 |
|
Jestem wredna, mam nawroty bezczelności co 3 sekundy i nie lubię się dzielić. Wystarczający powód, żebyś dał sobie spokój ?
|
|
 |
|
Stanęłam na Twoich trampkach, aby dostać się do twoich ust. Odepchnąłeś mnie, usiadłeś, wziąłeś na kolana i musnąłeś w usta. Poczułam Twój leciutki uśmiech... wyszeptałeś mi do ucha ' to ja tu się muszę starać, kochanie '.
|
|
 |
|
Szczęśliwym jest się wtedy, gdy kładziesz się jak najwcześniej spać tylko dlatego, że nie możesz się doczekać kolejnego poranka. gdy uśmiechasz się głupio nawet do filiżanki popołudniowej herbaty. kiedy splątane słuchawki, nie są w stanie wyprowadzić Cię z równowagi. i nie potrzebujesz zjeść tabliczki czekolady bo wystarczy Ci przelotny uśmiech jednego z obcych przechodniów.
|
|
 |
|
szczęście, razem z definicją własnej siebie, odnalazłam w Tobie, i mimo, że nie lubisz własnego imienia, to te sześć liter, to dla mnie najcudowniejsze siedem liter pod słońcem, wiesz ?
|
|
 |
|
uwielbiam, kiedy bierzesz moją dłoń w swoją i ściskasz mocno, bo wtedy czuję się dla Ciebie ważna.
|
|
 |
|
Patrzysz na mnie rozumiejąc moje wady. Nie boisz się być ze mną, jesteś przy mnie bez obawy.
|
|
 |
|
Chwytam Cię za rękę i trzymam jak szczęście, jesteś moim życiem i wszystkim tym co piękne.
|
|
 |
|
Czy to nie ironia losu? Ignorujemy tych, którzy nas uwielbiają. Uwielbiamy tych, którzy nas ignorują. Kochamy tych, którzy nas ranią i ranimy tych, którzy nas kochają.
|
|
 |
|
Kocham Cię za to, że bluzgasz, pijesz, palisz, ćpasz etc. Za wszystkie Twoje wady, których kiedyś nie mogłam znieść.
|
|
 |
|
Przez kilka dni chcę krzyczeć, wysławiając Stwórcę za cud życia, za kawałek błękitnego nieba nad moją głową, za małe, kolorowe ptaki, ćwierkające każdego poranka, za deszcz w środku słonecznego dnia. ale w niektóre, samotne wieczory nie chcę niczego więcej, niż schować się pod kocem, zamknąć oczy i umrzeć.
|
|
 |
|
Dlaczego zawsze pojawiasz się akurat wtedy, kiedy prawie wyleczyłam się z tego uczucia? Dajesz o sobie we znaki w momentach, kiedy jestem tak bardzo szczęśliwa u boku innego. Muszę na Ciebie wpaść akurat wtedy, kiedy te rany w sercu są prawie zabliźnione. Zrozum, że ten Twój anielski uśmiech w moją stronę na nowo rozrywa mi wnętrze. Proszę, odejdź na zawsze i pozwól mi spokojnie zasypiać każdego wieczora. Nie chcę znów cierpieć na bezsenność, czerpać pocieszenia w butelce taniego wina i paczce mentolowych slimów. Dość mam okłamywania wszystkich wokoło, że jest dobrze. Ja chcę zapomnieć.. a Ty mi w tym nie pomagasz. / ransiak
|
|
 |
|
Szliśmy wieczorową porą przez delikatnie oświetlone ulice. Jak zawsze mówiłeś najwięcej, a ja co chwile przerywałam Ci wiercąc dziurę w brzuchu, że jestem głodna. Po jakiś 10 minutach wkurzyłeś się, wskoczyłeś do sklepu i po chwili wręczyłeś mi pudełko żelek malinek, które tak uwielbiam. Znów szliśmy - Ty mówiłeś, a ja się zapychałam kaloriami. W pewnym momencie wyprzedziłeś mnie, aby stanąć centralnie przede mną. - Muszę Cię teraz pocałować. - oznajmiłeś z kurwikami w oczach. - Oszalał.. - zakrztusiłam się prawie. - Serio. Więc szybko połykaj albo wypluwaj. - rozbawiony zacząłeś przebierać nogami z niecierpliwienia. - Przełknęłam jakoś. - przecież ich nie zmarnuję. - też zaczęłam się śmiać. Momentalnie się zbliżyłeś i wtedy pierwszy raz połączyliśmy swoje usta. Dzisiaj siedzę samotnie w pokoju i wspominam tamten wieczór. Przede mną paczka żelek malinek, i ta tęsknota wypełniająca wnętrze. Cholera, niby tylko żelki, a tyle wspomnień. / ransiak
|
|
|
|