 |
A co gdybyśmy spróbowali jeszcze raz? Od nowa? Boże, sama myśl o jego dotyku, uśmiechu, zapachu ... Nie! To się nigdy nie zdarzy. Rzeczywistość to ta dziwka i lepiej o tym nie zapominać.
|
|
 |
Zabijasz mnie. Wyjadasz wnętrze, wysysasz życie. Powoli, boleśnie. Aż nie zostanie ze mnie nic, a ty odejdziesz. Zostawisz mnie samą, jak puste opakowanie po czekoladzie. A ja? Zostanę, nie umrę. I będę cierpieć, aż do końca.
|
|
 |
Pierwsza miłość powinna być okropna, żałosna i zupełnie bez sensu. Powinna boleć, przyprawiać o mdłości i zawroty głowy. Przypominać najgorszą chorobę jaką świat znał. Tylko po to, żeby się sparzyć. Żeby już nigdy nie popełniać tak wielkiego błędu.
|
|
 |
Ból, bez miłości. Ból, nie mam go dość. Ból, lubię go czuć, bo raczej wolę czuć ból niż kompletnie nic.
|
|
 |
I każdej nocy budzi się we mnie ta pieprzona chęć przytulenia się do twoich ciepłych pleców. Strach mocno ściska w brzuchu powodując bezsenność. Aż mi niedobrze od od potrzeby bycia z tobą. Tak bardzo boję się, że zostanę sama, że chyba oszaleję. Albo to już się stało?
|
|
 |
Usiadł ze mną na schodach klatki. Zapadła krępująca cisza. - Wiesz, naprawdę myślę że jesteś śliczna. - Tak. I co jeszcze? - odwróciłam wzrok. - Naprawdę muszę dużo się napracowac na ten pocałunek, co? - zapytał nieśmiało. Tylko się zaśmiałam. Kolejna chwila ciszy. - I co teraz? - Teraz popatrz na mnie, jakbym była jedyną dziewczyną na świecie. Tak, żebym w to uwierzyła. - Robię to od pierwszej chwili w której cię zobaczyłem.- wpatrywałam się w jego oczy próbując znaleźc to, czego tak usilnie szukałam. - I co? Teraz jest ten moment? Mogę cię pocałowac? - Musisz.
|
|
 |
Tyle bólu ... I za co? Za ślepą miłość? Za moją głupotę. Za to, że mu uwierzyłam.
|
|
|
|