 |
|
'a u Ciebie co tam? masz kogoś na oku? ;>' - zapytał w trakcie rozmowy na gadu. co miałam mu odpowiedzieć? że owszem, od jakiegoś czasu tą samą osobę? że Jego?
|
|
 |
|
dlaczego się w Nim zakochałam? dlaczego chciałam posmakować miłości? to proste. w dzieciństwie uwielbiałam bajki. wkraczając w kolejny etap, dojrzewania, po prostu przestało mi wypadać ich czytać. tęskniłam za walką dobra ze złem, szczęśliwym zakończeniem i tą bezgraniczną miłością, która łączyła co poniektóre postacie. na prawdę mi tego brakowało. dawniej, czytając bajki wyobrażałam sobie jak to jest być taką królewną, tak po prostu kochaną. właśnie dlatego się w Nim zakochałam. miał być na wzór księcia. nie wiedziałam, że jest skończonym dupkiem.
|
|
 |
|
- nie oszukujmy się. - mhm, kocham Cię. - ja Ciebie też. - mieliśmy się nie oszukiwać.
|
|
 |
|
uderz mnie w głowę. zrób mi pranie mózgu. a nawet zabij. zrób cokolwiek, bylebym tylko zapomniała. proszę. szybko.
|
|
 |
|
i cholera mnie bierze kiedy patrzę jak czule Ją przytula. jak namiętnie pracują Ich języki przy pocałunku. z odległości kilku metrów słyszę głośne kołatanie Ich serc. widzę zarumienione policzki i iskierki w oczach. kochają się. a ja nie mam na to żadnego wpływu, chociaż tak bardzo bym chciała.. no co tak na mnie patrzysz? nie, nie. jasne, że zapomniałam. tak tylko mi się zebrało na żarty.
|
|
 |
|
nawet w obliczu śmierci mnie nie zostawił. tak jak dawniej obiecywał. byliśmy sami w płomieniach. wystraszona, ze łzami w oczach usiadłam na ziemi czekając na koniec. on zachował zimną krew. nie wybiegł z płonącego domu, ratując się. zwinnymi ruchami przemieszczał się pomiędzy ogniem. dobył do mnie, wziął na ręce i wyniósł. po drodze uspakajał, mówiąc, że wszystko będzie dobrze, że jest przy mnie. wierzyłam mu, a on robił wszystko, żeby mnie nie zawieść. już bezpieczna, zaczęłam majaczyć. o moim łańcuszku, który był w komodzie. łańcuszku, który miał dla mnie przeogromne znaczenie. - na prawdę Ci jest potrzebny? - jęknął. pokiwałam potwierdzająco głową nie zdając sobie sprawy z tego, co robię. po chwili widziałam tylko zamazany obraz tego jak On coraz bardziej się ode mnie oddala. idzie w stronę płonącego domu. do końca nie wiem co potem się ze mną działo. straciłam kontakt z rzeczywistością. jedno jest pewne. ani łańcuszka, ani Jego, więcej nie zobaczyłam.
|
|
 |
|
patrząc na to obiektywnie dopełnialiśmy się. Ty miałeś cudowny wygląd, ja rozsądny charakter. razem tworzyliśmy nawet zgraną parę. do czasu. no jasne. znudziło Ci się..
|
|
 |
|
- nie chciałbym Cię urazić, ale pobrudziłaś się. o tu. - powiedział mój przyjaciel wskazując palcem fragment mojej bluzki. spuściłam wzrok, żeby przyjrzeć się plamie. nie było jej. ale.. niespodziewanie poczułam delikatnie muśnięcie czyiś palców na moim podbródku. nieśmiało uniosłam wzrok. był bliżej, niż kilka sekund wcześniej. czułam Jego przyśpieszony oddech na moich ustach. szybsze kołatanie naszych serc. oczy, aż bolały od patrzenia na Jego niebiańskie tęczówki. - kocham Cię, maleńka. - szepnął cicho, niepewnie. uśmiechnęłam się delikatnie, stając na palcach. zrozumiał. pocałował mnie. jak nikt nigdy wcześniej. i cóż, koniec zwykłej przyjaźni.
|
|
 |
|
w gardle urosła mi uciążliwa gula, której nie mogłam przełknąć. w oczach stanęły łzy. sparaliżowało mi się ciało. po raz pierwszy w życiu poczułam jaka jestem bezradna. po raz pierwszy nie wiedziałam co odpowiedzieć na te dwa na pozór zwykle słowa. 'kocham Cię'. po raz pierwszy usłyszałam je od niewłaściwej osoby.
|
|
 |
|
od tamtego feralnego popołudnia kiedy mnie rzuciłeś odbieram wrażenie, że nie mam czym oddychać. tak jakby tlen nie był przeznaczony dla mnie. robię wdechy. często. raz głębsze, raz płytsze. i nic. nadal brakuje mi czegoś w płucach. wiesz może co mi jest?
|
|
 |
|
szliśmy grupą wąską szczeliną na wycieczce szkolnej. nagle On, idący za mną, zaczął przydeptywać mi buty. - ej, auć! co Ty robisz? - syknęłam. - przepraszam, kochanie. ale cii. chciałem być tylko bliżej. - szepnął i objął mnie w pasie. zaczęłam zaciągać się Jego zapachem przypominając sobie nasze chwile. jak w filmie. wszystkie po kolei. był cudowny. w każdym calu. - boże drogi. może się ruszycie? chciałbym w końcu stąd wyjść! - krzyknął przewodnik. zdałam sobie sprawę, że stoję w miejscu. ja i On. blokując przejście wszystkim. cóż. - przepraszam. - odparłam. uśmiechnęłam się. - kocham Cię. chodź. - dodałam cicho łapiąc Go za rękę.
|
|
 |
|
a ja wierzę w przyjaźń damsko-męską. w końcu jest wiele par. rozumieją się bez słów. są przy sobie kiedy tego potrzebują. czyż to nie są warunki przyjaźni? każdy związek, każda miłość powinna opierać się na właśnie na tym. na przyjaźni. mając swoją drugą połówkę, powinniśmy posiadać przyjaciela. jednakże, istnieją też te sztuczne związki. udawane. kiedy jest się ze sobą tylko po to, żeby być. dla szpanu przed znajomymi. związki bezsensowne. bez krzty większego uczucia, wzajemnego szacunku i pożądania. dokładnie takie, jak nasz. no może.. podobne. my siebie pragnęliśmy.
|
|
|
|