 |
Moja przyszłość wciąż wygląda jak przeszłość - beznadziejnie.
|
|
 |
" Ty nie musisz mnie kochać, ale jeśli jednak zechcesz, to powiedz tylko słowo - ja tam będę. "
|
|
 |
Bestrosko idąc przed niegdyś nasz park, w zwykłych trampkach i za dużej bluzie po prosu cieszyłam się życiem. Przeszłam obok naszej ławki widząc, że siedzi tam chłopak tak bardzo podobny do Ciebie. Zaparło mi dech w piersiach. O moje nozdża otarł się ten zamach, dymu papierosa i woni czystej zmieszanych z Twoimi drogimi perfumami. Zatrzymałam się. Podniosłeś wzrok. Ujrzałam to przepełnione żalem spojrzenie. Te oczy, które nigdy nie potrafiły kłamać kiedy spotykały się z moimi, przepełnionymi tęsknotą. I już wiedziałam, że znów ulegnę. Znów zatracę się beztrosko, wiedząc doskonale, że któregoś wieczoru po raz kolejny odejdziesz w złości.
|
|
 |
Moje szczęście zostało gdzieś w tych pięciu literaz Jego imienia.
|
|
 |
Czasami mam wrażenie, że pomyliłam życia.
|
|
 |
Mieszkamy na planecie gdzie otacza nas tworzywo sztuczne. Chodziennie mijamy setki ton plastiku. Z daleka widzane, mogą wyglądać jak prawdziwe. Jednak po podejściu bliżej stwierdzam : brązowy w środku zimy - solara. Tona pudru, tipsy o długości dwóch metrów, dekolt do pępką. A spódniczka ? Nie wiem czy wgl gdzieś ma początek. Stworzony w drodze pomyłki społeczeństwa, drogą płuciową.
|
|
 |
Umarłam. Choć wciąż chodzę między ludźmi, wciąż piję poranną kawę z jedną łyżeczką cukru i palę do niej jednego z Marlloboro. Codziennie biorę prysznic tuż przed szkołą i wieczorem kiedy kładę się spać. Spotykam się z przyjaciółmi, wciąż kocham tańczyć i wygłupiać się w klubach. Co niedziela jem w gronie rodziny obiad, by później śmiać się jak głupek wraz z nimi do kolejnej dennej komedi puszczanej w telewizji. Nie żyję, mimo, iż czuję ból wbijanej szpilki w rękę albo kiedy po pijaku uderzę głową w filar gdzieś przy schodach w jednym z moich ulubionych klubów. Oddycham. Uśmiecham się. Śmieję, nawet do łez. Widać mnie i czuć mój dotyk. Jedyny haczyk jest wewnątrz mnie. Nie mam duszy. Wykończyłam ją z premedytacją, dając jej nadzieję na śniadanie, obiad, kolację, a czasami nawet między posiłkami. Umarłam wewnątrz, mimo, iż na zewnątrz nie zmieniło się nic, prócz braku jego osoby obok mnie.
|
|
 |
A moja przyszłość nie wygląda.
|
|
 |
Usiądę Ci na kolanach, jak za dawnych czasów. Skurpulatnie i ze wszystkimi szczegółami opowiem Ci całe moje życie. Opowiem Ci o moim dzieciństwie. Opowiem Ci każdy mój upadek, pokażę każdą bliznę. Wszystko Ci powiem, tylko po to byś delikatnie całą każdą z nich po kolei i szeptał, że z nimi jestem o wiele pięknięsza. A na końcu kiedy już powiesz swoim aroganckim tonem, że musisz już uciekać, pokażę Ci ten mięsień który mam w klatce piersiowej. To jest serce, no nie ? Tak, pokażę Ci moje serce, jak na dłoni. I setki ran, nie blizn, otwartych ran, które są Twoich dziełem. I spytam : Nadal uważasz, że dadają mi piękna ? Czy też może okaleczyłeś mnie bym nico zbrzydła ?
|
|
 |
A jak skradałeś mi pocałunki i szeptałeś te wszystkie słowa na ucho, to też nazwiesz pomyłką ?
|
|
 |
Kubek gorącej jeszcze kawy. Palący się papieros w dłoniach. Pokój pełen dymu. I serce zimne, zgaszone i puste.
|
|
 |
To czego nie możemy mieć, jest tym czego najbardziej pragniemy. Ironia losu.
|
|
|
|