|
pokochałam go mocno. mocniej, niż mogłam sobie to wymarzyć.
|
|
|
uśmiech nie przynosi ulgi.
|
|
|
miłość do niego wywoływała niezwykłe ciepło w okolicach płuc. jak lawa wulkaniczna wpływała do mojego serca.
|
|
|
jego dotyk - jak delikatne muśnięcie skrzydła motyla.
|
|
|
cierpię nawet wtedy, kiedy jest ode mnie oddalony tylko o kilkanaście centymetrów. pragnę chłonąć jego usta, chcę tulić jego ręce, szeptać jak bardzo kocham jego uśmiech. kurwa, ciągle zapominam, że on nie należy już do mnie.
|
|
|
zauważyłam, że praktycznie w każdym moim wpisie jest słowo miłość. gratuluję, Olu. masz chore serce - a teraz doszła jeszcze głowa.
|
|
|
a kiedy zobaczyłam ich razem, myślałam, że umrę. miałam ochotę paść na kolana na środku skrzyżowania i zwijać się z płaczu. byłam niemal pewna, że nikt nie zwróciłby uwagi na to, że moje życie właśnie wygasało.
|
|
|
nasze serca biły w tym samym rytmie.
|
|
|
raczej nie lubię miłości.
|
|
|
w jego urodziny, podeszła do niego wyrzucając z siebie potok słów. - życzę Ci, żebyś w końcu zauważył, jak bardzo Cię kocham - nie patrzyła mu w oczy. ujął ją pod brodę i zmusił do spojrzenia. - nawzajem - wyszeptał, łącząc ich usta w pocałunku.
|
|
|
przyszedł i ot tak - zmienił wszystko.
|
|
|
rzuciłam mój świat do jego stóp. a on bezczelnie go zdeptał. pozbawił jakichkolwiek nadziei. zabił moje serce.
|
|
|
|