|
Wyjdźcie z psem. Zdrzemnijcie się. Ale przestańcie się martwić. Bo jedynym lekiem na paranoje jest być. Tutaj. Tam gdzie jesteście.
|
|
|
Razem możemy być wyjątkowi. Bez siebie - zwyczajni.
|
|
|
Najgorsza jest chwila, gdy zdaje się nam, że już po sprawie. Ale wszystko wraca i za każdym razem zapiera nam dech.
|
|
|
Powiedzieliście to. Kocham Cię. Nie chcę bez Ciebie żyć. Zmieniłeś moje życie. Powiedzieliście to? Sporządźcie plan. Wyznaczcie cel. I starajcie się go osiągnąć. Ale od czasu do czasu rozejrzyjcie się. I chłońcie. Bo to właśnie jest życie. Jutro może go już nie być.
|
|
|
- Co chcemy sobie przyrzec? - Że będziesz mnie kochał nawet wtedy, gdy będziesz mnie nienawidził. - Kochać się nawet wtedy, gdy będziemy się nienawidzić. Żadnego uciekania. Nigdy. Nikt nie odchodzi. Choćby nie wiem co. - Żadnego odchodzenia. - Co jeszcze? - Że będziemy się sobą opiekować. Nawet jak będziemy starymi, cuchnącymi w demencji. A jeśli dostanę alzheimera i zapomnę Cię.. - Codziennie będę Ci przypominał kim jestem. Opieka w starości, demencji i smrodku. To obowiązuje na zawsze.
|
|
|
Nigdy nie wiadomo, który dzień w życiu będzie naprawdę najważniejszy. Nie dostrzeżesz najważniejszego dnia w swoim życiu, aż się okaże, że właśnie go przeżywasz. To dzień, w którym czemuś lub komuś się poświęcasz. Dzień, gdy pęka Ci serce. Dzień, w którym poznajesz bratnią duszę. Dzień, w którym zdajesz sobie sprawę, że nie starczy czasu, bo chcesz żyć wiecznie. To właśnie te dni są najważniejsze, idealne.
|
|
|
Pragnęła, żeby zabrał ją gdzieś daleko, znów do siebie przytulił, żeby jej powiedział, że dwa światy można połączyć mostem zbudowanym ze spojrzenia, z dotyku. Chciała usłyszeć, że należy do niego albo że on należy do niej i że w wielkim planie wszechrzeczy liczy się tak naprawdę tylko to, nic więcej. | Jodi Picoult
|
|
|
Umrę bez niego. Naprawdę, jestem o tym przekonana. Bez niego będę tylko emocjonalnym wrakiem nieakceptującym zgiełku życia. Będę tylko martwą fakturą bolesnej i barwnej przeszłości. Będę niczym, będę tylko otchłanią po brzegi wypełnioną wspomnieniem Jego uśmiechu. Przeraża mnie to. Powinnam znaleźć plan B, a mówiąc szczerze drogę ucieczki. Powinnam się uwolnić i wygrzebując się niezdarnie któregoś ranka z Jego objęć zabrać stamtąd swoją duszę i serce. I zapomnieć o wszystkim. Tak byłoby najprościej – po prostu przestać pamiętać. Najbardziej na świecie chciałabym przestać go kochać nie skazując się tym samym na autodestrukcję. Desperacko chwytam Jego dłoń mając świadomość,że może to być najgorsza decyzja w moim życiu. Nazywam go szczęściem, chociaż to On zadaję mi najwięcej bólu. / nerv
|
|
|
|