 |
|
A dziś sama nie rozumiem, jak przez własną dumę mogłam Ciebie zranić i przepraszam za to, że za to, że kłamałam, za to, że krzywdziłam i dziś już nie ważne, że kochałam, że byłeś dla mnie wszystkim, w co wierzyłam. Spokojnie odejdź już, spokojnie zostaw mnie, zostaw mnie samą, bo na to zasłużyłam. Idź i bądź szczęśliwy, szczęśliwy bądź, jak gdyby, kiedyś coś złego działo się to wróć, będę czekać. Przepraszam za to wszystko, nie umiałam inaczej. Proszę odejdź już, nie chcę byś widział, jak płaczę. A gdy będziesz daleko, o jedno tylko proszę, pamiętaj patrząc w gwiazdy, że kocham Cię. /Iga Porada.
|
|
 |
|
On pyta co u Ciebie? -Powiedz mu, że dobrze. Nieważne, że znów świat legł mi w gruzach i staram się go pozbierać. /improwizacyjna
|
|
 |
|
Wyjść, biec, rozkurwić pięści o mur. Upaść na beton i cicho zapłakać. Znów podnieść się i krzyczeć. Drzeć mordę na cały skurwiały świat. Gdzieś na moście zapalić. Znaleźć chwilę ukojenia w tytoniu i dalej pod prąd. Uciekać wbrew cholernemu wiatru. Z tak głośnym bitem, który nie potrafi stłumić emocji. Spierdalać. Chlać, jak najdalej. i krzyczeć, wciąż krzyczeć. /improwizacyjna
|
|
 |
|
uwielbiam jak ktoś bawi się moimi włosami, zieloną herbatę z opuncją figową, truskawki z bitą śmietaną, facetów z zielonymi patrzałkami i lekkim zarostem, książki, naleśniki, długie pocałunki. z tym, że widzisz, od jakiegoś czasu ilość gości o podanym opisie, zawęża się do jednego - Ciebie, truskawki, herbata, naleśniki smakują dobrze wyłącznie przy Tobie, a wymarzone wieczory to te, kiedy zawijając sobie na palce moje włosy, cytujesz Zafóna, a potem w formie przypieczętowania stykasz swoje wargi z moimi.
|
|
 |
|
pamiętasz tamten dzień, noc właściwie? zmartwienie stanowiła tylko pusta butelka po wódce, która była jedynym antidotum na uczucia. przez kilka godzin nic nas nie zabijało.
|
|
 |
|
nie potrzebowała dużo czasu, by rozeznać się w sytuacji. wchodząc do mojego pokoju, rzuciła torbę na łóżko, a wyłapując wydobywającego się z głośników rocka, wypaliła tylko: - znów smutamy, mam rozumieć? zakatujesz się, dziewczyno. - zakrywając emocje w półuśmiechu z wyrzutami przyznałam przed sobą, że mimo podświadomych obietnic, nie tylko przywoływałam wspomnienia tymi utworami, ale co wieczór, znów otulałam się kocem i pozwalałam by łzy, kolejne łzy których był dziełem, skapywały do kubka z kawą.
|
|
 |
|
Gdy chcemy o czymś nie myśleć, myślimy o tym jeszcze bardziej. /[?] prawda.
|
|
 |
|
począwszy od czytania ulubionej książki, po zrobienie naleśników z nutellą, wyjście ze znajomymi, obejrzenie dobrej komedii, aż po spanie czy godzinne szpikowanie się kawałkami Chady - nic nie było wystarczającym lekarstwem, by przestać chcieć Go.
|
|
 |
|
- Kto był Twoją Walentynką w tym roku? - Chuck Bass
|
|
 |
|
znajoma otworzyła drzwi kabiny i szybkim ruchem zamknęła zeszyt w którym wówczas uzupełniałam zadanie. - szuka Cię. nie wnikam, chce swoje klucze czy coś. czeka na korytarzu. - wypaliła na jednym wydechu. - niech przyjdzie tutaj. - burknęłam do Niej w odpowiedzi, na co skinęła głową i wyszła. nadaremnie zamknęłam drzwi, bo już po kilkunastu sekundach znów zostały otwarte. - dobra, oddaj. - sięgnęłam do plecaka, znalazłam pęk metalowych kluczyków i stając przed Nim, zaczęłam je kołysać na jednym palcu, przed Jego oczyma. nie zabrał ich. kładąc ręce na moich biodrach przycisnął mnie do ściany, równie intensywnie jak wargi do moich ust - jakby wciąż było jak dawniej, jakby nic nie wydarzyło się w międzyczasie, jakby nic się nie posypało. przepłakane noce, ból, niepewność, ciągłe martwienie się stanęły w głowie. naciskając jedną ręką na klamkę, drugą odepchnęłam Go od siebie. - idź, wystarczy. - jęknęłam, starając się zamaskować cierpienie palące na powrót od środka. - ja się nie poddam.
|
|
 |
|
i tak powoli, stopniowo, każdego dnia po troszku, wbija Ci nóż w plecy. ona - nadzieja.
|
|
 |
|
Chyba w jakiś sposób zaczął dotykać mnie fakt iż już się mną nie interesuje. Nie pyta co u mnie i najzwyczajniej w świecie układa sobie świat beze mnie, bez mojego 'kocham', bez mojego uśmiechu do laptopa, żartów i złośliwości. Nie obchodzi go już czy piję kolejny dzień pod rząd i czy chodzę wcześnie spać. Tak znów wymagam czegoś, czego sama nie robię, jednak dość często widnieje w moich myślach. Bo pomimo tych wszystkich przykrości nadal jest mi bliski, nadal pozostaje przyjacielem. /improwizacyjna
|
|
|
|