Szliśmy wieczorową porą przez delikatnie oświetlone ulice. Jak zawsze mówiłeś najwięcej, a ja co chwile przerywałam Ci wiercąc dziurę w brzuchu, że jestem głodna. Po jakiś 10 minutach wkurzyłeś się, wskoczyłeś do sklepu i po chwili wręczyłeś mi pudełko żelek malinek, które tak uwielbiam. Znów szliśmy - Ty mówiłeś, a ja się zapychałam kaloriami. W pewnym momencie wyprzedziłeś mnie, aby stanąć centralnie przede mną. - Muszę Cię teraz pocałować. - oznajmiłeś z kurwikami w oczach. - Oszalał.. - zakrztusiłam się prawie. - Serio. Więc szybko połykaj albo wypluwaj. - rozbawiony zacząłeś przebierać nogami z niecierpliwienia. - Przełknęłam jakoś. - przecież ich nie zmarnuję. - też zaczęłam się śmiać. Momentalnie się zbliżyłeś i wtedy pierwszy raz połączyliśmy swoje usta. Dzisiaj siedzę samotnie w pokoju i wspominam tamten wieczór. Przede mną paczka żelek malinek, i ta tęsknota wypełniająca wnętrze. Cholera, niby tylko żelki, a tyle wspomnień. / ransiak
|