 |
Pamiętam ostatnie nasze spotkanie.. Patrzałeś mi w oczy z takim przejęciem, z taką troską i miłością..Nie mogłeś oderwać wzroku od moich zielonych tęczówek.. Wtedy nie przyszło mi nawet na myśl, ze to nasze ostatnie spotkanie..że ostatni raz nasze usta złączyły sie w jedność..Ze ostatni raz trzymałam za ręke swoje szczęście..I je wypuściłam.. Chociaż nie.. Ono samo odeszło raniąc moje serce..A teraz prócz Twoich spojrzeń i gestów nie ma nic.. Ale uwierz mi.. To może być dopiero początek..Nasz początek..
|
|
 |
Poranny makijaż zajmuje mi coraz mniej czasu, a wybranie stroju nie jest już takie przyjemne jak kiedyś.. Poranna kawa nie smakuje juz tak samo, a sen nie przynosi mi ulgi po ciężkim dniu tak jak powinien.. Wręcz przeciwnie.. jest udręką.. Czymś na co nie mam wpływu.. Czymś kompletnie ode mnie nie zależnym.. A ja tylko spokojnie i cierpliwie czekam.. aż to się w końcu wszystko skończy.. aż odejdzie w nie pamięć przeszłość i będę wstanie zająć się przyszłością..
|
|
 |
Przebudziłam się wystraszona w środku nocy.Całe ciało nie wiedząc czemu miałam zlane potem..Nie wiem co mi się śniło, nie wiem co było powodem tego złego stanu..Ubrałam w pospiechu szlafrok i podreptałam na boso do kuchni po szklankę wody..Byłam przerażona a całe ciało mi drżało, czułam się jak w jakimś amoku...Wypiłam dwie szklanki zimnej wody i wróciłam do łóżka..Próbowałam zasnąć..Ale nie dałam rady..Do rana przerzucałam się z boku na bok..ze świadomością,że kiedyś w takiej chwili mogłam liczyć na jego wsparcie i pomoc..Mogłam czuć jego obecność,jego bliskość..Dzis nie ma nic.. Jest tylko ból..i samotne noce..Bez jego czułego 'dobranoc'.. Dlatego miewam koszmary..
|
|
 |
i teraz czekam na Ciebie przez wszystkie wieczory. rozgniatam usta o pierze poduszek. rozsuwam włosy na kolor zeschłych liści po gładkim, chłodnym prześcieradle. zanurzam ręce w ciemność, owijam wokół palców milczące gałęzie. ptaki już śpią. gwiazdy nie potrafią uskrzydlić ciężkich chmur. noc rośnie we mnie, minuty, czerwone krople tętniącej krwi przebiegają ostrożnie. na palcach powoli przez zamknięte okno wchodzi ostry zimny księżyc.
|
|
 |
Nie mogę sobie dać rady. Ciągnie mnie. Tak jakby mnie coś omijało. Chwytam, muszę mieć – i znowu nic. I znów sięgam po coś nowego. Wiem z góry, że skończy się tak samo, ale nie mogę się opanować. Chwyta mnie, rzuca w coś, wypełnia mnie na chwilę i znów odrzuca, i pozostawia pustą jak głód, i znów powraca.
|
|
 |
Gdybyś zapytał mnie, kim jestem odpowiedziałabym Ci, że jestem tysiącem pytań i milionem odpowiedzi. Przepastną nocą i płytkim oddechem, nikim szczególnym i kimś wyjątkowym.
|
|
|
|