wywieszono wielkie ogłoszenie, o pociągu jadącym do szczęścia. miał po raz pierwszy, i zapewne ostatni, przejeżdżać przez moje miasto. o wyznaczonej porze stawiłam się na dworcu. patrzyłam jak ludzie pchając się do wejścia. pociąg był długi, a cholernie zapchany. w końcu odjechał. a ja siedząc, na opustoszałym peronie, w Jego objęciach, napawałam się szczęściem. i wcale nie musiałam nigdzie jechać. nie szukajmy go, ono samo nas odnajdzie.
|