|
Wielka miłość nie zaczyna się od razu, zaskakuje nas nagle, ale nie kochasz od pierwszego wejrzenia. Wielka miłość przychodzi w przyjaźni, w intymności umysłów, w wymianie myśli i wspólnych zwierzeniach. Przychodzi z znienacka i robi bum, ale przed tym wszystkim, zanim bedzie ta wielka miłość, jest najpierw spokój, przyjaźń i spojrzenie w swoje dusze. Potem jest erupcja miłości, pożądanie i sex. Magiczna jest bardziej cisza przed burzą, niż te cale błyskawice i pioruny. /bm
|
|
|
Jestem świadkiem ewolucji. Swojej własnej, jako kobiety. Zostałam dziewczyną, teraz juz narzeczoną, dalej chcę byc jak najlepszą żoną i matką. Ale nie o nazewnictwo tu chodzi. Chodzi o fakt, że chcę być najlepszą wersją samej siebie dla człowieka, ktorego kocham i dla owoców tej miłości. /bm
|
|
|
Czytam dziś swoje wpisy,w sumie z przed kilku miesięcy. Twierdziłam w nich zawzięcie, że nie pokocham nikogo prócz jego, że już miałam miłość i szluz, wiecej nie będzie, że już jej we mnie nie ma. Dziś? Dziś patrzę na to z dyatansem, przez pryzmat wydarzeń i doświadczeń. Czytam i się uśmiecham sama do siebie. Wtedy przepełniona skrajnymi emocjami i stanami, myślałam, że tak będzie, dziś jestem spokojna, zakochana w cudownym człowieku, Zaręczona, pewna. Uśmiecham sie i myślę, że tamta miłość była ważna, ale w życiu zdarzają się raz za razem cuda. Moim cudem jest dzis człowiek, z którym dziś mieszkam, dzielę życie, miłość, budze się rano i wiem, że to to. Że ten człowiek, ten rytm serca, to 36,6, te ramiona są moim miejscem na ziemi. Dziś jestem szczęśliwa, że przeżyłam czas po tamtej miłości, że dotrwałam do dziś dnia i mogę przeżywać teraz miłość z odpowiednim człowiekiem, z tym jedynym, że mogę być narzeczoną, a niedługo matką i żoną. /bm
|
|
|
,,Całe życie czeka się na wielką miłość. Myślimy, że gdy nadejdzie zrobi wielkie show. Aż pewnego dnia staje przed nami człowiek, wyciąga rękę, przedstawia sie i zostaje. Nie wchodzi z oklaskami, muzyką i tłumem wiwatujacych ludzi. Pojawia się znienacka, niepozornie, bez cudów. Zostaje w naszym życiu i dba, troszczy się, wspiera i pomaga. Miłość przychodzi z czasem, nie wpada jak tajfun. Stopniowo ktoś zbliża się, stoi obok, patrzy w oczy, dotyka serca i wtedy wiesz, wiesz że warto było czekać całe życie żeby to przeżyć. Z nim, tu i właśnie teraz."/bm
|
|
|
Zrozumiesz, zanim się zorientujesz, że to wcale nie jest kwestia wyboru, dobranych słów czy wplyw chwili. Nie jest tak, że to w ogole jest jakaś tam kwestia czegoś. Po prostu żyjesz sobie, korzystasz z uroków świata, masz przyjaciół i fajne życie. Jesteś uśmiechnięta i zadowolona. Jesteś pomiędzy jednym dniem a drugim i zjawia się człowiek. Zwykły, z bliznami, zmarszczkami, nawykami i swoimi priorytetami, którymi sie kieruje. I nie sądzisz nawet, że może was spotkać cokolwiek wspólnego. Idziesz do przodu w swoim życiu, aż wasze drogi łączą się w jedno. Ciała, dusze i serca, nagle, ot tak, stają się wspólne, wasze światy stają sie jednym. Zostajecie jednością. I zorientujesz sie bardzo szybko ze yo nie kwestia przypadku, to przeznaczenie. Stanęliście na swoich drogach, żeby jedno drugiemu dało siłę i miłość. Żebyście sobie nawzajem poskładali te połamane serca. /bm
|
|
|
Odkąd z nim mieszkam, poranki stały się niespodziankami, dni przygodą, życie oazą. Trzyma mnie za dłoń każdego dnia i mówi, że jestem tą. Tą jego wymarzoną, kobietą życia, że to ja, nie żadna inna, zostanę jego żoną, będę nosić jego nazwisko i złoto na palcu. Odkąd pojawił się w mojej codzienności jego uśmiech, świat jest mniej straszny, łagodniejszy. I mimo każdego niebezpieczeństwa w moim czy jego życiu, czuję pewność i spokój. Bo mam osobę, która nadstawi za mnie karku, a za która ja poszlabym do wrót piekieł. /bm
|
|
|
Odpowiedz mi szczerze, dasz radę dojść ze mną na szczyt? Dasz radę rano otworzyć oczy, spojrzeć na mnie i stwierdzić, że jesteś gotowy żyć? I nie dzielić ze mną dom i opowieści co tam w pracy.. Tylko czy będziesz na siłach by ze mną żyć? Budzić się rano ze mną w Bangkoku i jeść dwa dni później kolację w Rzymie? Czy dasz radę skoczyć na bungee i spróbować pływać z rekinami? Czy będziesz kochał sie ze mną na plaży w Egipcie i czy przy porannej kawie zgodzisz się spakować i wyruszyć w góry? Jeśli będziesz w stanie ze mną żyć, a nie bawić się w życie, to możesz zostać na zawsze... Świat pięknieje, jak żyje się we dwoje, w miłości. /bm
|
|
|
I kiedy pomyślisz ,,ten jest inny, wyjatkowy, warto" czy cokolwiek takiego, usiądź i poczekaj az ci przejdzie. Rozczaruje cie, i ja i on, zapewne nie jest. Na 99% jest dokładnie takim samym gnojem, jak poprzedni kłamcy w twoim życiu. Nie warto się angażować, nie warto myśleć i dawać szansy w ciemno. Musisz mieć dystans, wyczuwalny tobie od poczatku, a gdzies z tyłu głowy myśl, że on nie jest taki na jakiego sie zaprezentował. Może pomyślisz, pierdoli, nie każdy jest zły, tu też jest racja.. Ale lepiej za wczasu się przekonać, niż oddać serce, duszę i ciało, bo wydawał się wyjątkowy, a potem cierpieć i gryźć poduszki, tłumiąc łzy, bo jednak jego wyjątkowość to tylko dobra mina do złej gry. Jego gry. A ty? Ty nawet nie miałaś być epizodem, miałaś byc chwilą, chwilą z którą nikt od początku sie nie liczył. On na pewno nie. /bm
|
|
|
Moment, w którym odkrywasz, że zostajesz okłamany, jest momentem grozy. I nie, nie grozą jest samo klamstwo, ale chwila gdy sie orientujesz. Ten czas kiedy jestes wściekła, kiedy obserwujesz jego poczynania i masz ochotę dac mu w pysk.. Ale nie, siedzisz spokojnie, obserwujesz i słuchasz kolejnych kłamstw. Czujesz ból, pustkę, żal. Ale wszystkie te emocje spokojnie leżą sobie i patrzą na rozwój kolejnych etapów. Nie robisz afery, bo po co. Nie krzyczysz, nie drapiesz, nie płaczesz. Nie robisz nic. Palisz kolejne papierosy i siedzisz na parapecie, myśląc, że szkoda energii na reagowanie, przecież to już kolejny kłamca w twoim życiu. Cały gniew ktory cie ogarnia, jest tak opanowany, ze nie zostaje ci nic, tylko czekać az sam sie przewroci.. Wtedy po prostu wystarczy wdepnac mu ryj w ziemie. /bm
|
|
|
Obleciał mnie strach. Strach przed tym że sie popsuje. Że coś się nie uda, że jest dobrze, że dobrze się zaczęło, wiec zło pierdolnie znienacka. Boję się że się rozsypie. Że nam nie pyknie. Że cały ten szał na swoim punkcie nam uleci. Że jemu się odmieni. Że pomyśli, że to bez sensu. Że nie mamy przyszłości. Boję się o nas. Boję się, że nadejdzie moment w którym ten związek się rozpadnie. Kurcze, znowu boję się że coś zabierze mi szczęście. Boję się go stracić. /bm
|
|
|
Nie czeka na odpowiedni moment, nie patrzy na ludzi i pore dnia, łapie mocno za rękę, zaciąga we wjazd, opiera o ścianę i mocno wbija swoje wargi w moje. A ja nie czuję się zdominowana, nie czuję stłamszona. Czuję, że jest wrażliwy i delikatny, że ma spokojną i czystą duszę, ale tez, że nie jest nijaki. Ma odwage, żeby oprzeć mnie o szafę i jedną ręką zamykając drzwi, a drugą zdzierać ze mnie ubranie, udowodnić że mnie pragnie. Że nie waha sie rzucić mnie na łóżko i kochać sie ze mną godzinami. Że jest, stoi obok, nic nie robi, albo robi to wszystko wlasnie, a ja czuję, że to mężczyzna. Nie chłopiec, nie facet. Mężczyzna. Silny i pewny siebie człowiek, który jest wrażliwy i czuły i pokazuje każdym gestem, że jest właściwy. A właściwy mężczyzna, to właściwe życie. /bm
|
|
|
I dziś zapytana co mi imponuje, nie odpowiem, że są to tygodnie spędzone na melanzowaniu, typy z tatuazami i wyrokami w zawieszeniu, komisariaty i ,,gangsterowanie". Dziś imponuje mi on. Jego delikatny dotyk i czułe spojrzenia. Spokojny oddech i charakter. Wrażliwe i dobre serce, a nawet lęk przed złem jakie jest na świecie. Dziś imponuje mi człowiek, który gardzi nielegalnym życiem i ceni sobie stabilność. Imponuje mi to, że nie muszę bać sie o jutro, o niego i nasze życie. Imponuje mi dziś świat, którym kiedyś gardziłam. Czuję sie dumna, z siebie, że w końcu dojrzałam do bycia dobrym człowiekiem. /bm
|
|
|
|