 |
tak często uświadamiamy sobie, że nasze życie jest nudne. kręci się wokół tych samych przyzwyczajeń i czynności. i choć często inni zazdroszczą nam takiego życia, bo tu gdzieś wyjeżdżamy, tu jeździmy na mecze, my nie widzimy w tym nic wyjątkowego. fakt, sprawia nam to przyjemność, często wprowadza w stan niesamowitej euforii, bo znów mogliśmy zobaczyć na żywo ukochanego siatkarza, jednak.. czegoś w tym wszystkim brakuje. może brakuje drugiego człowieka z którym tą radość powinniśmy dzielić? takiego przyjaciela na dobre i na złe, który zawsze dla nas znajdzie chwile czasu? nie wystarczy sama świadomość posiadania. ta osoba jeszcze musi być.
|
|
 |
wspinasz się wysoko na szafę. wyciągasz stare, zakurzone pudełko. otwierasz wieko i cofasz się w czasie. miliony wspomnień przemierzają twoją głowę. jaka byłaś kiedyś a jaka jesteś dzisiaj. nie ma porównania. z zatwardziałej i wybuchowej nastolatki stałaś się pewną siebie kobietą stającą twarzą twarz z życiem. uciekły gdzieś wszystkie wieczorne wypady, idiotyczne żarty i chamscy przyjaciele. skreśliłaś szerokie spodnie i ponaciągane t-shirty. na miejsce najek weszły wysokie obcasy. zamiast starych znajomych, dziś preferujesz samotność..
|
|
 |
myślami jak najdalej od tych chwil, kiedy było tak ciężko. stara się uciec, zapomnieć. niestety, los płata nam takie figle, że nie pozwala zamknąć i zakopać tych momentów. musimy nosić je w sercu i to nie gdzieś tam, na dnie. one przypominają nam się codziennie. starają się być dla nas przestrogą, aby nie popełniać znów tych samych błędów. my jednak z dnia na dzień coraz bardziej brniemy w to bagno, w które kiedyś wdepnęliśmy. nie zważamy na to, że nasze buty wyglądają coraz gorzej. pakujemy się w to świństwo z premedytacją, licząc, że nagle ktoś nas z tego uwolni. wtedy jednak już będzie za późno.. buty nie będą nadawały się do użytku...
|
|
 |
nienawidziła świata. nienawidziła ludzi, którzy codziennie przecinali jej drogę. tych twarzy, które za wszelką cenę chcą wzbić się ponad wyżyny. pragnęła aby zniknęli. wolała być sama w swoim świecie.
|
|
 |
była słaba. mimo to starała się iść własną drogą. na przekór innym. jedni mieli ją za skończoną kretynkę, inni traktowali ją jak wariatkę. traciła przyjaciół w zawrotnym tempie. pisała nowe scenariusze. na kogo pragnęła siebie wykreować? tego nie wiedziała nawet sama. z dnia na dzień stawała się inną dziewczyną. nie liczyły się dla niej komentarze, krytyka. raniła bliskich, często była ośmieszana. czuła się jednak w tym wszystkim wyjątkowo bo wiedziała, że tylko ona z tych wszystkich ludzi nie gra kogoś kim nie jest.
|
|
 |
Odpływamy. Zamykamy oczy i zatapiamy się w tej rozkoszy trwania w chwili, w chwili ciszy i samotności. Nie czujemy niczyjego oddechu na szyi, żaden ciepły dotyk opuszka nie muska naszej skóry. Czujemy jedynie powiew chłodnego wiatru docierający do naszych nozdrzy. Pragniemy tak trwać, nie zwracając uwagi na wczoraj, na jutro…
|
|
 |
pragnęła spełniać swoje marzenia, zdobywać upragnione cele. myślała, że może tak wiele. świat stał przed nią otworem. upadła. zrujnowała wszystko do czego dążyła. pozostała bez niczego. samotna.
|
|
 |
" Czy kochałeś kiedyś kogoś tak bardzo, że ledwo mogłeś oddychać? "
|
|
 |
niekiedy patrzymy w lustro i chce nam się śmiać. z czego? z tej naszej żałosnej twarzy. samotnej, pozbawionej jakiegokolwiek wyrazu. przychodzi nam upadać, gubić się, ale nigdy nie potrafimy wyjść na prostą. pokonać przeszkód i osiągnąć marzeń. pozostajemy sami sobie. ranimy ludzi, inni ranią nas. i tak w kółko. żyjemy chwilą. niespełnioną sekundą.
|
|
 |
Krzyczeć? Ale po co? Przecież tysiącami zbędnych słów nie wyrazi się tego, co czuje serce. Łzy też już znikły. Przesuszone oczy, bez jakiegokolwiek wyrazu, wpatrzone pusto w białe ściany. Muzyka w tle przygrywa cicho, szepcząc o tym, że czasem miłość istnieje. Prawdziwe piękno zamknięte w jednej osobie. Piękno? A może czysty wrak człowieka. Otumanionego i zrozpaczonego. Bo czy można określić to stanem samotności? Bodajże tak, jednak nie warto tak mówić. Samotność jest gdy nasza dusza kwili, język wypowiada puste słowa w stronę butelki po whisky a mucha siedząca na oknie to najwierniejszy przyjaciel. Czy jest aż tak źle? Czy zostało osiągnięte już to stadium, w którym człowiek nie czuje się człowieczo? Istotą życia nie jest zwykłe funkcjonowanie. Poranny prysznic, gorąca kawa i grzanka z dżemem. To coś więcej niż parę krótkich scen. To nie tylko samo bycie. Istotą życia jest szelmowski uśmiech zwrócony ku drugiej osobie, kilka miłych słów i krótki spacer wieczorową porą.
|
|
 |
Zamykamy oczy i mamy ochotę płakać. Czuć spływające po policzku krople łez. Językiem zlizywać słony smak smutku i bólu. Pragniemy wtedy czuć jak nasze serce rozrywane jest na miliony, ba, miliardy maleńkich kawałeczków. Umaczane w bagnie nienawiści strzępki porozrywanego organu, powinny wrzynać się w nasze ciało, zadawać ból podnoszący poziom naszego podniecenia, zadowolenia. I na końcu powinny zabijać... Bezlitośnie ranić kawałki naszych tkanek, nie zostawiając ani milimetra czystej skóry. Czerwona z wściekłości krew spływałaby po ciele, opadając na zarzyganą wcześniej z bólu podłogę... Ostatkami sił, powinniśmy wtedy wypowiedzieć, jak bardzo kochaliśmy nasze okrutne życie.
|
|
|
|