 |
36,6 stopni utrzymujących się dość długo. Jeden ruch błędny. Otaczający nastrój, dobre zrozumienie zaistniałej sytuacji, zwykłe skaleczenie. Chcę kroplę spadające w dół. Coraz szybciej i szybciej. Plama na białym, nieskazitelnym dywanie. Ciemny obraz, szary tłum pośród białego światła. Coraz zimniej, coraz mniej. 34,8 stopnia. Senne oczy, ciężkie powieki, walka o nic. Pustka przepełniająca osłabiony organizm. Ostanie słowa, prośby. Spadasz gdzieś w dół. Krzyczysz do mroku. 33 stopnie. Zabierają cię w głębię. Chcesz czy nie chcesz, ale musisz. Ból, krzepnięcie krwi, duża rana. Brak tętna, serce stanęło...
|
|
 |
Mogłaś pocałunkiem zamknąć mi usta,wolałaś kłamstwem złamać mi serce./mr.lonely
|
|
 |
- Mamo? Mamo co Ty robisz?! Gdzie idziesz? Uważaj! Nie widziałaś tego samochodu?! Prawie wpadłaś pod niego! Mamo? Mamo czemu nic nie mówisz? Mamo spójrz na mnie, proszę! Spójrz. To ja - Twój syn - Dawid! Nie poznajesz mnie? Czemu kiwasz przecząco głową, Mamo? Co się stało? To ja.. naprawdę ja! Nie odchodź, nie oddalaj się - Mamo proszę! - budzę się czując, że moje ciało oblał pot. Podążam niepewnie do łazienki w głowie wciąż słysząc swój głos, prośby. Staje przed lustrem i zamiast swego odbicia widzę właśnie jak odchodzi. Chce biedź za nią ale ktoś mnie zatrzymuje - Tato czy to Ty? - moje usta same wymawiają te słowa i wtedy budzę się. Budzę się już naprawdę... / niefartowny
|
|
 |
Dzisiaj płakałem wiesz? To już chyba któryś raz odkąd nie ma Ciebie przy mnie. Wszystko wydaje się być takie szare, lecz nie ze względu na tą zimę, która tak nagle dała o sobie znać, lecz z braku życia, którym zaszczepiałaś to smętne otoczenie. Kolejny raz ziemia zapada mi się pod stopami, lecz tym razem nie słyszę Twego głosu, który wciąż powtarza mi, że przejdziemy przez to razem. Jestem tak zepsutym człowiekiem bez Ciebie i mam wrażenie, że to dopiero początek, że będzie coraz gorzej bo przecież jestem od Ciebie uzależniony. Tlen, który mi dawałaś zamienia się w ołów, który sprawia, że coraz ciężej mi się oddycha. Nie wiem co będzie jutro, nie mogę Ci obiecać, że dam sobie radę, bo przecież nigdy nie chciałem Cię okłamywać. Chyba to powietrze mnie zabije, to kwestia kilku dni, lecz nie mówię tego po to, by wzbudzić w Tobie wyrzuty sumienia. Potrzebuję rozmowy wiesz? Takiej szczerej, od serca, bez kłótni i wspominania złych dni. Proszę daj mi chwilę,opowiem Ci jak umieram./mr.lonely
|
|
 |
Gdy spotkałem ją po raz pierwszy, cztery lata temu, moje serce zamarło, zatrzymało się na kilka sekund po to by po chwili uderzyć ze zdwojoną siłą. Słyszałem jak topnieje lodowa otoczka, która stanowiła osłonę, ten narząd obijał się o ścianki jakby chciał się wydostać na zewnątrz i paść prosto w jej ciepłe i małe dłonie. jedno jej przenikliwe spojrzenie w moje rozszerzone źrenice wprowadziło mnie w stan zagubienia a serce już wzięła na własność. Nie potrafiłem wydusić z siebie słowa, choć pewność siebie ze mnie buchała. Czułem ścisk w gardle i ból, jakby było poparzone. Gdy zniknęła mi z oczu, przeklinałem sam siebie, desperacko zacząłem jej szukać, musiałem odnaleźć kobietę, która w ciągu chwili wyrwała i skradła moje serce. Dojrzałem ją. Spojrzała na mnie swoim bezczelnym uśmiechem sugerującym zadowolenie. Wydukałem kilka prostych słów. Zakochiwałem się w niej coraz mocniej, wraz z kolejną rozmową, wraz z kolejnym spotkaniem. Jej spojrzenie było paraliżujące i hipnotyzujące.
|
|
 |
kiedyś zamieszkamy razem. będziemy żyć obok siebie. każdego dnia będziemy zakochiwać się w sobie na nowo. będziemy coraz lepiej się poznawać. będziemy budzić się obok siebie każdego ranka, ciesząc się swoją obecnością. będziemy ze sobą w najtrudniejszych chwilach, wspierając się nawzajem. będziemy płakać i śmiać się, a kiedy będzie trzeba będziemy milczeć. nieważne, co będziemy robic. ważne tylko, że razem.
|
|
 |
Jesteś jak uśmiech w tragicznym momencie - dajesz nadzieję. Podnosisz mnie po porażkach i jako jedyna potrafisz wbić do głowy zasady, które dawniej deptałem i mieszałem z błotem. Wystarczy, że raz przytulisz mnie do swojej piersi, bym każdego kolejnego dnia upominał się o choć jeden znaczący gest świadczący o tym jak bardzo mnie kochasz. Jesteś bezpieczną przystanią, w której mogę zatrzymać się w najbardziej dramatycznych momentach mojego życia, bo wiem, że wtedy przyjmiesz mnie z wielką ochotą, wysłuchasz i dasz wskazówki, którymi będę się kierował by osiągnąć to do czego tak uparcie dążę z każdym dniem. To dzięki Tobie jestem tym, kim jestem. Dałaś mi tak wiele nie oczekując niczego w zamian. Mój uśmiech jest dla Ciebie wszystkim, choć wciąż nie rozumiem dlaczego tak niewiele Ci wystarcza. Bezpieczeństwo, miłość i wiara we mnie to najważniejsze co od Ciebie otrzymałem. Dziękuję Ci Mamo, jesteś mentorką mojego życia i wierzę, że będziesz nią już zawsze./mr.lonely
|
|
 |
Tak wiele kobiet spotkałem w swoim życiu, lecz to tylko Ty potrafiłaś dać mi największe szczęście. Nie obchodziło Cię nic, prócz miłości, jaka biła z naszych serc. Twój uśmiech, choć delikatny, dawał mi pewność, że bezpieczeństwo znalazłaś właśnie w moich ramionach. Nie musiałaś mówić jak wiele dla Ciebie znaczę, wystarczyło, że przytuliłem głowę do Twojej piersi, a serce mówiło za Ciebie. Wychodzę na spacer poprzez warszawskie alejki i wzrokiem wciąż szukam Ciebie. Podążam poprzez ulice wspomnień, które razem tworzyliśmy, lecz nigdzie nie mogę Cię dostrzec. Wiem, że w końcu nasze spojrzenia się spotkają, a serca zabiją mocniej. Muszę być cierpliwy, tak jak wtedy, gdy powiedziałaś, że muszę poczekać byś była moją na zawsze./mr.lonely
|
|
 |
Wiesz, że pogubiłem się w tym co czuje? Wiesz, że już nie potrafię mówić otwarcie o tym co mnie boli? To nie tak, że wstydzę się swoich łez jednak nie mam już czym płakać. Uczucia? One chyba też się wypaliły po kolejnym upadku i ciężkim powstaniu. Strach? Tylko on jest nadal tak silny i potężny, że przestaje chwilami myśleć racjonalnie. Tęsknota? Jest obecna, każdego dnia - najwierniejsza z moich kochanek - od tylu lat jest ze mną i wiesz co? Nie zamierza odchodzić. Wspomnienia? One mnie dręczą. / niefartowny
|
|
 |
Wiesz co? Ja nadal pamiętam ten dzień w którym znienacka wstałaś, spakowałaś najpotrzebniejsze rzeczy i podkradłaś moje kluczyki od samochodu a ja stałem jak wmurowany nie rozumiejąc o co chodzi. Odrzuciłaś kosmyk swoich idealnie ułożonych włosów do tyłu i uśmiechnęłaś się promiennie, po czym powiedziałaś "żegnaj kochanie". Myślałem, że oszaleję. Nie miałem pojęcia co zrobić, więc tylko patrzyłem i nie wierzyłem, że przychodzi ci to z taką łatwością. Ocknąłem się, gdy wyszłaś z mieszkania i trzasnęłaś drzwiami. Zrozumiałem, ze nawet cie nie zatrzymałem. Zanim wybiegłem za tobą, ty już odjechałaś, a ja nie miałem pojęcia dokąd. Jak pieprzony desperat wydzwaniałem do twojej przyjaciółki, która uległa i powiedziała, ze mam poczekać kilka dni a później cie zaskoczyć. Pamiętasz co zrobiłem? Kupiłem 100 róż i przejechałem za tobą 250 km, po to by klęknąć prze tobą i powiedzieć jakim jestem idiotą. Pamiętam twój śmiech i twój pocałunek. Pamiętam twoje słowa: "Wiedziałam, że zdasz egzamin".
|
|
 |
Spoglądasz na mnie i co widzisz? Widzisz silnego i niebezpiecznego faceta, którego nie chcesz poznawać, boisz się mnie. Twierdzisz, że jestem kryminalistą, na jakiej podstawie? Dlatego, ze częściej widać mnie w dresie i dlatego, że częściej widać mnie z łysą głową, czy może dlatego, że mam na ramieniu zrobiony tatuaż chińskiego smoka? A może przez to, że lubię chodzić ze swoją ekipą i w grupie wypić kilka piw? Spójrz mi w oczy, głęboko, prześwieć moją duszę. Teraz powiedz co widzisz? Czujesz, żal, że źle mnie oceniłeś, czy ulgę, że jestem inny niż pokazuję na zewnątrz? Jeśli spotkasz mnie kiedyś samego siedzącego w parku ze szlugiem w ręce, nie krępuj się i usiądź obok, nie zabiję cię, nawiążmy rozmowę, porozmawiajmy o życiu, o tym co nam w duszach gra. Nie oceniajmy się na podstawie stereotypów, bo tutaj chodzi o wnętrze i serducho. Jestem dupkiem i skurwielem, ale częściej jednak facetem, który wyciągnie do ciebie pomocną dłoń i spróbuje wskazać właściwy szlak. Nie oceniaj, poznaj.
|
|
|
|