 |
|
Tak, myślałam że jesteś idealny. Masz śliczne czekoladowe oczy, nieziemski uśmiech, ciemną
karnacje. Masz wszystko to co uwielbiam w chłopakach. Jedyne czego żałuje, to tylko to,
że wcześniej nie poznałam Twojego prawdziwego oblicza. Twoich niespodziewanych ciosów,
które pomimo Twojej nieświadomości raniły mnie jak wbijane kolce w dziecięce ciało.
|
|
 |
|
lubię kiedy tak ładnie pierdolisz mi w głowie.
|
|
 |
|
doskonale wiesz, że żyję dla kilku wiadomości na popularnym komunikatorze lub paru nic nieznaczących esemesów, od Ciebie.
|
|
 |
|
w tej historii nie chłopak zaczął robić im pod górkę. to dziewczyna zawiniła. miała go na własność, trochę wykorzystywała, czasami biła. on był na jej każde zawołanie, przyjeżdżał kilka kilometrów, na jej bezlitosne rządanie. czy chory, czy zdrowy zawsze przy niej bywał, chodził na spacery, kwiatki dla niej zrywał. wyjechał na tydzień, nad morze, zmuszony. ona go zdradzała, on szukał prezentów, był zasmucony. mijały dni, tygodnie i miesiące, ona skoki w boki, on samotne noce. któregoś dnia zaszalał, razem z kolegami. była awantura, rzucanie szklankami. przeszedł na złą drogę, pił, ćpał, palił. ona z nim skończyła, on się zmienił niesamowicie, odmienił całe swoje nędzne życie.
|
|
 |
|
dajesz mi siłę, dzięki Tobie mogę latać. gdy tak misternie układasz zdania, wymyślasz najpiękniejsze komplementy, by sprawić mi choć odrobinę przyjemności, wydajesz się być słodszy niż inni. czuję Twoją obecność, choć tylko mentalnie i tak dużo mi daje. uśmiecham się na samą myśl o tym, że Ty robisz to samo, tak samo jest z jakimkolwiek wzruszeniem. i wiesz, chyba już nie mogłabym żyć bez Ciebie, bez Twojej magicznej wrażliwości.
|
|
 |
|
tak cudownie na nią patrzysz. tak cholernie mnie to rani.
|
|
 |
|
jest ze mną zawsze. nie liczy się to czy zjarałam się, a może wypiłam sama całą 0,7 i leżę, na którejś ulicy opierając głowę o krawężnik. nieważne gdzie jestem i jaki jest stan mojej duszy, wystarczy jeden telefon, by usłyszeć jej - 'zaraz będę.'
|
|
 |
|
zostałam biseksualistką, z racji, iż marihuana zaręczyła się ze mną. faza po kolejnym spotkaniu z nią w ekspresowym tępie opanowała moje wnętrze. na krótką chwilę zapomniałam o cierpieniu, które nosi jego imię. idealny stan.
|
|
|
|