 |
Broniłem się wszelkimi sposobami od niej. Nogami i rękami. Zapewniałem, że teraz to ja pobawię się na uczuciach innych. I będę wyrachowanym draniem. Będę 'korzystać' randkować, spotykać się z pięcioma naraz. Nie mówiłem tak od siebie. Mówiłęm tak w złości. W poczucie niesprawiedliwości. W amoku, że przecież mnie ten zawód nie mógł spotkać. Kogoś innego tak, ale mnie przecież nie.
I pewnego momentu ujrzałem Dziewczynę piękną, piękniejszą niż wszystkie malowane krajobrazy Ziemi. Od razu wpadła mi w oko. Mój punkt widzenia skupił się tylko na Niej. Miała magnteyzujące spojrzenie i kilogramy, tony uroku! Tak się wzbraniałem. Tak się zapierałem, że już nie. Może kiedyś. A tu proszę zjawiła się i chciałem wtedy tylko jednego by nikt mnie nie ubiegł. By pokochała tylko mnie takiego jakim jestem. Za normalność jaką zachowuję. Choć potrafię być jak to się mówi łagodnie? Pierdolniętym.!
|
|
 |
Minęło już kilka ładnych lat. Zraniłaś mnie dokładnie to pamiętam. Ta wiadomość stanowiła dla mnie szok, którego nie potrafiłem ogarnąć. Chodziłęm po omacku, stałem się chłodny. Czuć było ode mnie chłodem.. Tak się przejmowałem. I niby czemu? - bo Cię kochałem.. jak nigdy nikt, najżarliwiej. Było mi niezwykle cięzko się pogodzić z myślą, że już nie ma nas.. spacerów po parku, Twoich miętowych pocałunków, ciemnego nieba nad naszymi głowami, Księżyca pełni, dłoni w dłoni. Tego uczucia napięcia i zupełnego oddania. Tak bardzo Cię kochałem. I choć dzisiaj po tylu latach powinienem widzieć same krzywdy. Jakoś mam ochotę Cię zobaczyć. Uśmiechnąć się do Ciebie. Porozmawiać jak było nam dobrze. Tak wiem to sprzeczne. Ale czuję taką nieodpartą potrzebę. Zobaczyć osobę która w pewnym okresie mojego życia stanowiła jego sens.
|
|
 |
Ludzie tracą ręce, nogi. Są pozbawiani organów, kaleczeni przez życie. Rodziny płaczą z bezislności. Po cichu w rozpaczy chcą tej najbliższej pokrzywdzonej osobie jakoś pomóc. Tylko wcale nie wiedzą jak.. Ludzie codziennie dowiadują się o tym, że chorują na raka.. a my tu dzisiaj narzekam jak to nam ciężko.. Życie jest po prostu niesprawiedliwe.
|
|
 |
Gdy poznałem Ją byłem zaledwie chłopcem. Nigdy nie spodziewałbym się, że za kilka ładnych lat połączy nas coś na Wiosnę. Nigdy nie spodziewałbym się, że wyrośnię z niej taka laska. Na widok której będę śnił i żył urojeniami i karmił się kalendarzem ana któym wyspisane były OGROMNĄ czcionką nasze wspólne Dni.
|
|
 |
Choć kotku spalimy nadwyżkę naszych kalorii, wiesz co teraz będziemy robić? ;d
|
|
 |
Współzawodnictwa między nami nie ma. Jeden za drugim stanie dopóki kręci się Ziemia. Równość i braterstwo idą w jednym rzędzie. Działamy w zwartym składzie a nie w żadnym boys-bandzie.
|
|
 |
Wystarczy tak niewiele by wykonać pierwszy krok po kłotni. Jak nie wiesz jak się kurwa odezwać. To wynajmij gołębia pocztowego przypnij mu karteczkę z nadzieją, że porozmawiamy jeszcze..
|
|
 |
Upadam niczym upadły Anioł w czeluść.. Jednak odradzam się. Z samego dna wstaję dwa razy silniejszy.
|
|
 |
Każdy z nas zchował się kiedyś niezbyt szczerze. Łagodnie mówiąc minął się z prawdą. Każdy był niczym pinokio Dżepetta. Nagdajemy na innych niczym erka na syrenach jacy to są niedowartościowani, nikczemni i kiepscy oparci na tych fałszach. Lecz każdy z nas to robi. Niemal każdy zachował się jak królewna śnieżka zjadając zakazany owoc. Wbrew czyjejś woli. Coś tak pociągającego mimo usilnych zastrzeżeń które miały być dla naszego dobra. Wybieramy drogę kłamstw i obłudy. Chociaż dziś staramy się żyć inaczej, odmiennie nie tkwiąc w tym syfie po same kolana. Budzimy się i widzimy miłość na twarzach, podniete z piekła rodem. Szarość zabarwiamy kolorem. Zmeiniamy się całkowicie. Jak dom nie do poznania. Przewartościowany kodeks moralny każdego z nas.
|
|
 |
Pstryknę palcem i wrócę do tego co było dawniej?
|
|
 |
Miło. Przyjmę promile choćby było ich niewiadomo ile.
|
|
|
|