 |
Dzisiaj mam po Tobie potężnego kaca, potrzebuję pomocy, bo to już jest niezdrowe, czuję się zdradzony, mam już dość Twoich kłamstw, jeszcze sam się oszukuję, wypierając chorobę, gdy złamałaś mi serce i skończył Ci się czas.
|
|
 |
Zrozumiałam że nigdy mnie nie kochałeś , łatwiej było ci znaleźć kogoś nowego bo ja już byłam przecież zabawka. Dojrzałam do tego żeby zrozumieć że musiałeś odejść.
|
|
 |
Uczę się kochać siebie, już się więcej nie zatracę.
|
|
 |
Przeznaczenie splotło drogi, nasze palce w dłoniach, los mnie poparzył, ale zaprowadził w jej ramiona.
|
|
 |
Uśmiecham się, kiedy widzę jak kwitniesz.
|
|
 |
Rozpaliła zziębnięte serce, wiem, że tylko się liczy to co szczerze pokochasz.
|
|
 |
Czyż to nie żałosne pokładać nadzieję w obietnicy, której nikt nie złożył? W twierdzenie, że będzie dobrze, że wszystko się wyprostuje... Wierzyć w to czy nie? Takie jest właśnie nasze życie. Nie pozostaje nam nic prócz pchania go do przodu. Z roku na rok coraz bardziej prujemy się w szach. Kolejna porażka, kolejny trudny moment wypalają nas od środka. Sukces, triumf daje energię na miesiąc, tydzień - a co potem? Znów popiół wysypuje się ze szczelin naszego ciała.
|
|
 |
Zaglądam tu czasami , nawet dość często lubię czytać wpisy innych ludzi. Czasami zastanawiam się co u ciebie czy wogule o mnie pamiętasz ale przecież gdybyś pamiętał to byś tu był , albo byś napisał na mess przecież masz taką opcję. Tylko tego nie robisz, więc nie chcesz, nie chcesz nic wyjaśnić? Dziwnie pisać i samemu odpowiadać na pytania. Dobranoc
|
|
 |
"Pamiętam rozmowę z mamą, kiedy jeszcze byłam dzierlatką. Powiedziała, że jak się idzie z chłopakiem do restauracji i on zaprasza, to powinno mieć się przy sobie tyle gotówki, aby móc za siebie zapłacić, wstać od stołu i wyjść. To było lekcja dla nastolatki o niezależności. I ja te lekcje mocno przyswoiłam. Niezależnie od tego, na jakim jestem etapie w życiu, mam poczucie, że na wszystko sama zapracowałam. Że gdyby coś się wydarzyło, mogę "wstać od stołu" w poczuciu niezależności".
|
|
 |
Wspomnienia przelatują przez moją głowę, jak pierdolony bumerang. Wszystko wraca, nawet uczucia, które mi wtedy towarzyszyły. Wszystko. To było jak sen, dopóki się nie obudziłam. Teraz jest to pierdolony dramat. Było za pięknie, żeby mogło trwać wiecznie. Był najpiękniejszym prezentem od losu, najlepszym co mnie w życiu spotkało. A teraz muszę udawać, udawać, że nic nie czuje, że wcale nie rozpadam się na milion kawałków codziennie, że nie myślę o nim, że nie tęsknię, że nie kocham. To cholerne niesprawiedliwe, ale nie mam siły już walczyć, wszyscy mówili, że tak będzie, ale ja wierzyłam, miałam nadzieję. Teraz jedynie co mam to wspomnienia, popękane serce i łzy, litry łez każdego dnia. Nie żałuję, a nawet dziękuję mu za każdy dzień razem, kiedy z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Najgorszemu wrogowi nie życzę takiego bólu. Rozpadam się, znowu...
|
|
 |
Chłonęły mnie te oczy niczym piwna galaktyka.
|
|
|
|