 |
Zostały 4, cholernie długie dni, 4 cholerne dni czekania, 4 dni na spakowanie się i kupienie wszystkich prezentów, 4 dni pracy po nocach, 4 dni tęsknoty, 4 dni walki o życie sprzed dwóch miesięcy, o moje życie/róbcochcesz
|
|
 |
"I chce tu zostać bo to moje miejsce na ziemii, tu zostanie łóżko, a tam postawimy komode, tam będzie stał telewizor, a tam powiesze zdjęcia", "z Nami nic się nie zmieni, ale nie zapomnij że tu czasami będzie musiał leżeć materac, bo zamiast 140km będziemy miały 1400, a ja nie zamierzam pozwolić Ci tu uciec od wszystkiego, odległość jest miarą prawdziwej przyjaźni, a nasza jest prawdziwa, wiem że jesteś tu szczęśliwa, wiem że Tego chcesz", musze nauczyć się Angielskiego jeszcze lepiej bo moja żona zostaje tu na stałe/róbcochcesz
|
|
 |
"Nie wiem czy nie było lepiej kiedy byliśmy przyjaciółmi, nie wyobrażam Sobie swojego otoczenia bez Ciebie, w nasz związek wtrgnęła monotonia, znowu dałem komuś nadzieje i zjebałem, nie mówie że Cię nie kocham, potrzebuje pomyśleć" w ten sposób na tydzień przed powrotem stwierdziłam że wcale nie chce wracać, że moje życie tu pomimo Tego że jest chujowe to bez Niego, tam będzie jeszcze gorzej, kocham Go, i myślałam że to wystarczy, monotonia była koniecznością, jesteśmy oddaleni od Siebie 2000km, jest ciężko ale zaraz wracam, wszystko się ułoży/róbcochcesz
|
|
 |
nic lepszego człowiek nie może zrobić człowiekowi, niż uwolnić go od bólu, i nic gorszego, niż mu ból zadać
|
|
 |
Generalnie to nie jestem tu szczęśliwa, mam kobietę którą kocham obok siebie, sprzeczamy się i wydajemy pieniądze na kolejne ubrania, bezpieczeństwo i pyszne obiady, ale nie jestem ty szczęśliwa. Brakuje mi domu i porannego zapachu kawy i jajecznicy mojego taty, brakuje mi Jego ramion i docinek na temat moich rozciągniętych swetrów. Brakuje mi Ich uśmiechu i dobrego piwa w ich tomarzystwie, brakuje mi mojego psa, z którym mogłabym godzinami chodzić po swoich zakamarkach. Poczułam życie na obczyźnie, poczułam jak to jest żyć z Nimi ale bez Nich, już wystarczy, chce do domu. /róbcochcesz
|
|
 |
dobrze, że jesteś, bo już się bałem, że do końca życia będę niczyj
|
|
 |
Wstaje rano, jem tosty i pije kawe, którą zalewam mlekiem z ogromnej butli, jadę do pracy, znowu kręci mi się w głowie od przeciwnej stronie jazdy, przestawiam myślenie na Angielskie, kończe jedną pracę, moknę w drodze do drugiej, wracam do domu, odpalam fejsa i pisze "dzień dobry", a to już 18, mam ich, chociaż na chwile przez ekran iphona, schodze na dół, palę fajkę, wchodze do wanny, znowu zapominam o tych jebanych angielskich kranach i parze sobie nogi, wchodze do łóżka i opowiadam Mu jak minął mi dzień, słucham jak minął Jego, upewniam się czy mnie kocha chociaż jestem tego pewna, wtulam się w poduszkę, wypuszczam dwie łzy i zasypiam, 3 tygodnie minęły, do 1 września jeszcze trochę, nienawidzę tęsknić. Amen
|
|
 |
mijała mnie już tyle razy, a ja za każdym razem błagałem w myślach ''zatrzymaj się, nie mijajmy się już nigdy więcej''
|
|
 |
nie liczyłem na nic. to znaczy liczyłem, że odwzajemnisz z czasem moje uczucie. przecież nie mieściło mi się w głowie ni w sercu, że możesz nie odwzajemnić. bo niby jak ty, cały mój świat, mógłby się mnie wyrzec?
|
|
 |
A najlepsze pożegnanie z Polską to te kiedy do mojego domu wpada ogroma liczba osób z własnym jedzenie i alkoholem, a dwa dni później wyjeżdżam do Warszawy z Nim przy boku, kiedy śpimy razem a On budzi mnie w środku nocy tylko po to żeby upewnić się że damy radę, że następne mięsace niczego nie zmienia. A teraz jestem TU, w kraju który zawsze uwielbiałam, bez ulubionych mordek ale u boku mojej przyjaciółki, żony i największej miłości. Damy rade, to tylko parę miesięcy. /Róbcochcesz
|
|
 |
przebiłaś mi duszę. jestem pół agonią, pół nadzieją
|
|
 |
Nie mogłam sobie wymarzyć lepszych 4 miesięcy niż te spędzone z Nim przy boku, to tylko 4 miesiące a zyskał i zasłużył na więcej niż Jego poprzednicy, jest tym z którym nie boje się planować przyszłości w, a teraz? Teraz wyjadę na dokładnie tyle samo, za 4 miesiące spotkamy się na weselu mojego kuzyna, mam nadzieje ze jako para, jako dwoje ludzi którzy pomimo tęsknoty dążą się takim samym lub mocniejszym uczuciem. /Róbcochcesz
|
|
|
|