|
Nadal mamy nadzieję. Nic nie możemy na to poradzić. Udajemy, że jesteśmy szczęśliwe, a kiedy widzimy pary całujące się na ulicy parodiujemy odruch wymiotny. Ale same pragniemy miłości. Wierzymy w nią. Nawet jeśli wiemy, że faceci to skurwiele, to i tak mamy nadzieję, że jeden z nich uratuje nas przed życiem w samotności.
|
|
|
Świadomość, że mogłam cię mieć i jednocześnie nie mogłam mnie dobija. Ciągłe zastanawianie się jak by było, gdybyśmy byli razem, ćwiartuje moje i tak zszargane serce. A do oczu napływają łzy gdy widzę, że Ty nie masz pojęcia o moim istnieniu i namiętnie obejmujesz dziewczynę, która nigdy nie będzie kochać cię tak bardzo jak ja.
|
|
|
Idziesz przez miasto. Siadasz na ławce, zapalasz papierosa, rozglądasz się dookoła. Przypominasz sobie to miejsce- często z nią tu bywałeś. Zamykasz oczy, wkraczasz do krainy retrospekcji. Widzisz różne obrazy: jak zauważyłeś ją w tłumie, jak przyciągnęła twój wzrok. Pierwsze spojrzenia, pierwszy spacer, pocałunek, wasza bliskość, każdy dotyk, jej głos, jej śmich...., który nagle słyszysz. Otwierasz oczy. To ona. Stoi po drugiej stronie ulicy. Rozmawia ze znajomymi, śmieje się. Jest szczuplejsza o pięć kilo, jest ładniejsza, niż była, jest lepiej ubrana,lecz to nadal ona. Odwraca się. Wasze oczy się spotykają. Patrzy na ciebie nie odrywając wzroku. Zawsze to robiła. Patrzyła się dotąd, aż ktoś się ugnie. Próbujesz się nie poddać. Przegrywasz. Odwracasz twarz. Ona wraca do przyjaciół. Przypominasz sobie jej słowa, gdy zostawiłeś ją dla tej, która teraz nawet nie pamięta o tym, że żyjesz : " Kiedyś zobaczysz mnie i pomyślisz: cholera jak mogłem stracić kogoś tak wyjątkowego". Odchodzisz. Ona znowu miała rację.
|
|
|
Wiesz.. w chwilach takich jak ta, kiedy ostatni raz widziałam Cię miesiąc temu,a drugie tyle wciąż przed nami. I kiedy mija ta data, a ja nie mogę Cię przytulić, siadam na dachu dziesięciopiętrowego wieżowca, patrze na niebo i księżyc.I myślę, że w tej chwili i ty spoglądasz na tę samą gwiazdę. I autentycznie jest mi lepiej. Tak na moment..
|
|
|
spojrzał Jej w oczy po czym powiedział : ' tak, chciałem się zabić '. patrzyła na Jego smutną, poobdzieraną twarz i poranione nadgarstki. patrzyli sobie długo w oczy, milcząc. nagle nadjechał autobus. objął Ją mocno, a Ona lekko pociagając nosem dodała: ' śpij spokojnie - na każdego jest czas, brat'. uśmiechnął się lekko, po czym krzyknął : ' zadzwoń, jak dojedziesz - wiesz , że będę się martwił'. wsiadła do autobusu, długo jeszcze oglądając się za Jego sylwetką, z obawą , że może widzieć ją ostatni raz .
|
|
|
Kolejny wieczór... Coś strasznego. Dziwnie jest być w szkole, rozmawiać ze znajomymi, śmiać się i bać się powrotu do domu... Niby wszystko jest okej, ale... Właśnie. Nic nie jest w porządku... W szkole? Uśmiech nie schodzi ci z twarzy, mówiąc 'Cześć!' pokazujesz ząbki... Rozmawiasz, nie myślisz... No właśnie, nie myślisz. Ale zawsze gdy kończą się lekcje wracasz do domu... Domu pełnego ludzi, a i tak nie masz z kim porozmawiać... Smutne? Nie, to realia... Jesz, nawet nie wiesz po co, odrabiasz lekcje... Idziesz do swojego pokoju, odpalasz fejsa, piszesz ze wszystkimi jakby nic się nie działo... I nagle przychodzi wieczór... Bierzesz swoje ulubione trufle i płaczesz, bo znowu usłyszałeś coś nie miłego, znowu czujesz się nie potrzebny, znowu czujesz, że przeszkadzasz... Smutne? Smutne, do tego zajebiście boli... A łzy? One są i są i są... Ile ich jeszcze będzie? One się skończą? To i tak bardziej prawdopodobne niż to, że w końcu odnajdę szczęście, że nie będzie smutku... Samotności...
|
|
|
Dlaczego czasami tak trudno powstrzymać łzy? Dlaczego zawsze wieczorem one same napływają do oczu? Dlaczego zawsze rano uśmiecham się, mimo że tak naprawdę chcę, żeby mnie tu nie było? Po co to robię? Maskuję samego siebie... To okropne nie móc być takim prawdziwym sobą... Z drugiej strony, po co być smutnym? Lepiej się uśmiechać, niech inni myślą, że jestem zajebiście szczęśliwy... Tylko... Tylko jak długo tak można? Przecież to męczące...
- Coś ci jest?
- Nie... Wszystko ok! (W głowie tysiące myśli o tym jak bardzo potrzebuję czyjegoś docenienia).
Łzy, smutek, samotność... Pytasz czy mam problemy? Tak, ze swoim domem, ze sobą, ze swoimi uczuciami... Z samotnymi wieczorami.
|
|
|
Odpychasz ludzi od siebie, żeby mniej bolało kiedy odchodzą...
|
|
|
' I jedyne co z tego mam to psychiczne blizny. " ~ Słoń.
|
|
|
Przepraszam. Przepraszam, że nic nie mogłam zrobić...
|
|
|
Od 15 lat chodzę do Ciebie tą samą ścieżką. Wyżłobioną łzami, naznaczoną bólem.. Od 15 lat mówię do płyty nagrobnej wierząc, że mnie słyszysz i pomagasz. Już 15 lat klnę Boga bo mi Cię zabrał. Teraz sama walczę o życie bo obiecałam nie zostawiać najbliższych choć tak bardzo chciałabym zobaczyć Ciebie..
|
|
|
Pamiętam jak mi łzy z oczu leciały...
|
|
|
|