|
ciesze sie ze juz cie nie ma
|
|
|
- Zastanawiałeś się kiedyś nad miłością?
- Co masz na myśli?
- Miłość. Dlaczego przychodzi? Dlaczego odchodzi?
Wzruszyłem ramionami.
- Niektórym zdarza się tak, że miłość wchodzi do pokoju, zrzuca buty, znajduje najwygodniejszą kanapę i kładzie się, wypoczywa, nie ma zamiaru nigdzie wychodzi.. Do innych miłość wchodzi, paląc papierosa, zerkając co dwie sekundy na zegarek, roztrzęsiona, z jedną ręką na klamce, łomoczącym sercem, zawsze w pozycji sprinterki, gotowa do biegu.
— E.J.Dickey "Genevieve"
|
|
|
Trzesa mi sie dlonie, lzy naplywaja do oczu to ten ostatni moment w ktorym chce jeszcze sie powstrzymac, zatrzymac emocje i zawrocic, nie... Nie dalam rady, zamykam oczy i czuje jak po moim policzku delikatnie splywa lagodna kropla ktora zatrzymuje sie na krancu twarzy. Probuje zetrzec ja nim zauwazy i juz wiem ze nie udalo mi sie, jest jeszcze gorzej w moim oczach wzbiera sie kolejna fala ktorej juz nic nie zatrzyma, nastepne krople wylewaja sie jedna po drugiej, widze jak przez mgle, ze podchodzi do mnie. Czuje jej dlonie sciskajace moje, sa takie cieple, czuje je na moich ramionach, pozniej na twarzy. Jej polce jak zolnierze walcza z kazda nadchodzaca lza ocierajac ja z pola walki... I nagle leze na jej kolanach, jestem czysta, bez emocji. Czuje sie taka mala, taka bezpieczna. Ona ociera ostatnia z kropli caluje moje czolo i slysze jak szepce do mojego ucha ze to koniec, ze juz jest dobrze. Mamo.. nie jest dobrze, ale do perfekcji nauczylam sie wmawiac sobie ze jest inaczej.
|
|
|
Nie potrafię nawet wyrazić, jaka jestem wdzięczna za te nasza maleńką nieskończoność. Nie oddałabym jej za skarby świata... zapomnienia nie da się uniknąć, wszyscy jesteśmy skazani i nadejdzie dzień, kiedy cały nasz wysiłek obróci się w pył, wiem, że słońce pochłonie jedyną ziemię, jaką mamy, a ja ciebie kocham.. To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina...
|
|
|
"wszystko sie konczy malutka, nie masz na to wplywu" Mamo, juz wiem. Nie mam na nic wplywu. My jak banki mydlane, znikamy w chwile, nasze uczucia sa kruche jak ulubiona flizanka z porcelany, lezy na ziemi w tysiacach fragmentow, wypadla w zamysleniu z trzesacych sie rak. juz nie ma nic.
|
|
|
|
Marzenia? Sama nie wiem. Po prostu chciałabym żeby w końcu coś mi się udało. Żeby było trochę łatwiej, lepiej. Żeby ludzie byli warci czegokolwiek. Chciałabym mieć więcej czasu. Więcej szczęścia. Więcej uśmiechu na twarzy. Nie marzę o niczym szczególnym, nie chcę skakać na Bungee, zwiedzać całego świata albo władać wieloma językami. Chciałabym być szczęśliwa, mieć obok kogoś ważnego i dzielić z nim wszystko, całe swoje życie. [ yezoo ]
|
|
|
Pamietam nasze spotkanie po wakacjach. Mialam 15 lat, przezylam chwile ktorych nikt mi nie zabierze.
|
|
|
Każdy element tej układanki był doskonały. To spojrzenie kryjące w sobie tysiące emocji. Dyskretne gesty, ciche szepty, niedotrzymane obietnice. Te wargi spragnione czułych pocałunków. Te dłonie krzyczące choć o najbardziej delikatny dotyk. Ten najcudowniejszy zadziorny uśmiech, który doprowadzał mnie do szału. Ta euforia w Twoich oczach, która budziła we mnie wielką, a zarazem dziką namiętność. Twoja osoba była dla mnie idealna. W każdym kawałku, w każdym calu. Byłeś chodzącą zagadką, którą z każdym krokiem próbowałam rozgryźć. Panowałeś nad wszystkim. Począwszy od wszelakich uczuć, a skończywszy na mnie. Potrafiłeś sprawić atmosferę tak magiczną, że można było poczuć się niebiańsko. Czysta perfekcja bijąca blaskiem od Twojej osoby. Trudnym zadaniem jest zdefiniowanie Twojej osoby używając jednego zdania. Tak perfekcyjny, a jednak z drugiej strony tak niepoukładany. Sprzeczność, która scala się i tworzy tak bezgraniczną idealność.
|
|
|
potrzebowalam cie w nocy, szukalam miejsca w ktorym poczuje sie bezpiecznie... juz nie ma nic co sprawiloby mi radosc wieksza niz to co bylo do tej pory, w ktoryms miejscu sie pogubilam i wiesz, juz sama nie wiem gdzie jestem.. chcialbym uslyszec odpowiedz na jedno pytanie. siedzisz sama w oknie swojego pokoju, noc, lzy. brakuje ci pomyslu na dalsze zycie. co robisz? do kogo wykrecasz numer? jak zwykle zwatpilam.
|
|
|
chyba nie było cie zbyt dlugo... peklo mi dzis serce, chyba stracilam szczatki mojej wiary ze jeszcze potrafie z tego sie podniesc. mam w sobie leki o ktorych nie wiesz, mam wspomnienia ktorych sama sie boje. nie wiesz nic co pozwoliloby ci na ocene moich decyzji. co noc zasypiam z jego slowami przy uchu i wiem ze mial racje mowiac ze jestem slaba. to nie tak ze nie chce, nie potrafie. rzucajac sie w wir pozornego szczescia zgubilam wszystko. nic nie ma znaczenia, nic sie nie liczy. i slysze jak mowi do mnie ze widzi w mojej twarzy strach, mowi ze ktos mnie mocno zranil i wie ze musze zbierac te moje smieci by odzyskac rownowage, ktora zaraz ktos zburzy bo nie umiem mowic nie. chyba oboje nie umiemy sobie pomoc. poroznila nas zbyt duza liczba podobienstw. jestem sama, nie chce juz byc tu sama..
|
|
|
|