 |
|
i pomyśleć, że to dzięki Tobie, osobie, która sprawiała, że ociekałam szczęściem, teraz nie potrafię się uśmiechać.
|
|
 |
|
i wydawałoby się, że wszystko jest idealnie. w szkole same dobre oceny, prawdziwi przyjaciele i wspaniały chłopak, u boku.. a jednak, jest źle.
|
|
 |
|
tak podle czuję się z tymi snami.
|
|
 |
|
opowiadała przyjaciółce o przeżytym wieczorze z taką passą jak kilka lat temu mamie o koledze z przedszkola. nie omijała żadnych detali. mówiła o wszystkim, Jego zapachu, smaku Jego pocałunków. następnego dnia zobaczyła ją z Nim. kiedy zapytała co do cholery robi, usłyszała tylko 'brzmiało za idealnie, musiałam sprawdzić.'. przyjaźń..
|
|
 |
|
tej jesieni nie dostanę ludzika z kasztanów, w zimę nie wesprzesz mnie w bitwie na kulki, wiosną nie zbierzesz mi bukietu z dwukolorowych stokrotek. latem się w końcu utopię, bo nie wskoczysz za mną kiedy porwie mnie prąd. tylko wiesz, teraz jest najgorzej. bo to teraz wszystko się zaczynało.
|
|
 |
|
i udziela mi się to wszystko, kiedy siedzę w zimne popołudnie w lesie, z pamiętnikiem na kolanach, opierając się o drzewo. jeszcze zaledwie rok temu chodziliśmy po tym lesie za rękę, zbierając muchomory. i zadaję sobie te durne pytania, dlaczego. wciąż zastanawiam się czy dobrze postąpiliśmy. sam widzisz jakie są skutki.
|
|
 |
|
siedziałam przed szkołą, i czekałam, aż mama po mnie przyjedzie. w torbie rozbrzmiał dzwonek połączenia, pośpiesznie zaczęłam szukać komórki. miałam niezły burdel, więc się przeciągało, a na całym placu rozbrzmiewała Ta piosenka. właśnie wtedy jak na złość wyszedłeś ze szkoły. spojrzałeś w stronę z której dochodził dźwięk. - nasza piosenka. nadal nie zmieniłaś. - powiedziałeś. - nie potrafię. - szepnęłam, i już prawie naciskałam zieloną słuchawkę, kiedy mój rozmówca najwidoczniej zaczął nagrywać się na pocztę.
|
|
 |
|
- dobrze się czujesz? - zapytała mnie kumpela. - nie zwracaj na mnie uwagi, proszę. gdyby nie to walenie serca i drżenie rąk, byłoby okej. - powiedziałam. położyła dłoń na mojej dłoni, z współczującym uśmiechem. - co tam? - usłyszałam chwilę potem, i aż podskoczyłam na krześle. poczułam bicie Jego serca na plecach i ciepły oddech na karku. - co kujesz, mała? - zapytał.
|
|
 |
|
i znowu to robisz. znikasz z dnia na dzień. a ja znowu dowiaduję się od tym co odjebałeś w danym dniu. nienawidzę Cię za to. nienawidzę, bo nie potrafię się nie martwić.
|
|
 |
|
moment, kiedy nie widziałaś Go od kilku tygodni, a ni stąd, ni zowąd, staje przed Tobą. niby chcesz się przytulić, wręcz rzucić się na Niego, a jednak wciąż masz w poważaniu fakt, że to niewłaściwe? kusi, kusi. i w końcu wymawiasz tylko Jego imię, jak idiotka. a próbując powstrzymać się od 'tęsknię', zaciskasz dłoń, raniąc się paznokciami.
|
|
 |
|
była taka naiwna. myślała, że łzy w Jego oczach to oznaki cierpienia. współczuła Mu. nie wpadła na ten genialny pomysł, że to przez ćwiartkę, którą właśnie walnął na kilkanaście łyków przed szkołą.
|
|
 |
|
przez przypadek usłyszałam jak dyrektor szkoły rozmawia z Jego wychowawczynią i rodzicami. - On jest skończony, nie będzie niszczył miana szkoły. wyrzucamy Go! - powiedział. nie mogłam na to pozwolić. nie panując nad sobą, dołączyłam do Nich. - nie możecie Mu tego zrobić! nie jest skończony. nie znacie Go, wychowujecie i uczucie Go od szczeniaka, ale nic o Nim nie wiecie. ma zalety, ma dużo zalet. a Wy? wiecie co robicie? niszczycie Go. zabrnął daleko i zapewne nie będzie Mu łatwo wyjść na prosto. ale do jasnej cholery pomóżcie Mu, a nie wyrzucajcie z tej szkoły. myślicie, że jeżeli poprosicie Go o poprawę będzie łatwo, nie? mylicie się. nie da sobie rady natychmiast ze wszystkimi nałogami. nie zmieni radykalnie swojego zachowania, bo kumple Go wyśmieją. nie poprawi się w nauce, bo ma za duże zaległości. On potrzebuje wsparcia, którego Mu nie dajecie. - wykrzyczałam. nikt nic nie odpowiedział. wybiegłam ze szkoły na deszcz, płacząc.
|
|
|
|