|
Niczego nie żałuję. Gdyby przyszło mi jeszcze raz wybierać, wybrałabym tak samo. Znam już to uczucie, kiedy trzeba podjąć życiową decyzję, ale nie ma się żadnej pewności, że postępuje się słusznie. Kiedy człowiek wybiera jedną z dróg, ale wciąż patrzy za siebie, na tę drugą, przekonany, że wybrał źle. Nie żałuję żadnej z podjętych przeze mnie decyzji. Każda z nich uczyniła mnie tak silną emocjonalnie osobę, którą teraz jestem. Każda z nich pokazała mi, co się w życiu liczyć. Trzeba ryzykować, trzeba podejmować miliardy kroków i ruchów, a dopiero wtedy można odejść w ciszy i milczeniu. Jestem pewna, że wszystko, co uczyniłam, uczyniłabym jeszcze raz. Pokochałabym te same osoby, popełniłabym te same błędy, będąc pewną, że mam Ich obok. Może jedną rzecz uczyniłabym inaczej. Mianowicie, nigdy, gdyby przyszło mi wybierać, nie pozwoliłabym odebrać sobie Ciebie, choćby katowali mnie i dręczyli. Jesteś Ty, to jest wszystko.
|
|
|
Moje serce obumiera coraz bardziej z każdym dniem niemocy doświadczenia ciepła Twej klatki piersiowej. Reszta organów dostaje ADHD wirując po moim organiźmie z miejsca na miejsce nie mogąc znaleźć tego właściwego. Stałem się cieniem, który nie odbija się nawet w lustrze. O ironio, stałem się niewidoczny, bo tak naprawdę dzięki Tobie tylko istniałem, a serce dawało nadzieję na to, że nie przestanie bić./mr.lonely
|
|
|
|
Kiedy stał obok niej, wtedy chciała go dotknąć , chociaż opuszkami palców, poczuć ciepło jego dłoni. Skrępowanie uniemożliwiało jej zrealizowanie jedynego pragnienia, które w tamtej chwili w niej tkwiło. Dosłownie wyjadała go wzrokiem, a potem nieśmiało, drżącym głosem tłumaczyła, że łzy, które płyną jej po policzku, niewiele mają wspólnego z nim, że to przez wiatr, który zbyt mocno wiał jej w oczy… Ale on wiedział. Wiedział, że chodzi o niego. Wiedział, że nigdy nie będzie go miała. Dlatego uśmiechał się ironicznie i nie po raz pierwszy w okrutny sposób łamiąc jej serce, odchodził najwolniejszym krokiem, żeby mogła chociaż popatrzeć, jeśli nigdy nie będzie dane jej go mieć
|
|
|
Wiesz, co? Oni tak naprawdę nic o Niej nie wiedzą. To nie z nimi przez całe lato mailowała z własnej inicjatywy, to nie ich całowała przy najbliższym spotkaniu z ogromnej tęsknoty, nie ich przytulała i pomagała z najmniejszym gównem. To nie z nimi przegadała miliardy godzin, to nie dla nich była jak matka, to nie im doradzała. To nie dla nich zostawała po godzinach albo nie chodziła na lekcje. To nie dla nich się uśmiecha szczerze, nie dla nich jest taka szczera i kochana. Nie dla nich. To nie dla nich jest taka ufna i kochliwa, to nie z nimi spędza miliardy wolnych godzin i wymienia się uśmiechami, to nie przy nich przeklinała, gdy nie dawała rady. Nic o Niej nie wiedzą. Nigdy nie poznali Jej, tak jak ja. Oni nie wiedzą, kiedy coś jest nie tak, nie wiedzą, kiedy jest szczera. Nie wiedzą, kiedy kogoś lubi,a kiedyś kogoś wręcz nienawidzi. Nie wiedzą nic. A wiesz dlaczego?Gdyż to mnie wybrało Jej serce i to ja zasługuję na Jej miłość. Bo nie przy nich jest sobą, zawsze, nie tylko czasem.
|
|
|
Czasem ból należy po prostu przemilczeć. Nie można krzyczeć, wyć, uderzać pięściami o ściany, skakać i samookaleczać. Trzeba zwyczajnie usiąść, uronić kilka łez, po czym zebrać się do kupy. Bo wiesz co? Życie jeszcze nie raz skopie Ci tak dupę, że żadna z tych opcji nie będzie możliwa, więc może zostaw je na później, kiedy faktycznie świat będzie wysuwał się spod stóp?
|
|
|
Tęsknię za Tobą. Tęsknię, jak między lekcjami, siedząc na ławce, wspólnie jadłyśmy nektarynki. Tęsknię, jak klnęłaś na mnie, kiedy uważałam siebie za wyraz nędzy i rozpaczy. Tęsknię, jak razem się śmiałyśmy z ludzkiej głupoty i płakałyśmy, dzieląc się tym, co przynosiło łzy obojga stron. Tęsknię za tym, że gdy się witałyśmy, nasze oczy tak idealnie komponowały się w świetle słońca, a nasze usta mówiły jednym językiem. Tęsknię za czasami, kiedy mogłam napisać i wiedziałam, że odpiszesz. Tęsknię za tym, jak sprawiałeś, że życie było takie błogie. Tęsknię za całą Tobą, przechodząc na wskroś. Tęsknię. Nadal czekam, aż wrócisz.
|
|
|
Pokazać komuś swoje moblo, to tak, jakby stanąć przed obcym człowiekiem nago i nie czuć wstydu. To tak, jakby przypadkowemu człowiekowi opowiedzieć o wszystkich swoich rozterkach. Tak nie można. Nie można nikomu tak bardzo ufać, a szczególnie człowiekowi, którego właściwie nie znamy.
|
|
|
Właściwie nigdy o Tobie nie zapomniałam. Nie potrafiłabym zataić w pamięci Twojej osoby, choć chwilami, po odejściu od Ciebie, po naszym rozstaniu, przyznam, że były momenty, kiedy myślałam o kimś innym. Pod koniec, odliczałam już dni, płakałam, żyłam w żalu do siebie samej, w jakimś stanie nostalgii. Przyzwyczaiłam się do Ciebie, a przede wszystkim pokochałam Ciebie całą. Z tymi nieprawdziwymi włosami, które odebrała Ci chemioterapia, a właściwie rak, z niedokładnie domalowanym tuszem i z tym samym telefonem od wieków. Przecież to się nie liczyło. Liczyło się to, jak na mnie działałaś, jak zastępowałaś mi tlen, jak potrafiłaś naprawić najgorszy dzień, jak potrafiłaś otrzeć mi łzy i rzec,iż choć nie jesteś moją matką, zawsze będziesz. Brakuje mi tego. Przecież miałaś być, już na zawsze. Miałaś być w każdej sekundzie mojego krótkiego życia. Wciąż czuję Twoje perfumy na sobie i widzę Twoją roześmianą twarz przed oczyma. Tęsknię za tym. Przecież miałaś być, więc gdzie jesteś? Gdzie?
|
|
|
Wiesz, co najbardziej boli? Że każdy etap w życiu kiedyś ma prawo się skończyć. Przyjaźnie, codzienne popijanie kawy do kanapki z masłem orzechowym, miłości, uczucia, tęsknota, posiadanie drugiego człowieka na własność. Wiesz, która z tych rzeczy jest najgorsza? Nie sama w sobie utrata ukochanej osoby, choć i ona jest bolesna. Najbardziej dokucza brak uczucia tęsknoty za tą osobą. Nie, nie natychmiastowe, bowiem najpierw są łzy i żal, gorycz. Najgorzej jest kochać osobę, za którą po pewnym czasie przestaje się tęsknić, tak jakby nie uczęszczać na grób matki, bowiem przestaje jej nam brakować. Tylko, że to uczucie jest nieopisane. Zapomnienie, zostawienie pewnych spraw za sobą. Kuje w serce, gdy obiecaliśmy sobie, że zawsze będziemy kochać, a po pewnym czasie zdajemy sobie sprawę z tego, że nigdy tak naprawdę nie kochaliśmy, bowiem nigdy byśmy nie zaprzestali. Może jesteśmy niedojrzali, a może świat nauczył nas po pewnym czasie wymazać te chwile szczęścia, by ustąpić miejsce nowym?
|
|
|
Rozmawiałyśmy dzisiaj. Nawet się śmiałyśmy. Nie widziałyśmy siebie cały bity rok, miałyśmy sobie tyle do opowiedzenia. Mówiłam, jak to wszystko minęło, jak życie każdego dnia stawało się piękniejsze, a jak gorąca czekolada za każdym razem parzyła w język. Wiesz tylko, co w tym wszystkim jest najgorsze? Że opowiadając Tobie o moim życiu, nie czułam tej miłości, nie czułam tej chęci powiedzenia Tobie wszystkiego o sobie. Nie czułam tego, co niegdyś, co rok temu. Może rozum kazał mi o Tobie zapomnieć, a gdy się pojawisz, zwyczajnie nie poczuć tego samego? A może to świadczy o tym, że uczucia się zmieniają? Że choć powinny być niezmienne, zawsze ulegają jakimś metamorfozom, tak jak nasze ciała. Z biegiem czasu zapomniałam o Tobie i właściwie nie miałam już ochoty pamiętać. Gdy przechodzę obok, nie czuję jak serce bije mi szybciej. Tak długo czekałaś, by było jak dawniej, a ja zwyczajnie pokochałam kogoś innego. Przepraszam, nie chciałam nigdy przestać Cię kochać, wybacz mi.
|
|
|
Mówisz, że to moja wina, że się zmieniłem i nie ma cienia szansy na szczęśliwe zakończenie, że jestem jedynie draniem i nie rozumiem Twoich uczuć, że to ja jestem winny, że spaliłem nasze niebo gasząc je w piekle. Szkoda, że nie pamiętasz tych dni, kiedy czekałem na Ciebie pod blokiem z Twoją ulubioną książką i tymbarkiem, a Ty owszem, przyszłaś, ale z Nim. Szkoda, że nie pamiętasz jak się upiłaś, a ja zaniosłem Cię na rękach do domu i ułożyłem do snu. Szkoda, że wypadły Ci z pamięci te chwile, kiedy dziękowałaś mi za to, że trzymam Cię za rękę. Pamiętasz jak mówiłaś, że ta miłość jest wieczna? Że czujesz się przy mnie bezpiecznie, a to jest dla Ciebie najważniejsze? Zapomniałaś już o tych wierszach, które pisałem dla Ciebie gdy siedziałaś na moich kolanach? Ale masz rację, to moja wina, może te zlepki słów były zbyt słabe...Może za rzadko mówiłem, że Cię kocham, może po prostu tak bardzo kochałem, a Ty tego nie chciałaś? Miłość zniszczyła nasz związek. Irracjonalne, prawda?/mr.lonely
|
|
|
On jedyny wiedział o mnie wszystko. Najmniejszy szczególik. Wiedział, jak bardzo nienawidzę szpinaku, a jak uwielbiam zupę pomidorową. Wiedział, że z sernika Jego mamy zawsze wyjmowałam rodzynki. Wiedział, że kiedy prawy kącik ust jest wyżej niż lewy, jestem prawdziwie szczęśliwa. Wiedział, jak bardzo uwielbiam lilie, a jak nienawidzę, gdy przynosi mi maki. Wiedział, jak uwielbiam, gdy mówi mi, jak mnie kocha, a jeszcze bardziej, jak mnie zapewnia czynami. Wiedział, jak cierpię po odejściu ojca, a jak jest mi źle, gdy mamy nie ma w domu. Wiedział, że jednocześnie potrafił okrzyczeć jak brat, przytulić jak ojciec i porozpieszczać jak dziadek. Wiedział, jak nienawidziłam disco polo, a jak działała na mnie muzyka Jamesa Walkera, czy Norahy Jones. Wiedział, kiedy przez słuchawki przenika rap, a kiedy melancholia. Wiedział, jak mnie rozbawić i jak sprawić, bym płakała. Wiedział, jak uwielbiałam, gdy nosił mnie na rękach i całował na środku ulicy. Wiedział, że był najważniejszy, a odszedł.
|
|
|
|