 |
No i wyjechałeś, no i się zbieram, no i idzie mi to z trudem / samowystarczalna
|
|
 |
|
Ty widzisz w Nim kawał skurwysyna, ja powód dla którego żyję.
|
|
 |
|
Zostawisz mnie, bo mam blizny po nieszczęściu? Będziesz następną blizną.
|
|
 |
Pamiętam, kiedyś za każdym razem kładłam się spać z nadzieją na to, że już się nie obudzę. Nie chciałam umrzeć, chciałam się nie obudzić, po prostu. Nie otwierać już nigdy oczu i nie patrzeć na to wszystko. Nie byłam w stanie myśleć wtedy o niczym innym. Cały czas chciałam się już nie obudzić, pragnęłam tego, tak, że czasem nie otwierałam oczu nawet, gdy już nie spałam. Wyobrażałam sobie tę piękną scenę i uśmiechałam się do siebie. Chciałabym widzieć tylko oczami wyobraźni, nie wiedzieć jak wyglądam, jakie dziś jest niebo, jaki kształt ma Słońce. Chciałabym, po prostu, nie wiedzieć dlaczego nie potrafię być szczęśliwa, nawet jeśli znalazłam to swoje szczęście. Pamiętam każdy taki wieczór i każdy poranek, gdy nie byłam nawet w stanie się oszukiwać. Po prostu otwierałam oczy i zaczynałam znów się nienawidzić i nienawidzić swojego szczęścia, za to, że nie potrafię go poczuć. Zaczynałam wtedy nienawidzić swojego życia, za to, że nie umiałam żyć po przebudzeniu. /black-lips
|
|
 |
moje życie jest tak pokręcone, zwariowane, dziwne, szalone i tak skomplikowane, że nie ma na to jednego określenia / samowystarczalna
|
|
 |
|
tak, to prawda . nie potrafię dzielić się tobą z nikim . nawet z twoją mamą czy bratem . a to dlatego, że tak cholernie się boję, że poznasz kogoś nowego, lepszego, ładniejszego . a ja zniknę z twoich oczu, zapomnisz . i wszystko się skończy . jestem zazdrosna o każdą dziewczynę, z którą utrzymujesz kontakt . to absurdalne, prawda ? przecież nie zamknę cię w złotej klatce, żeby nikt na ciebie nie patrzył, albo nawet oddychał tym samym powietrzem co ty . tak nie można, wiem to . pomimo tego, w moim schowku są kartki ze szkicem tej klatki i planem, jakby cię porwać i tam zamknąć .
|
|
 |
i gnamy do przodu i robimy to w zastraszająco szybkim tempie i mamy siebie gdzieś i traktujemy się jak powietrze, nie dajemy znaku życia, nie kochamy, nie czujemy, próbujemy udawać, że nigdy nie istnieliśmy, unikamy się, ponieważ każde spojrzenie sobie w oczy, każde spojrzenie na siebie może sprawić, że obudzą się w nas uczucia, których tak bardzo nie chcemy. / samowystarczalana
|
|
 |
|
Miałem ochotę przestać istnieć. Nie, nie popełnić samobójstwo, nie umrzeć, ale przestać istnieć. Zamienić się w nic.
|
|
 |
Próbujesz uciekać przed miłością? Okej, uciekaj. Biegnij najszybciej jak potrafisz tylko uważaj, miłość prędzej czy później i tak Cię dogoni. To Cię wcale nie ominie. Miłość dopada nas wszystkich, nawet jeżeli nie chcemy tego uczucia i bronimy się przed nim rękami i nogami. Ona nawet nie pyta czy jej chcesz, ona po prostu wchodzi do Twojego serca i rozgaszcza się jakby była u siebie. / napisana
|
|
 |
Tłumie w sobie te wszystkie emocje, które paraliżują moje ciało. Nie mówię o nich, ponieważ nie odczuwam takiej potrzeby. Jednak to bardzo boli. To trzymanie wszystkiego w sobie. Bo może z pozoru to nie jest złe, ale znów przyjdzie ten moment, ta chwila kiedy coś w moim ciele się złamie, a ja zaś sama zacznę się wić z bólu, który zostanie przepełniony różnymi uczuciami. Nie wiem czy będę w stanie sobie na nowo poradzić, kiedy kolejna cząstka mnie zostanie wystawiona na próbę, której nie będę w stanie przetrwać. Przecież to tak bardzo boli i niszczy całą duszę od środka. Chcę, a wręcz pragnę z tym walczyć, ale nie wiem czy jestem w stanie przechodzić przez kolejną serię upadków i porażek. A zaś z drugiej strony nie jestem w stanie wytrzymać tego co dzieje się teraz ze mną. Cholera, znów wpadłam w ten stan obojętności połączonego z tęsknotą. Na nowo muszę wybierać co będzie dla mnie dobre pomimo, że nie mam pojęcia, którą drogę wybrać.
|
|
 |
Nie jestem w stanie tak dłużej patrzeć na siebie, na swoją wstretną twarz, w której widzę tylko nienawiść do samej siebie. Nie mogę na siebie patrzeć wiedząc, ile rzeczy mam po nim. Po tym czymś bez serca. Bo nie nazwę tego kogoś nigdy człowiekiem ani ojcem. Ten ktoś nigdy nim nie był. To potwór, rozumiesz? To potwór, którego muszę nosić w sobie cechy. A nie chcę tego. Nie chcę tego w sobie widzieć i nie chcę żyć w świadomości co zyskałam po nim. Nienawidzę tego. Nienawidzę samej siebie przez to. I właśnie dlatego mam chęć coś zrobić złego i głupiego. Mam chęć zniszczyć to wszystko. Mam taka nieodpartą chęć się tego pozbyć nawet jeśli miałabym cierpieć, bo żyłabym mając spokój od tego. Może gdybym właśnie zniszczyła pierwszą warstwę tej okropnej skóry, to zdjęłabym maskę, która jest zła i może dostrzegłabyś moje prawdziwe oblicze? Moglabyś zauważyć moją duszę i dobre serce. Może to jedyny sposób, abym mogła zdobyć Twoją miłość?
|
|
|
|