serce. A ja, nadal tęsknię. Podobno ona oczy takie ma jak ja, niebieskie. W centrum handlowym wczoraj ktoś widział jak szedłeś z nią za rękę.. a ja..
|
|
|
|