Po moim odejściu wokół mojej nieobecności zawiązywały się różne relacje, czasami nietrwałe, czasami bolesne, ale najczęściej piękne. Nauczyłam się patrzeć na świat, nie uczestnicząc w nim. Wypadki, które przyniosła moja śmierć, były niczym kości, które miały zrosnąć się w jedną całość w bliżej nieokreślonej przyszłości. Ceną za to, co dane mi było zobaczyć, za oczekiwanie cudownego scalenia, było moje życie.
|