 |
Coś we mnie siedzi. Tam w środku, głęboko. Chcę odetchnąć, ale nie umiem. Mieć wyjebane, jak kiedyś. Śmiać się niepowodzeniom w twarz. Ale to mnie zżera. Powoli i boleśnie. Nawet z najgłupszym problemem nie umiem sobie poradzić. Ile jeszcze dam radę z tym walczyć? Kiedy zawładnie mną to gówno? Nie chcę wiedzieć. Chcę żyć.
|
|
 |
I nagle rodzi się ta pierdolona potrzeba bycia z kimś, bo samemu nie daję się rady.
|
|
 |
Jedni brali raz i mówili „dziękuję”. Większość jednak przekroczyła drzwi do świata ułudy i w nim pozostała. Brali twardo do końca. Już ich nie ma.
|
|
 |
To jest tak, jakbyś krzyczał, ale nikt nie może cię usłyszeć. Czujesz się zawstydzony, że ktoś może znaczyć dla ciebie tak wiele, że bez niego czujesz się nikim. Nikt nigdy nie zrozumie, jak bardzo to boli. Czujesz się beznadziejnie, jakby nic nie mogło cię uratować. A kiedy jest już po wszystkim,
praktycznie marzysz o tym, by ponownie przeżywać to całe piekło, bo razem z nim przychodzą też miłe chwile...
|
|
 |
Składam ten świat kawałek po kawałku, ponieważ lustro, w którym się kiedyś odbijał, rozsypało się w drobny mak. Bo wystarczy, że zabraknie jednego kawałka puzzli, a obraz nigdy nie będzie kompletny.
|
|
 |
Opierałam się o ścianę. Cały czas się trząsł. Podniósł się. Igła wciąż tkwiła w jego żyle. Podczołgał się do mnie i wstał, trzymając się ściany. Wyciągnęłam igłę. Rozdeptałam obcasem. Objął mnie. Właściwie mocno chwycił.- Zapomnij o mnie. - Mam już tylko ciebie.
|
|
 |
Wygląda na to, że jeśli nie chcesz mieć mnie na sumieniu, nie masz wyboru. Musisz mnie chronić. Bo, widzisz, mnie już zupełnie odbiło z miłości. W każdej chwilę mogę wejść na dziesiąte piętro bloku i skoczyć- przekonana że umiem latać- jeśli mnie nie powstrzymasz.
|
|
|
|