 |
trochę mnie boli serduszko, ale ciągle mam siłę się śmiać.
|
|
 |
naiwna nastolatka ciągle nabierała się na jego kłamstwa.
|
|
 |
teraz ciężko przeprasza, prosi o drugą szansę, przemyśl, nie bądź naiwna, przecież to zwykły frajer.
|
|
 |
stała na ulicy sama, rozczochrana z rozmazanym makijażem. nikt nie zauważył, że coś jest nie tak, że ta drobna istota potrzebowała pomocy.
|
|
 |
Wiesz jakie jest najsmutniejsze uczucie? Nie jest nim boleść, nie jest nim również złość, ale zmęczenie. Ten moment, gdy dociera do Ciebie, że masz już serdecznie dość, a obojętność zdążyła już wedrzeć się do środka. Czujesz zmęczenie tysiącem próśb bez pokrycia, wiarą w zmiany na lepsze, ważnymi słowami, które miały przynieść jakiś efekt, a prawdopodobnie uleciały w tej samej chwili, w której zostały wypowiedziane. Zmęczenie czymś, co powinno przynosić radość i kompletność, a przynosi jedynie rozczarowanie. / tonatyle
|
|
 |
W pewnym wieku człowiek powinien już być uodporniony na porażkę i stratę, jednak za każdym razem boli tak samo. / tonatyle
|
|
 |
Wrażliwość i delikatność to najbardziej przykre cechy, jakie można posiadać w obecnych czasach. Wszystko boli podwójnie, jedno źle ujęte słowo czy gest wywołują dziesiątki niepotrzebnych i przykrych myśli. Zamiast cieszyć się chwilą, rozmyśla się o tym, jak bardzo będzie bolało, jeśli coś pójdzie nie tak. / tonatyle
|
|
 |
Traktujesz ich jakby mieli takie same serce jak Ty, ale nie każdy potrafi być tak delikatny i czuły. Nie widzisz jacy są naprawdę, widzisz jacy mogliby być. Dajesz i dajesz aż wydzierają z Ciebie wszystko i zostawiają pustkę. / Rupi Kaur "Mleko i miód"
|
|
 |
Dzień kończyły krzyki mew nad wodą mętną. Chciałam krzyczeć z nimi. Dzień zaczynał pisk ptaków godziną piękną, nie chciałam zaczynać z nimi. Żadna woda nie obmyła moich ran, żaden piasek nie zakopał strat. Stoję tam, gdzie stałam. Odrobinę większa, silniejsza, mniej niestała. Dziś nie zdrapię ran. Dziś na nich będę stała. Ptakom i mewom będę śpiewała. One mi. /just_love
|
|
 |
kilka godzin. momentów. chwil. kilka oddechów. dotyków. twoje dłonie, oczy, usta.
|
|
 |
idę do przodu, choć mam już dosyć. ciągły niedosyt, więcej i więcej. związane ręce codzienności sznurem. ktoś idzie w dół, a ktoś pnie się w górę.
|
|
 |
boję się jego spojrzenia. boję się tego, że gdy spojrzę w jego oczy powtórzy się to, co do dziś było koszmarem, że znów zawitają nieprzespane noce, ból serca i cierpienie. nie chcę tego.
|
|
|
|