przez przypadek usłyszałam jak dyrektor szkoły rozmawia z Jego wychowawczynią i rodzicami. - On jest skończony, nie będzie niszczył miana szkoły. wyrzucamy Go! - powiedział. nie mogłam na to pozwolić. nie panując nad sobą, dołączyłam do Nich. - nie możecie Mu tego zrobić! nie jest skończony. nie znacie Go, wychowujecie i uczucie Go od szczeniaka, ale nic o Nim nie wiecie. ma zalety, ma dużo zalet. a Wy? wiecie co robicie? niszczycie Go. zabrnął daleko i zapewne nie będzie Mu łatwo wyjść na prosto. ale do jasnej cholery pomóżcie Mu, a nie wyrzucajcie z tej szkoły. myślicie, że jeżeli poprosicie Go o poprawę będzie łatwo, nie? mylicie się. nie da sobie rady natychmiast ze wszystkimi nałogami. nie zmieni radykalnie swojego zachowania, bo kumple Go wyśmieją. nie poprawi się w nauce, bo ma za duże zaległości. On potrzebuje wsparcia, którego Mu nie dajecie. - wykrzyczałam. nikt nic nie odpowiedział. wybiegłam ze szkoły na deszcz, płacząc.
|