 |
|
przezroczyste, mokre. rodzą się w oczach. podążają przez policzek. czasem skapują na ubranie, niekiedy znikają w ustach. pojawiają się ostatnio często. od momentu kiedy się rozstaliśmy, bardzo się do mnie przywiązały. prosiłam. nie chcą dać mi spokoju. gdy czuję się choć trochę źle pomimo, że nie chcę, płaczę jak psychicznie chora idiotka w ataku histerii.
|
|
 |
|
- dzień dobry. poproszę dwa deko uśmiechu. kilogram szczęścia. paczkę wyrozumiałości.. hm, o i jeszcze miłość. worek mega! wszystko proszę na kreskę. nie posiadam chwilowo odpowiednich środków, aby za to zapłacić.
|
|
 |
|
nie interesują mnie nagie zdjęcia robione w łazience ukradkiem aby czasem mama nie zobaczyła, nie widzę nic interesującego w nielegalnych filmach porno, wystawianych w internecie. Moje bluzki zwykle zakrywają brzuch czasem, tylko czasem włożę mini. Obcasy chowam głęboko do szafki, wyciągam je tylko dla Ciebie. Nie mam czerwono pomalowanych paznokci, a biustonosz jest zawsze na miejscu, mimo to dostałam miano dziwki. dlaczego? bo lubię uśmiechać się do Ciebie. - anylkaa.
|
|
 |
|
co ku temu, że ma najpiękniejsze oczy świata nie mam wątpliwości. zupełnie inaczej jest z moją świadomością o ilości dziewczyn jakie ma.
|
|
 |
|
przysięgam. Jego miłość była idealna.
|
|
 |
|
obecnie pytanie 'czemu mi to robisz?' nie jest najodpowiedniejszym.
|
|
 |
|
- apsik! - co jest? - alergia. na frajerów.
|
|
 |
|
zbliżają się moje urodziny, które całe już sobie perfidnie zaplanowałam. przy osobie, której mogę powiedzieć wszystko bez względu na okoliczności. osobie, której ufam. osobie, przy której jestem w stu procentach sobą. nie dość, że będę się świetnie bawić, to jeszcze nie będę mieć czasu na pomyślenie głupiego życzenia z prośbą, żebyś wrócił.
|
|
 |
|
wywieszono wielkie ogłoszenie, o pociągu jadącym do szczęścia. miał po raz pierwszy, i zapewne ostatni, przejeżdżać przez moje miasto. o wyznaczonej porze stawiłam się na dworcu. patrzyłam jak ludzie pchając się do wejścia. pociąg był długi, a cholernie zapchany. w końcu odjechał. a ja siedząc, na opustoszałym peronie, w Jego objęciach, napawałam się szczęściem. i wcale nie musiałam nigdzie jechać. nie szukajmy go, ono samo nas odnajdzie.
|
|
 |
|
siedziałam na przystanku autobusowym. jeden z przechodniów upuścił jakąś małą kartkę. brunet, około metr osiemdziesiąt pięć, szmaragdowe oczy. był piękny. czym prędzej zerwałam się z miejsca i podbiegłam po zgubę. chciałam mu Ją oddać, ale kiedy złapałam w dłonie.. to był bilet na pociąg. 'kierunek: szczęście. peron: 4. odjazd: 16.00.'. pośpiesznie spojrzałam na zegarek. została mi tylko godzina. obecnie kierował mną czysty egoizm. przywłaszczyłam sobie własność, tamtego przystojniaka. chciałam tylko być szczęśliwa.. schowałam jakże ważny świstek do kieszeni swetra i zasunęłam ją. ruszyłam biegiem w stronę dworca. gdy już tam dotarłam kręciłam się po wszystkich peronach. zbiegałam po schodach z góry na dół, i odwrotnie. odnalazłam peron 1, 2, 3.. 4 nie było. wyczerpana opadłam na ziemię. uświadomiłam sobie, że miałam szczęście na wyciągnięcie ręki, ale odmówiłam przez zwyczajny egoizm. tamten brunet był moim szczęściem, z którego tak perfidnie zrezygnowałam.
|
|
 |
|
- nie kocham Cię już. - powiedział z kamienną twarzą czwartkowego wieczoru. nic nie odpowiadając, zabrałam bluzę z kanapy i wyszłam. poszłam nad jezioro. rozmyślając nad tym co powiedział, wymyśliłam co teraz zrobię. wróciłam do domu. wyjęłam z drukarki kartkę i starannym pismem napisałam 'pamiętasz jak przyrzekliśmy sobie, że będziemy się kochać dopóki śmierć nas nie rozłączy? nie mów nikomu o tym co wczoraj mi wyznałeś. nie myślą, że skończyło się tak, jak dawniej planowaliśmy.' złożyłam kartkę i podrzuciłam Mu ją do skrzynki na listy. niepewna czy dobrze robię, z rękami w kieszeniach, zmierzałam ku domowi. weszłam do kuchni. wyjęłam z szafki kilka proszków nasennych, i połknęłam je. odkręciłam gaz. położyłam się na kanapie w salonie..
|
|
 |
|
w milczeniu patrzyłam jak pakuje swoje ubrania do walizki. postanowiłam nie płakać. to bez sensu. - żadnych 'nie odchodź'? żadnych chorych scen? - żadnych. skoro tak jest Twoja wola, odejdź. - pierwszy raz się spotykam z czymś takim. nie będziesz próbować mnie zatrzymać? - nie będę. nie wiem czy wiesz, ale masz zbyt wysoką samoocenę, kotku. - doprawdy? jeszcze kilka dni temu byłem dla Ciebie niczym Bóg. to Ty zadbałaś o moje mniemanie o sobie. - wtedy nie wiedziałam jaki jesteś dupkiem. - zamknij się, suko! - nie mów tak do mnie w moim domu. śmiesz nazywać mnie 'suką', po wczorajszym 'kocham'? masz trzy sekundy, jeżeli chcesz rozstać się w przyjaznych stosunkach. trzy sekundy, żeby zejść mi z oczu.
|
|
|
|