 |
A co jeśli TO tak naprawdę nie ma prawa istnieć? Co jeśli jest jedynie wymysłem naszych chorych umysłów i wybujałej wyobraźni? Emocje znowu biorą gore nad rozsądkiem? Serce nad rozumem? Co jeśli pewnego dnia obudzimy się w środku nocy i okaże się, że wszystko, co wydawało się nam, że posiadaliśmy, w rzeczywistości nie istnieje? Czy po raz kolejny przegramy tę walkę o szczęście...?
|
|
 |
Słowa ranią bardziej niż myślisz... Wydaje się że, o nich zapomnieliśmy, ale one wciąż są w nas, ukryte na dnie naszej duszy. I każde wydarzenie może sprawić, że na nowo zabrzmią w naszym umyśle. I ponownie wywołają ból. Wystarczy jeden gest, spojrzenie, nawet nieświadomie wykonane, a odżyją uczucia, o których tak uparcie chcieliśmy zapomnieć. To jest zarazem magia i przekleństwo Słów. Często zapadają w pamięć i nawet na długo po ich wypowiedzeniu wywołują tak silne uczucia, jak w chwili, gdy były wypowiadane.
|
|
 |
A teraz kiedy mój świat bezlitośnie się rozpada ...
|
|
 |
Nie wiem co stało się z tą energiczną, szczęśliwą dziewczyną, pełną marzeń i nadziei. Myślę, że zagubiła się gdzieś w tym szorstkim, ponurym świecie. Myślę, że przerosło ją wszystko to, co na jej barkach złożył Bóg. Myślę, że zbyt wiele od niej oczekiwano. Za dużo musiała unieść. Ktoś przeliczył się co do jej siły i wytrwałości. Myślę, że mając 8 lat była po prostu za młoda, aby zaczynać samotne, "dorosłe" życie, w którym nie było nikogo, kto mógłby ją wspierać i pomagać jej w walce z trudnościami. Teraz nie dostrzegam już tego błysku w oku. Tej radości w spojrzeniu. Myślę, że życie ją przerosło.
|
|
 |
"Ale od złych słów, które
się usłyszało, nie można
się uratować, choć tak bardzo by się chciało. Niby wszystko wraca do normy, pojednanie następuje, ale ponad tymi słowami, które się tymczasem zagnieżdżają głęboko, na dnie duszy. I czekają, by w odpowiedniej chwili powrócić i znów coś znaczyć, coś niszczyć, i powtarzać się tak długo, aż rozpadnie się wszystko, jak złudzenie."
|
|
 |
|
Bardzo długo zabieram się do podsumowania tego roku, bo chyba po prostu tak trudno mi się przyznać przed samą sobą, że go zmarnowałam. Chociaż wszystko zaczynało się dobrze, bo pierwsze tygodnie były cudowne i mówiły mi, że cały rok będzie szczęśliwy, to w rezultacie wszystko się zepsuło. Straciłam swoją miłość, a zaraz później i siebie. Wszystko się spieprzyło, moje życie legło w gruzach. Cały ten rok skupiał się na cierpieniu, tęsknocie i próbie normalnego funkcjonowania. Niemalże każdego dnia udawałam, że jest dobrze, że jestem szczęśliwa, że wszystko idzie po mojej myśli, a przecież nie szło. Owszem, były momenty radości, nie mogę zaprzeczyć, ale z pośród tych 365 dni ja wyliczę je na palcach. Jest mi przykro, że wszystko się tak potoczyło. Nie wiem czym sobie zasłużyłam na to, ale mam nadzieję, że chociaż nowy rok będzie lepszy i wynagrodzi mi każdą łzę i stracony dzień. Chciałabym uwierzyć, że wreszcie wszystko będzie dobrze, bo nowy rok to nowa nadzieja i nowe życie. / napisana
|
|
 |
nienawidzę siebie, swoje ciała, głosu, wszystkiego. kocham tylko niebo, które widzę za oknem, z każdym dniem się zmieniające. piękne barwy, płynące chmury, niebo bezchmurne, deszczowe, słoneczne. jak jest słoneczne jest najlepiej bo wtedy czuję właśnie to czego pragnę najbardziej, a mianowicie - lata. pragnę poczuć ostatnie kilka lat, chcę teraz biec przez łąki, między roślinami, które będą drapać moją nagrzaną od słońca skórę, a ja będę wciąż biec tam gdzie czułam się od dziecka najlepiej. na środku łąk i pól, gdzie nie raz siedząc widziałam stado przebiegających saren pomiędzy strachami na wróble, taflę wody w małym oczku, w którym co jakiś czas można było zobaczyć blask małej rybki i śliczny drewniany domek, który stał ogrodzony niepomalowanym płotkiem przy małym lasku, w którym zawsze chowały się lisy. nikt nie wyobraża sobie moich uczuć do tych miejsc, do których może i nie wrócę?
|
|
 |
dziękuję wszystkim ludziom, że doprowadzili moje życie do jednej wielkiej nerwicy lękowej.
|
|
 |
Lecz drogi naszego życia nie w naszych rękach leżą. Poznaliśmy się, ponieważ tak miało być i teraz nie może być inaczej... / "Ptaki ciernistych krzewów"
|
|
 |
Każde z nas ma coś takiego w sobie, czemu nie może się oprzeć, nawet jeśli wyje z bólu i pragnie śmierci. Jesteśmy,
jacy jesteśmy, i to wszystko. Jak ta stara celtycka legenda o ptaku z cierniem w piersi, wyśpiewującym z siebie
duszę, by umrzeć, ponieważ coś go do tego
pcha i zmusza. Możemy
zdawać sobie sprawę, że
czynimy źle, ale ta wiedza
w niczym nie zmienia
naszego postępowania.
Każde z nas ma swoją
pieśń i jest przekonane, że wspanialszej nie znał
świat. Rozumiesz? Sami
stwarzamy własne
cierpienie, nigdy ani przez
chwilę nie zastanawiając
się nad kosztami.
Pozostaje nam cierpienie i
wmawianie, że warto
było. / "Ptaki ciernistych krzewów"
|
|
|
|