 |
Lubię ludzi, którzy są nadzy i bezbronni. Nie są skrępowani gorsetem przyzwoitości, nie noszą maski uprzejmości. / fredkamf
|
|
 |
Widzę samotną dziewczynę i słyszę ciszę. Wielkie milczenie otaczających mnie wysokich, mrocznych jodeł. Wtedy miałam swój własny wymyślony świat. Czy od tego się choruje? Albo dlatego, że się jest innym niż pozostali ludzie? Nigdy nie byłam ani całkiem szczęśliwa, ani całkiem nieszczęśliwa.
|
|
 |
Nigdy nie byłam kimś całkiem. Poza byciem z tobą. Wtedy byłam połową ciebie. Później zawsze domyślałam się ciebie. Kiedy nie było cię przy mnie.
|
|
 |
Kocham cię. Słyszałam tyle razy te słowa od taty. Byłam wstrząśnięta. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo czekałam, żeby usłyszeć je od mamy. Potrzebowała czasu, by zrozumieć, że ta miłość jej nie zniszczy, a ja teraz widziałam to wyraźnie, dałam jej ten czas, mogłam go dać, akurat czasu miałam w nadmiarze.
|
|
 |
Po moim odejściu wokół mojej nieobecności zawiązywały się różne relacje, czasami nietrwałe, czasami bolesne, ale najczęściej piękne. Nauczyłam się patrzeć na świat, nie uczestnicząc w nim. Wypadki, które przyniosła moja śmierć, były niczym kości, które miały zrosnąć się w jedną całość w bliżej nieokreślonej przyszłości. Ceną za to, co dane mi było zobaczyć, za oczekiwanie cudownego scalenia, było moje życie.
|
|
 |
Spojrzeliśmy na siebie. Nie musiałam nic mówić. On już wiedział, że odchodzę. / fredkamf
|
|
 |
Mój ból tkwi w pytaniu, jak mam nauczyć się żyć w świecie bez Ciebie?? / fredkamf
|
|
 |
Gdybym miała znaleźć słowo określające mój stan, to czułam się poruszona. Szczęśliwa + przestraszona = poruszona.
|
|
 |
Boję się tego, czego tak pragnę. / fredkamf
|
|
 |
Łzy nie działały na niego, był nieporuszony. Dniami, tygodniami, miesiącami i latami magazynował po cichu nienawiść. Gdzieś w głębi tego magazynu nienawiści tkwił czterolatek zamieniający własne serce w kamień. Serce, kamień. Serce, kamień.
|
|
 |
Czasami człowiek płacze, chociaż ten, kogo się kochało, odszedł bardzo dawno temu.
|
|
|
|