 |
Jest już trzecia w nocy, przychodzisz i pytasz mnie czemu nie śpię, czemu ciągle spoglądam na telefon? Czuję Cię na swoich plecach, mówisz do mnie jeszcze pewniej starasz się nie pytać o zbyt wiele. Łapiesz za rękę i mówisz, ja nie wierzę już żadnym słowom. Nie wierzę ludziom, nie potrafię zaufać bo za dużo razy upadałam nie potrafiąc wstać.Czemu odchodzisz? Ja sobie nie radzę, nie potrafię się uśmiechać, nie śpię, nie jem, za dużo myślę. Muzyka która kiedyś mnie cieszyła stała się utrapieniem. Co się ze mną stało, nie potrafię zrozumieć jak tak w krótkim czasie zniszczyłeś mnie całą. Nie potrafię zrozumieć dlaczego miłość tak szybko przeszła Ci, bądź dumny że pozbyłeś się mnie. Byłam twoim zmartwieniem najgorszym problemem, przepraszam lecz Ja Cię kocham i teraz mnie to zabija. Wyrywa mi resztki uczucia którym cię darzę, moje serce leży na chodniku- same bez opieki zdeptane przez ludzi. Nikt go nie podniesie, nikomu nie jest potrzebne. Myślę że stałam się dla innych problemem.
|
|
 |
|
A gdybym napisała Ci, że umieram, przyjechałbyś?
|
|
 |
Byłeś wszystkim, nagle stałeś się bólem. Przepaścią która zabija mnie
|
|
 |
Jesteś tak bardzo smutna, masz takie czerwone oczy i widać że nie śpisz od dwóch tygodni, widać ten nie ład. Tak jest źle, nie potrafię się pozbierać po nim, nie potrafię wyrzucić z serca trzech lat które były dla mnie cudowne, nie potrafię się odzwyczaić od Twojej obecności w moim życiu. Wiem oszukuję się, codziennie wmawiam sobie że dzisiaj będzie już tylko lepiej, staram się być obecna. Mniej płaczę, staram się nie pokazywać tego co osiadło na moim sercu. Brakuję mi jego, brakuję bardzo ale nie przyznam się do tego nie chcę walczyć o to, nie chcę wyłącznie się starać. Byłam dla Ciebie, poświęciłam wszystko, zerwałam wszystkie kontakty. Odizolowałam się od innych, byłam tylko dla Ciebie. Byłeś moim oczkiem w głowie, nie widziałam przyszłości bez Ciebie. Teraz, każde słowo marzenie niszczy mnie, wyrywa wszystko. Czuję się okropnie, boli mnie serce gdy wypowiadam twoje imię. Nie mogę spać, mam koszmary i wyję do księżyca. Nie potrafię iść dalej nie umiem postawić kolejnych kroków.
|
|
 |
Muszę iść. udawać że daje radę. uśmiechać się na pokaz. oszukiwać innych, wszystko przez Ciebie. czemu nie ma Cię przy mnie no czemu?
|
|
 |
O, znowu ją widzę. Uśmiecha się, niepewnym krokiem zmierza w moim kierunku. Czuję jak dłonie mi drżą i serce zaczyna bić szybciej. Zakochałem się? Przecież to niemożliwe, ja? Heh, a jednak. Jest coraz bliżej. Co mam powiedzieć? Jak się zachować, żeby mnie nie wyśmiała? No dobra, może jakoś sobie poradzę. Jezu, jak jej włosy wspaniale wyglądają w tym słońcu, a te oczy? Ich blask odbija się chyba na końcu miasta. Dotknąć jej dłoni, czy może uzna mnie za zbyt śmiałego? Sam nie wiem, czuję się taki niedoświadczony, a przecież miałem kilka dziewczyn, ale ona jest inna. Bije od niej coś niewiarygodnie intrygującego. Ciekaw jestem jaką tajemnicę skrywają jej oczy. Boże, człowieku, co Ty gadasz? Przecież to Twoja dziewczyna, przecież możesz ją pocałować, przytulić, zabrać na spacer, a nawet przed ołtarz. No fakt. Jestem idiotą, chyba właśnie przypomniałem sobie dzień, w którym się zakochałem./dawny mr.lonely
|
|
 |
Nie ma Cię przy mnie. czuję ze to już ostatni zakręt oddamy sobie wszystko i pójdziemy w swoją stronę. boję się tego. nie potrafię sobie wyobrazić ze od dziś musze sobie jakoś dawać radę. mimo bólu chce zacząć życie od nowa. od podstaw by nauczyc się zyc bez ciebie przy moim boku. brakuje mi tych wszystkich wspomnień i dni w których byłam z Tobą. trudno podniose się kolejny raz.
|
|
 |
To miało tak wyglądać, że te dwa serca, dwa organizmy tworzą jedność nierozłączną, a jednak coś się gdzieś nam pomyliło. Coś spadło na ziemię i roztrzaskało się w drobny pył, a coś innego uleciało w powietrze. To tak wygląda, że niby my to My, a tak naprawdę to Ty i ja, dwa różne serca i dwa różne organizmy./mr.lonely
|
|
|
|