 |
Ile to razy bywa, że nie mówimy nikomu o tym co nas spotkało. Tłamsimy w sobie szaleńcze, młodzieńcze Uczucia, które napawały nas optymizmem. I wiarą, że jesteśmy jeszcze komuś do szcześcia potrzebni.
|
|
 |
Miała 60 lat. Wiodła spokojne życie. Niby kochała najmocniej, albo po prostu tak Jej się zdawało. Była Babcią, posiadała wnuki i tylko ich maleńkie buźki trzymały Ją jeszcze tutaj wśród żywych. Chociaż na twarzy rysował się uśmiech i delikatność wspólnie spędzonych chwil z tym jedynym mężczyzną z którym nie była najdłużej. Nie mówiła o tym nikomu, nie dzieliła się radościami z tym związanymi ani też smutkami.. Z wierzchu była twarda niczym skorupa, ale tak się Jej tylko zdawało. Wewnątrz aż od Niej kipiło by to co jest tam zamknięte spokojnie wypłynęło. Mimo napotkanych trudności przez te wszystkie lata nigdy nie narzekała a właśnie naprzeciw temu serdecznie się uśmiechała - robiła to nazbyt często. Tak jakby to spotkanie te kilka dni spędzone z ukochanym dały Jej niezwykłe możliwości i siły do życia. Najbardziej ceniła te 3 dni z nim z nim.. Z tym kimś kogo do końca nie poznała aniżeli 25 lat przykro skończonego małżeństwa.
|
|
 |
Dlaczego kiedy czule szpetasz o Uczuciu i wyznajesz dwa dzikie i żadnę miłości słowa ta druga osoboba niby odwzajemnia, a z drugiej strony trzyma krzyżyk za plecami?
|
|
 |
I coraz bardziej chcę by w końcu ktoś zastukał do drzwi.. by zaskrzypiały jak dawniej. To nienaoliwienie daje im magicznego spokoju. Wciąż czekam na kogoś, kumpla, przyjaciela.. by otworzyć szafkę odkurzyć dawno nie używany imbryk. Zaparzyć herbatę i nalać do dwóch filiżanek, sącząc ją po mału tak by przegadać całą noc z kimś nie sam.
|
|
 |
I codziennie spoglądam w lustro i widzę Twoją postać, która odzwierciedla mój stan duszy.
|
|
 |
zabrakło odważnej decyzji by wykrzesać jeszcze tych kilku słów, które mogłyby nas zjednoczyć. Odeszła bezpowrotnie.
|
|
 |
Odwiedźmy ten sam pensjonat 25 lat później.. który tak szaleńczo zawróćił nam w głowie. Tam się poznaliśmy. Jeden wybór który całkowicie odmienił moje życie. Przenosze się do czasów kiedy byłem młodszy o kilkanaście lat, o kilkanaście kilogramów, kiedy mój głos był delikatniejszy nie schorowany, któego nie dosięgnęła jeszcze starość. Dziś choć mam problemy z pamiecią - no wiecie skleroza.. choć kalkuję moją starość.. kiedy moja twraz nie jest tak samo gładka jak wczesniej i mam problemy z poruszaniem się. Jak wczoraj pamiętam te wzburzenie serc. Nieokiełaznane poczucie bycia potrzebnym dla kogoś.
|
|
 |
Miłość to nie mit, nie żaden kit stosowany do uszczelniania okien. Miłość to nie bujdy na resorach, ani fantazje na prochach. To Uczucie dla którego jesteś jeszcze w stanie szczerbato się uśmiechać, otworzyć jedno oko potem drugie, to więź pomiędzy Dwojgiem ludźi, którzy są sobie potrzebni jak psu buda. Miłość to nie rutyna nie nuda, żadna monotonia. To serc symfonia niczym koncert w operze to wierny widz który zostaje do końca na Twoim spektaklu i biję barwo mimo ,że inne klaszczące dłonie już dawno ucichły. To coś innego. Co każdy interpretuje inaczej.
|
|
 |
Twoja obecność spędza mi sen z powiek. Chory na bezsenność .
|
|
 |
Podzielmy się na pół. Ty będziesz moja a ja Twój.
|
|
 |
Jesteś Kosmiczną Kobietą którą interesuję się nawet NASA ;o
|
|
|
|