 |
wszyscy zastanawiali się, z jakiej okazji ta dziewczyna znana w całej szkole jako wyluzowana fanka rapu, dla niektórych dobra przyjaciółka, a dla innych wredna szmata, ubrana zwykle w dres, nosząca kucyk i odznaczająca się brakiem makijażu, wygląda inaczej niż zwykle. za sobą słyszała głosy ' patrzcie, patrzcie ', ' jak ślicznie wygląda, co za figura '. mężczyźni patrzyli na nią inaczej niż zwykle. jej nogi były takie smukłe, rurki i szpilki podkreślały to doskonale. w dodatku wytuszowała rzęsy, usta pociągnęła błyszczykiem, nałożyła kolorowy t-shirt i rozpuściła włosy. na długiej przerwie, zarumieniona podeszła do przystojniaka z ostatniej klasy. rozmawiali przez całą przerwę, a pod koniec wymienili się numerami. a więc to dla niego, tak się zmieniła. jak dobrze, że na korzyść.
|
|
 |
za tydzień do szkoły, tak bardzo za nią tęsknię, chociaż nie potrafię sobie wyobrazić, że nie spotkam w niej tego wysokiego chłopaka, ze starszego rocznika. tego, z którym widywano mnie na długich przerwach, za rękę. tego, któremu dokuczałam przez cały maj i czerwiec. tego, którego tak bardzo nienawidzę.
|
|
 |
te koszmary senne, które miewam co noc. w każdym z nich on, jego idealne rysy, blond loczki i błękitne, błyszczące oczka. błaga mnie, przeprasza, całuje mnie po dłoniach, a ja uparcie wmawiam mu, że go nie kocham. niby nie powinny boleć mnie tak bardzo, ale wiem, że rzeczywistość jest inna. on nie płacze, nie tęskni, a pociesza się w ramionach pustej blondynki, której od dziś nienawidzę.
|
|
 |
ognisko, wódka płynęła stumieniami, siedziałam obok mojego najlepszego przyjaciela, którego bezwzajemnie kochałam, piłam niewiele, ale on nie zważał na to, że musi wrócić do domu. po kilkunastu kieliszkach ledwie siedział, a ja miałam lekką fazę, taką z rodzaju miłych - uśmiechniętą. poczułam jego uścisk, potem usta na moim policzku. nie zwracając uwagi na wszystkich znajomych obok pocałowałam go, odwzajemnił. następnego dnia około trzynastej dostałam esemesa o treści : '' przepraszam Cię Mała, za to co odwalałem. wszystko pamiętam, nie panowałem nad sobą. bądźmy przyjaciółmi ''. w jednej sekundzie całe moje marzenia legły w gruzach, nadal rzucałam mu spojrzenia pełne miłości, tyle, że on już wiedział, wiedział, że go kocham.
|
|
 |
nie pamiętam innych mężczyzn, dziś ich blask już dawno zgasł.
|
|
 |
niezależność we mnie znika, staję się twą niewolnicą.
|
|
 |
Ty mnie zapaliłeś wzrokiem, swym zapachem i widokiem.
|
|
 |
nie bój się, wszystko Ci dam. nawet jeśli czegoś nie będziesz chciał.
|
|
 |
lecz nie jest tak jak miało być.
|
|
 |
ale mimo wszystko kochasz ją. taką pustą i wypraną z uczuć, taką sztuczną, z toną tapety na twarzy i idealnie ułożonymi włosami.
|
|
|
|