Kolejny wieczór... Coś strasznego. Dziwnie jest być w szkole, rozmawiać ze znajomymi, śmiać się i bać się powrotu do domu... Niby wszystko jest okej, ale... Właśnie. Nic nie jest w porządku... W szkole? Uśmiech nie schodzi ci z twarzy, mówiąc 'Cześć!' pokazujesz ząbki... Rozmawiasz, nie myślisz... No właśnie, nie myślisz. Ale zawsze gdy kończą się lekcje wracasz do domu... Domu pełnego ludzi, a i tak nie masz z kim porozmawiać... Smutne? Nie, to realia... Jesz, nawet nie wiesz po co, odrabiasz lekcje... Idziesz do swojego pokoju, odpalasz fejsa, piszesz ze wszystkimi jakby nic się nie działo... I nagle przychodzi wieczór... Bierzesz swoje ulubione trufle i płaczesz, bo znowu usłyszałeś coś nie miłego, znowu czujesz się nie potrzebny, znowu czujesz, że przeszkadzasz... Smutne? Smutne, do tego zajebiście boli... A łzy? One są i są i są... Ile ich jeszcze będzie? One się skończą? To i tak bardziej prawdopodobne niż to, że w końcu odnajdę szczęście, że nie będzie smutku... Samotności...
|