 |
Mineło dwa lata braciszku, wrócisz w końcu?
|
|
 |
może i jestem jebaną realistką. wiesz dlaczego? życie dużo razy skopało dupę, zabierało to, co najważniejsze, kazało zaczynać wszystko od nowa. właśnie dlatego nie wmówisz mi, że będzie dobrze, bo wolę w to nie wierzyć dopóki nie będę mieć pewności, niż ślepo w to brnąć a później znów ryczeć ukradkiem, że to straciłam.
|
|
 |
Ja już nie chcę tracić, nie chcę ranić kogoś. Za dużo bólu, za dużo strat.
Powinnam odpocząć, iść na odwyk od życia. Wyłączyć się na ludzi, nie przejmować - przejść obojętnie.
Ale, nie potrafię- bo mi zawsze zależy bardziej.
|
|
 |
Niektórzy ludzie sprawiają, że chce się być kim lepszym, niż się jest. Dzięki nim odkrywamy swoje prawdziwe znaczenie, prawdziwą tożsamość. Przy nich umiemy latać, przy innych nie da się nawet biec, można tylko stać w miejscu albo z trudem powłóczyć nogami. |zakochanawnimx3
|
|
 |
Brakuje mi Ciebie. Dawnego Ciebie, którego kochałam, za którego byłam skłonna oddać swoje życie. Uciekłeś ode mnie, nie odzywałeś się, wyjechałeś i dla mnie stałeś się wtedy martwy, choć każdej nocy szalałam z niepokoju, walczyłam z łzami i okrutnymi myślami nasuwającymi się po zerwaniu kontaktu. Bez Ciebie upadłam i nie chciałam wstawać, nie chciałam żyć w świecie w którym nie mam Ciebie. Osobne miejsca, miasta, kraje. Nie oddychaliśmy tym samym powietrzem a mnie zabijał jego brud i toksyna, która diabelnie szybko rozprowadzała się po żyłach i wywoływała krwotoki. Jesteś. Trochę za późno o jakieś kilka miesięcy, o miliony łez, tysiące krzyków, setki potknięć i prób wykończenia siebie, o miliard bolących uderzeń serca i o miliard kawałków rozsypanej duszy. Mimo to, chodź, moje serce jest otwarte przez cały czas. Dla Ciebie nigdy drzwi nie zostaną zamknięte, bo prawdziwa przyjaźń jest niezniszczalna, chociaż ciężko naruszona, skażona i porysowana. Naprawimy to, wierzę w to.
|
|
 |
Walcz do końca, nie poddawaj się. Upadaj, wstawaj lecz nigdy nie pozwól by coś zniszczyło wszystko co budowałeś. Walcz o marzenie, o miłość walcz o samego siebie. Nie pozwól by inni zniszczyli Ciebie, żyj tak jak chcesz- żyj pełnią życia.
|
|
 |
To już 61 dni nie ma Cię tutaj, nie mogę zobaczyć twojego promiennego uśmiechu, nie słyszę słów które tak pięknie wychodziły z twoich ust niczym melodia. Uwielbiałam słuchać twoich opowieści, tak często opowiadałeś o miłości która Cię niszczyła, narzekałeś na Boga nie chciałeś dalej tak żyć. Obwiniałeś się, tak często miałeś wyrzuty sumienia że nie mogłeś jej uratować, że nie mogłeś powstrzymać śmierci. Tak często przepraszałeś mnie, że czasem jesteś tak bardzo obojętny, że zawodzisz i często jesteś pijany. Nigdy nie pomyślałam by od Ciebie odejść, by zostawić Cię- nie chciałam odchodzić, obiecałam Ci że zawsze przy Tobie będę, nieważne jak będzie źle Ja zawsze będę. To ty odszedłeś, tak nagle zakończyłeś swoje życie- przestałeś walczyć. Twoje serce przestało bić, twoje ciało już nie walczyło. Tak bardzo chciałeś pomagać innym, chciałeś pokazać innym żeby walczyli o miłość- pokazałeś że zawsze jest szansa. Chciałeś przeżyć jeszcze wiele wspaniałych chwil, dziękuję za wszystko.
|
|
 |
[1] najgorsza dla Ciebie data to? i dlaczego? 11 lipca 2012r.
Poranek - jeszcze dostaje od niego telefon, jest jak zawsze uśmiechnięty - słyszę to w jego głosie.
Mamy się spotkać później lecz do spotkania nie dochodzi.
- Pewnie mu coś wypadło. - zawsze tłumaczyłem sobie to tak samo.
Nie ubłagalnie mijają kolejne godziny, a On nie daje znaku życia.
Wychodzę sam na trening, a gdy wracam telefon wciąż milczy.
|
|
 |
[2] Niespokojnie odpalam szluga i otwieram piwo wychodząc na balkon.
Wszyscy patrzą na mnie nieobecnym wzrokiem z politowaniem spuszczają wzrok.
Wracam do domu, nie ogarniam co się dzieje.
Coś z moją Matulą? Tatą? Co się do chuja stało? - milion pytań w głowie.
Zakładam szybko buty i szybko biegnę po schodach do mieszkania rodziców.
Dobijam się do drzwi jakby zaraz miał mnie ktoś zabić, jestem coraz bardziej niespokojny.
Drzwi otwiera mi zapłakana Matula mówi - Wejdź Dawiś. - moje ręcę się trzęsą.
Nie ściągam nawet butów - w salonie widzę jego zapłakanych rodziców.
Widzę jego Matulę trzymającą w dłoni jego zdjęcie zalane łzami, które spływają po jej policzkach.
- Cio... - nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, gdy poczułem mocny uścisk Wujka na ramieniu.
Nawet nie wiem kiedy On wstał i podszedł do mnie - przytulił mnie do siebie.
|
|
 |
[3] Rozpłakał się z podwójną siłą, a z moich policzków równocześnie zaczęły płynąć łzy.
Żadne słowa do mnie nie dochodziły, nie rozumiałem co do mnie mówią.
Usiadłem na podłodze zakrywając się dłońmi - chciałem krzyczeć.
Nic nie chciało przejść przez moje gardło, najkrótsze, najcichsze słowo.
Dławiłem się łzami czując się jak głupi pięciolatek, któremu odebrano ulubioną zabawkę.
Chłopaki zaczęli przychodzić kolejno do mieszkania. Siadali obok mnie.
Wzrok - każdy na każdego i płacz, który odbierał wszystkim siłę na lepsze jutro.
Chciałem go jeszcze raz usłyszeć, dotknąć by stanął w tych cholernych drzwiach i zaśmiał się.
By powiedział, że jest skończonym pojebem i poszedł zobaczyć się tylko z kimś tam na górze.
Ale wrócił i jest i więcej takiego numeru nam nie zrobi. Nie było tego.
On odszedł. Odszedł na zawsze. / niefartowny
|
|
 |
Nie jest mi łatwo wstawać i nienawidzić siebie, nie jest łatwo wstawać z myślą że kiedyś było wszystko poukładane. Nie jest łatwo spojrzeć Ci w oczy, i powiedzieć że życzę Ci szczęścia. Nie jest łatwo zaakceptować tego, że teraz ktoś inny będzie dla Ciebie całym światem. Nie jest łatwo żyć, gdy się nie ma po co.
|
|
 |
- Pokażę Ci jak żyć, gdy nie ma mnie obok. Jak egzystować, nie krwawiąc. Pokażę Ci magię tęsknoty za upragnioną miłością i cuda jakie wywołują marzenia za powrotem i bliskością. Przedstawię Ci to co pozytywne podczas rozłąk, bo nie pozwolę Ci więcej zaznać samotności. - Każde słowo wypowiadał z ogromną czułością, jak nigdy wcześniej. Pewny siebie mężczyzna, wiedzący czego oczekuje od życia i ode mnie, od nas. Wodził palcem po mojej dłoni, z niesamowitym wyczuciem, jakby miał obok kruchą istotne, która mogłaby się rozsypać pod mocniejszym naciskiem. Może to on, może to ten właściwy człowiek, mężczyzna. Może to ta jedyna osoba z którą mijałam się przez te wszystkie lata a z którą połączyło mnie coś niebanalnego i niezrozumiałego. Gruba nić zjednała nasze rozszarpane przez życie dusze.
|
|
|
|